Zakazana miłość i skarb Rozdział 14 Przebudzenie część 2
Rob właśnie wszedł do namiotu.
- Dlaczego zszedłeś z warty? Stało się coś?
- Tak.
- Co?
- Zmieniam zdanie.
- A dokładniej.
- Zmieniam zdanie do wszystkiego. Zamierzam uwolnić wszystkich niewolników.
- Uwolnić? Niewolników?!
Mężczyzna zaśmiał się na cały głos
- To było zabawne!
Nagle dowódca spoważniał i spojrzał na Roba pogardliwie.
- I myślisz, że ja tak po prostu się zgodzę? Wypuszczę niewolników tylko dlatego ze ty mnie grzecznie poprosiłeś!
Mężczyzna ponownie zaczął się śmiać, lecz nagle zamilkł. Rob przebił jego ciało mieczem.
- Ja cię nie prosiłem, ja mówiłem co zamierzam.
Po chwili Rob wrócił na plac niosąc klucze, wypuścił wszystkich niewolników. Oznajmił im, że są wolni i by uciekali czym prędzej. Rob patrzył jak odchodzą.
- To właśnie ten dzień zmienił moje życie.
Wówczas wszystko zaczęło pękać, a gdy cały krajobraz się roztrzaskał Rob otworzył oczy i uświadomił sobie że się obudził.
- Nikt cię nie kocha! Nikt! – mówił tajemniczy głos.
- To nieprawda! Coś przede mną ukrywasz! – odparła Miranda robiąc zamach ręką ze złości.
Nagle poczuła ostry ból.
- Moje ramie, skaleczyłam się w nie, a ktoś opatrzył moje rany. Ktoś kogo kocham.
- O czym ty mówisz przecież ciebie nikt nie…..
- Tom, on nazywa się Tom!!!!
- Miranda – rzekł Tom.
- Co takiego?! – odparł tajemniczy głos.
- Moja ukochana nazywa się Miranda.
- Nie możliwe!!!! – zawył tajemniczy głos.
Miranda wzięła strzałę i naciągnęła cięciwę łuku. Tom wyjął za pleców swe dwa miecze.
- Jak na głos mej duszy jesteś strasznie irytujący.
Miranda wystrzeliła strzałę, która nagle się zatrzymała. Wbiła się ona w niewidzialne lustro, które zaczęło pękać, Tom zrobił zamach swym mieczem a to co znajdowało się przed nim roztrzaskało się. Nagle ujrzeli piękny ogród i siebie nawzajem.
- Miranda!
- Tom!
Oboje zaczęli do siebie biec, po czym się uściskali, i właśnie wtedy Miranda i Tom obudzili się.
Jack siedział w ciemności.
- To wszystko…. To wszystko moja wina.
Po jego twarzy zaczęły spływać łzy.
- To wszystko moja wina! Proszę przebacz mi!!!
- Już dawno ci wybaczyłam.
Jack nagle zauważył swą żonę, była młoda i piękna. Miała na sobie piękną suknię.
- Tyle lat żyłem z poczuciem winy, ale nigdy się do tego nie przyznałem. Nikomu się nie zwierzyłem, bałem się, że to mnie zabije więc tłamsiłem to w sobie!!!
- Nie potrzebnie żyłeś w poczuciu winy, ja również zawiniłam, wybacz mi.
- Nie, to nie twoja wina!
- Oboje zawiniliśmy.
- Nie chcieliśmy zrozumieć się nawzajem.
- I to nas zgubiło.
- Stałem się zgorzkniały i nieczuły, wiecznie byłem zły i przygnębiony. Czułem się paskudnie i takie stało się moje wnętrze.
- To nie prawda.
- Już nie uda mi się zmienić.
- Nigdy nie jest za późno by zacząć wszystko od nowa – odparła kobieta uśmiechając się – Już wszystko jest dobrze – dodała, podając mu rękę.
Jack złapał jej dłoń, i nagle otworzył oczy, wydostał się ze swego snu.
Ciąg dalszy nastąpił
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania