Pokaż listęUkryj listę

Zakazana miłość i skarb Rozdział 4 Oczy pełne strachu część 2

Następnego dnia o poranku, podczas wspólnego śniadania, przewodniczka zabrała głos.

- Posłuchajcie, dziś jest trzeci dzień naszej podróży, zgodnie z tym co mówiłam zrobimy postój w najbliższym porcie aby uzupełnić zapasy. Następny postój będzie dopiero za pięć dni.

- Za pięć dni?! Dlaczego?! – wrzasnął Bill.

- Zależy nam na czasie, duża liczba postoi tylko nas opóźnia.

- Przepraszam bardzo – wtrącił się ponownie Bill – czegoś nie rozumiem, skąd ten pośpiech?

Kobieta się wściekła i chwyciła metalowy przedmiot o podłużnym kształcie, przymocowany do lewej części jej pasa. Bill zasłonił się myśląc ze dobyła broni, Meleficus kciukiem otworzyła górną część przedmiotu i wyjęła stary rulon papieru, a po rozłożeniu go rzekła.

- Spójrz na datę – Powiedziała, wskazując palcem.

Bill przyjrzał się uważnie i odparł.

- Ta data nadejdzie za miesiąc.

- Dokładnie, a wiesz co to oznacza?

- Że minie miesiąc?

- Tego dnia otworzą się wrota do Wiecznego Miasta!

- Ale z tego co mówił Eryk, Wieczne Miasto będzie otwarte przez sto dni. To przecież mnóstwo czasu, chyba nic się nie stanie jeśli spóźnimy się dzień, dwa, tydzień.

- Czym wcześniej tam dotrzemy tym lepiej, sam skarbiec jest tak wielki, że przejście go trwa kilkanaście dni. A jeśli się nie wyrobimy w tych stu dniach, i bramy miasta zostaną zamknięte? To pozostaniemy tam aż do śmierci, bo kolejnego wieku, to ty chyba nie przeżyjesz…

- W sumie nie ma się czym martwić.

- Słucham?!

- Śmierć w największym skarbcu w dziejach, w otoczeniu złota, diamentów i innych kosztowności musi być całkiem przyjemna.

- Idiota!

- Lubię takie kobietki z temperamentem.

Przewodniczka chwyciła za bicz, przymocowany do pasa, wzięła potężny zamach i wrzasnęła.

- Zejdź mi z oczu !!!

Wystraszony Bill uciekł w pośpiechu. W południe, statek Eryka dobił do portu. Meleficus ponownie przemówiła.

- Uzupełnić prowiant, później macie czas wolny. Tylko nie zabawiajcie się zbyt mocno, jutro wyruszamy o świcie.

- Zachowuje się jakby była kapitanem! Nienawidzę takiego zachowania! – Odparł wściekły Bill.

- Rano mówiłeś, że jest w twoim typie – Odparł Tom.

- Bo jest! I ja na pewno też się jej podobam.

Rozalia spacerowała po porcie, powoli i beztrosko, oglądając statki zarówno te duże jak i te mniejsze. W pewnym momencie zamarła z przerażenia, aż się zatrzymała, jej ciało zdrętwiało. Rozalia stała na wprost statku na którym powiewała czarna flaga z czerwonym wężem połykającym gwiazdę. Dziewczyna ruszyła w kierunku statku, biegła ile sił w nogach, choć miała wrażenie jakby ich nie czuła, lub nie posiadała, zaś cel do którego zmierzała wydawał się być tak daleko, i zamiast być coraz bliżej, jakby się oddalał. Gdy była już na pokładzie, ujrzała jak Jack i Smaffie grają w karty.

- Gdzie Eryk?!

- Wyszedł – odpowiedział Jack.

- Strasznie dyszysz, co się stało? – Spytał Smaffie.

- Do portu dobili piraci!

- Jacy?

- Ci co wczoraj o poranku zatopili statek handlowy!

- Posłuchaj, już nie jeden raz mieliśmy styczność z piratami, Eryk i pozostali nie są tchórzliwymi dziećmi, dadzą sobie radę. A ty jeśli się boisz to zostań na statku – Rzekł Jack, po czym uśmiechnął się z pogardą do Rozalii.

Ona zrobiła jedynie grymas i opuściła statek.

- Co za dureń! Za koko on się ma?!

- Libert! Czekaj!

Rozalia usłyszała że ktoś ją woła, rozejrzała się i ujrzała biegnącego w jej stronę Jima.

- Wołam za tobą i wołam.

- Przepraszam zamyśliłem się.

- Uf, ledwo dyszę, strasznie szybko idziesz. Szybciej niż ja biegnę.

- Dlaczego za mną wołałeś?

- Idziesz może do miasta?

- Chciałem tylko pospacerować, obojętne gdzie.

- Świetnie, bo ja właśnie wybieram się do miasta. Chodźmy razem, we dwójkę zawsze raźniej.

- Zgoda.

 

Ciąg dalszy nastąpi

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Tanaris 15.03.2017
    Coś mi się wydaje, że dojdzie do walki między piratami... 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania