Pokaż listęUkryj listę

Zakazana miłość i skarb rozdział 16 Wieczne miasto część 9

Mroczny statek znajdujący się na krwawym morzu, unieruchomiony prze sześć magicznych kotwic jest miejscem do którego zsyłane są dusze najokrutniejszych piratów. Tenebris użył potężnej magii i zastraszył wszystkie dusze, przybrał postać kapitana i tak się zachowywał.

- Wielki dzień, w którym to zostanie odnaleziony największy skarb…. nadszedł!

Tenebris wyszedł z kajuty i spojrzał na piratów.

- Załogo! Pora wydostać się z tego miejsca.

- Że co? Co on powiedział ?! – zaczęli szeptać piraci

- Dysponujesz taką mocą która może nas stąd wydostać?

- Oczywiście.

Nagle wszyscy piraci mocno się oburzyli.

- Mówisz to dopiero teraz! Brać Go!!!

Tenebris zrobił lekki zamach dłonią siła podmuchu sprawiła ze wszyscy upadli.

- Gdy zostałem tu zesłany bramy Wiecznego Miasta zostały zamknięte. Mogłem stąd uciec w każdej chwili lecz nie wdziałem sensu.

-A teraz widzisz?

- Wieczne Miasto Jest otwarte! Zamierzam je zdobyć, a wy mi w tym pomożecie.

- Niby dlaczego mamy ci pomagać?!

- Berło które zamierzam zdobyć jest źródłem wszelkiej mocy! Mogę sprawić, że znów ożyjecie, mogę wam dać moc i nieśmiertelność! Będziecie postrachem mórz i oceanów przez wieczność!!!!!!!!

- Prowadź!

- Pora aby cały świat padł u mych stup!!!!!!!!!!!!!!!!!

Cały statek zadrżał, łańcuchy zaczarowanych kotwic pękły, a cały żaglowiec uniósł się w powietrze.

Eryk był załamany, cała załoga próbowała go pocieszyć lecz bezskutecznie.

- Wiem, że spotkała was tragedia – odparł kapłan – Ale na was już pora, musimy jak najszybciej zamknąć wrota Wiecznego Miasta.

- Co właściwie się tu wyprawia? – spytała Miranda.

- Podejrzewamy kto dał wam to zlecenie… nie, jesteśmy tego pewni.

- Ta osoba nie jest kolekcjonerem? Kim więc?

- Jeśli ta osoba dotrze do Wiecznego Miasta czeka nas katastrofa.

Nagle wszystko zadrżało, nastąpił głośny trzask.

- Co się dzieje?!!!!!

Do Wiecznego Miasta wdarł się ogromny statek o czarnych poszarpanych żaglach.

- Za późno! – odparł Kapłan.

Statek z głośnym łomotem dobił do portu.

- Witaj Eryku! – rzekł znajomy głos.

Młodzieniec dostrzegł, kolekcjonera, ubrany był tak samo jak w karczmie kiedy dawał Erykowi zlecenie.

- Tenebris?!

- Tak, to ja!

Mężna się przemienił, nie wyglądał już jak bogaty arystokrata lecz jak kapitan okrętu.

- Tak wyglądałem przez ostatnie sto lat. W miejscu gdzie mnie zesłaliście! Pamiętasz mnie kapłanie?

- Jak bym mógł o tobie zapomnieć!

- Brać ich!!! – zawołał Tenebris.

Ze statku zeskoczyły wszystkie upadłe dusze piratów, z ziemi wyrósł kamienny tron a gdy Tenebris na nim usiadł, ten wzniósł się wysoko. Po chwili pojawiła się Pulchrituda.

- Witaj panie.

- Jesteś wreszcie, ujrzysz wspaniałe widowisko. A gdzie Meleficus?

- Została stracona.

- Doprawdy?

Eryk zadał cios, jednak jego szpada przenikła przez ciało pirata. Gdy przeciwnik zadał cios skaleczyły Eryka w rękę.

- To duchy! – zawołała Miranda – Nie damy rady ich pokonać.

- Lecz one mogą nas! – dodał Tom.

Po wielu minutach wyczerpującej walki Tenebris zwrócił się do Pulchritudy.

- I jak? Wspaniały występ prawda?

- Tak, panie.

- Wierzysz, że wygramy?

- Nigdy w ciebie nie wątpiłam panie.

- Pulchritudo.

- Tak?

- Popełniłaś ogromny błąd zdradzając mnie.

Pulchrituda zamarła, z ręki Tenebrisa wyrósł długi kryształ ametystu który przebił ją na wylot, a zaraz potem wrócił z powrotem do jego dłoni.

- Jestem potężnym czarodziejem, słyszałem każde wasze słowa i myśli.

Pulchrituda osunęła się bezwładnie. Gdy jej ciało uderzyło o ziemię była z powrotem stara.

- Wszyscy by mnie prędzej czy później zdradzili!!!!

Po tych słowach Erykowi, całej jego załodze oraz Kaplanowi pojawiły się ametystowe kajdany. Dusze piratów wciągnęło na statek, okręt gwałtownie zniknął, rozbryzgując przy tym fioletowe promienie, a gdy pojawił się na krwawym morzu łańcuch ponownie połączyły się z kotwicami. Gdy piraci spostrzegli ze Tenebris zesłał ich z powrotem w otchłań zaczęli krzyczeć ze wściekłości.

- Teraz pokażę wam swoją prawdziwą postać!!! – odparł Tenebris.

Tenebris ponownie się przeistoczył, lecz tym razem wyglądał zupełnie inaczej. Nie miał już brody lecz długie aż po samą ziemię czarne włosy, ubrany był w czarną szatę oraz czarno fioletową pelerynę, czoło jego zdobił wielki srebrny diadem z ametystem.

- Co to wszystko ma znaczyć!!!! – wrzasną Eryk.

- Chcesz się wszystkiego dowiedzieć? Proszę bardzo. Sto lat temu zamierzałem zrobić zamach stanu.

- Zamach? Ale to oznaczałoby że jesteś….

- Tak, jestem mieszkańcem Wiecznego Miasta. Pewnego dnia zapragnąłem być władcą, postanowiłem zabić króla i zdobyć berło, przyłączyła się do mnie Meleficus. Jednak nie udało nam się i stanęliśmy przed sądem, Pulchrituda również była tego dnia sądzona, za to, że wymykała się do świata ludzi i kradła kobietą młodość. Skazano nas na wieczne przebywanie w otchłani, na okręcie unieruchomionym ma morzu krwi gdzie roiło się od zmarłych piratów. Król jednak popełnił błąd, jestem dużo potężniejszy niż mu się wydawało. Postanowiłem spokojnie czekać by uśpić czujność króla. Przekupiłem Pulchritudę eliksirami aby mogła być młoda. Zamierzałem znaleźć jakiegoś człowieka i wysłać go wraz z wiedźmami do Wiecznego Miasta.

- Jednej rzeczy nie rozumiem! Skoro jesteś taki potężny, to na co ci byłem potrzebny?!

- Dla mnie najważniejsze było aby bramy miasta pozostały otwarte, gdyby straż zauważyłaby okręt natychmiast by je zamknęła.

- Przed nami nie zamknęli bramy.

- Bo wasz statek nie był zaczarowanym krętem z otchłani.

- Jak to wszystko miało wyglądać według ciebie?! – zapytał Eryk.

- Meleficus miała użyć zaklęcia dzięki któremu byłbyś całkowicie pod jej kontrolną. Zakradłbyś się do skarbca i ukradł berło, następnie przekazałbyś go Meleficus. Szybko rozeszła by się wieść o twoim czynie, stanąłbyś przed sądem. Cała uwaga skupiła by się na tobie, ja wówczas spokojnie wkroczyłbym do miasta. Jednak moje towarzyszki zawiodły. Koniec końców jestem w Wiecznym Mieście i zamierzam zostać królem.

- Nigdy ci się nie uda! – zawołał Kapłan.

- To tylko kwestia czasu. A teraz wybaczcie zostaniecie przeniesieni do lochu, ja natomiast zmierzam do zamku.

 

Ciąg dalszy nastąpi

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania