Zakazana miłość i skarb Rozdział 3 Łapać wiatr w żagle część 1
Rozdział 3 Łapać wiatr w żagle
- I jak? – spytał Eryk podchodząc do Rozalii.
- Wspaniale! Pierwszy raz płynę statkiem, cieszę się jak małe dziecko, zastanawia mnie jedno.
- Co takiego?
- Przyjąłeś mnie do załogi mimo braku doświadczenia, dlaczego?
- Przyjąłem cię bo masz ten błysk w oczach.
- Błysk?
- Zgadza się, to coś co nie każdy może mieć. Oczy pragnące przygód i wolności, teraz ja chciałbym cię o coś zapytać.
- Tak?
- Jak masz na imię?
- Słucham!?
- Powiec mi jak się nazywasz.
- Rozalia zrobiła wielkie oczy i zbladła, stworzyła nową tożsamość ale jej nie wyszlifowała. Nie przygotowała się na tego typu pytania, nerwowo zaczęła rozglądać się na boki.
- Nazywam się Libert – odparła nie pewnie.
- Miło mi cię poznać, pozwól, że przedstawię ci resztę załogi. Jack to ten najstarszy, często bywa marudny i lubi krytykować. Widzisz tych dwóch co grają w szachy?
- Są bardzo podobni.
- Bo bliźniaki, ale zupełnie różni Smaffie jest miły i łagodny, zaś Bill porywisty i niecierpliwy.
W tym też momencie Smaffie unosząc głowę i poprawiając okulary, rzekł – Szach mat – Zezłoszczony Bill przyłożył mu z pięści.
- Widzisz tamtych czyszczących działa?
- Tak
- To Tom i Rob, Tom jest w moim wieku znamy się od dziecka.
- Ten drugi, to znaczy Rob wygląda bardzo groźnie.
- Owszem ale jest w porządku, dopóki się z nim nie zadrze – odpowiedział Eryk uśmiechając się.
- A ten co szoruje pokład?
- To Jim, nikt nie potrafi tak szybko zaprzyjaźniać się jak on. Na bocianim gnieździe jest Hektor, w naszej załodze jest od niedawna. Pozostali mówią że jest fałszywy i dwulicowy oraz, że sprzedałby nas wszystkich za worek złota. Ale ja w to nie wierzę. Od kiedy jest z nami nie zrobił nic złego, a nawet jeśli jest dwulicowy to przecież każdy z nas może się zmienić, oczywiście jeśli się tego chce.
- Wierzysz w taką zmianę?- spytała Rozalia ostrożnie.
- Oczywiście, zarówno na dobre jak i na złe. Jednakże o ile przyjemniejsza jest ta pozytywna przemiana.
- Najpierw trzeba wiedzieć na czym się stoi by muc się zmieniać.
- Na czym się stoi?
- Przyjmijmy, że ktoś jest zły, albo taki nie do końca dobry i jeśli ta osoba jest przekonana, że czyni dobrze i że niczego jej nie brakuje, co w tedy? Należy rozszyfrować samego siebie i spojrzeć w głąb swojej duszy, wówczas to dopiero możliwa jest przemiana. Można również zatopić swe idee w mrocznej otchłani zupełnie jak kotwicę w morzu, i z osoby szlachetnej stać się łotrem.
Nagle Rozalia dostrzegła, że Eryk patrzy na nią jak na zjawę, spojrzenie miał takie zdziwione jakby mówiła w innym języku, dziewczyna poczuła się nie swojo.
- Co się stało? Czyżbym powiedziała…. To znaczy powiedziałem coś nie tak?!
- Nie, tylko nie myślałem, że ta rozmowa stanie się taka poważna.
- Może po prostu dokończ przedstawianie załogi.
W tym samym momencie zauważyła, że jest obserwowana przez Mirandę.
- Kim jest ta dziewczyna?
- To moja siostra.
- Dlaczego tak podejrzliwie na mnie patrzy?
- Ona wszystkim nieznajomym tak się przygląda. Miranda to typowy przykład człowieka warstwowego.
- Jakiego?
- Warstwowego, ja nim nie jestem, patrząc na mnie już wiesz jaki jestem. Nie mam innego oblicza ani ukrytych cech, jestem taki sam wewnątrz jak i na zewnątrz.
- A twoja siostra…?
- Miranda składa się z warstw, jej wnętrze różni się od zewnętrznego usposobienia. Na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie zamkniętej i chłodnej, nie ufnej i niesympatycznej. Jeśli się ją pozna, to odkrywa się jej ukryte cechy.
- Jakie?
- Czułość, odpowiedzialność, skromność, słowność i odwaga, dojrzałość i mądrość. Moja siostra jest niczym skarb, złoto i najcenniejsze kamienie, ukryte w starej skrzyni.
W tym samym czasie odbywała się rozmowa między Seluz a Pulchritudą.
- Serce wali mi jak dzwon – rzekła Seluz.
- Doprawdy.
- Jestem na jednym statku wraz ze swym ukochanym, co ja bym dała by być najbliższa jego sercu.
- Śnisz o byciu z nim, wkrótce to się spełni.
- To bardzo długo, nie wiem czy będę w stanie tyle wytrzymać, chciałabym już podczas podróży zdobyć jego serce, zwłaszcza, że już zna moje uczucia. To bez sensu, on i tak myśli tylko o tej księżniczce.
- Zawsze możesz próbować, ale to zbędne zwracać na siebie uwagę mężczyzny, który jest zakochany po uszy w kimś innym.
Seluz zacisnęła dłonie, jej wyrazy twarzy spochmurniały, przepełniała ją zazdrość i gniew.
- Musisz uzbroić się w cierpliwość. Wszystko czego pragniesz spełni się za jednym zamachem, wystarczy jedna kropla, a Eryk będzie całkowicie twój.
- A inne kobiety?
- Nie spojrzy na żadną jakby w ogóle nie istniały, a o swojej ukochanej nawet nie będzie pamiętał.
- I nic tego nie popsuje?
- Będziecie razem aż do śmierci.
- Kim są te dwie dziewczyny? – spytała Rozalia, patrząc na Seluz i Pulchritudę.
- Pan Tenebris, który zlecił tę wyprawę, przydzielić nam dwie kobiety, Pulchritudę oraz Meleficus. Dziś rano okazało się, że Seluz również z nami płynie. Znam ją lecz dziwi mnie jakie ma powiązanie z panem Tenebrisem, tą wyprawą i to dlaczego z nami płynie.
- A ta starsza kobieta która się do nas zbliża to Meleficus?
- Tak, pełni funkcję przewodnika.
- Eryku pozwól ze mną do kajuty, musimy omówić drogę naszej podróży – rzekła kobieta chłodnym, stanowczym i opanowanym głosem.
Ciąg dalszy nastąpi
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania