Pokaż listęUkryj listę

Zakazana miłość i skarb Rozdział 20 OSTATNIA CZĘŚĆ OPOWIADANIA

Marzenia i Życie trwają nieustannie. Rozdział 20 Nieskończoność….

 

Król nie mógł zasnąć, wyszedł więc na balkon i spojrzał w niebo, walczyły w nim dwa sprzeczne uczucia. Wierzył, że wszystko co robi jest słusznie, że dbał o bezpieczeństwo córki. Jednak czuł się winny jej śmierci miał wrażenie, że swą miłością wzniecił nienawiść. Król czuł, że chcąc dla Rozalii jak najlepiej doprowadził do czegoś zupełnie innego.

- To sztywne zasady i prawa tak nas zniszczyły. To formalności i zwyczaje tak nas oddzieliły. Czy może istnieć człowiek wolny od wszelkich praw i niewoli? Czy może istnieć człowiek całkowicie wolny? Robiący to co pragnie i niemartwiący się tym jak postrzegają oraz jak mówią o nim inni? Ty taka chciałaś być…. Ty taka byłaś. Wybacz mi proszę, przeze mnie nie czułaś się wolna lecz zniewolona, nieświadomie nałożyłem ci kajdany i zamknąłem w klatce. Najwyraźniej z tymi piratami… nie, z tymi podróżnikami odnalazłaś wolność. Mam nadzieję, że teraz jesteś całkowicie wyzwolona od kleszczy tego świata.

Wówczas król poczuł delikatny i ciepły wietrzyk.

- Rozalia?

Król czuł jej obecność, po chwili wiatr się przeniósł a po twarzy króla spłynęły łzy.

Szalał okropny sztorm, między zburzonymi falami oceanu przedzierał się statek. Błyskawice i pioruny szalały po niebie, nagle jeden z nich uderzył w statek. Po chwili cały okręt stał w płomieniach, idąc równocześnie na dno. Eryk wynurzył się z wody i wyszedł na drewniany fragment statku. Nagle jego oczom ukazała się potężna fala, gdy opadła, ocean uspokoił się, wicher zaniechał swych czynów, a ciemne chmury odeszły odsłaniając błękitne niebo. Eryk dostrzegł jakąś postać, była to Rozalia, miała długie rozpuszczone włosy, białą suknię oraz promienny uśmiech, biegła do niego po tafli wody. Młodzieniec ujrzał jej piękną radosną twarz…. I nagle, obudził się.

- To był sen.

Wówczas usłyszał hałas, brzmiało to tak jakby strażnicy którzy mieli pilnować jego celi przewrócili się. Eryk zaszokowany patrzył jak drzwi jego celi same się otwierają.

- Rozalia? – spytał nie pewnie.

Nagle kajdany na jego rękach pękły i upadły na ziemię.

Wzeszło słońce, na targu mężczyzna układał klatki z egzotycznymi ptakami, to właśnie u tego handlarza Rozalia kupiła niebieskiego ptaka a następnie wypuściła.

Ciepły i delikatny wiatr przeszył całe miasto, szubienica przygotowana na Eryka zawaliła się, a na straganie wszystkie klatki same się otwarły, wszystkie ptaki wyfrunęły i odleciały w nieznane. Do Sali tronowej wdarli się strażnicy.

- Królu, Eryk i jego załoga zniknęli!

- Naprawdę?

- Proszę się nie obawiać, nie powinni być daleko, schwytamy ich!!!!

- Zostawcie ich.

- Jak to?! Dlaczego!?

- Jest to ostatnia wola mojej córki, macie ich zostawić w spokoju, rozumiecie!?

- Tak wasza wysokość.

Eryk i jego załoga byli już na statku, gotowi by ruszyć dalej.

- Eryku! Nigdzie nie ma Mirandy i Toma!

- Wiem.

- Gzie oni są?

- Oni już do nas nie wrócą.

- Dlaczego!?

Tom prowadził Mirandę przez miasto, miała opaskę na oczach więc nie miała pojęcia co się wyprawia.

- Gdzie my idziemy? – spytała Miranda.

- Zaraz zobaczysz.

- Daleko jeszcze?

- Możesz zdjąć opaskę.

Miranda ujrzała stojący na wprost nich budynek.

- To dom?

- Zgadza się.

- Do kogo należy?

- Do nas.

- Kupiłeś nam dom?!

- Tak.

- Skąd miałeś pieniądze?

- Jak myślisz, na co odkładałem swoją część z łupów.

Miranda uśmiechnęła się do Toma i mocno przytuliła.

- Oni znaleźli własną drogę – dokończył Eryk.

Wszystko było gotowe, kotwica uniesiona, żagle rozwinięte a w sercu nowa nadzieja.

- Prowadź mnie Rozalio – Dodał Eryk trzymając w ręce jej wisiorek.

Ciepły wiatr zawiał w żagle, statek ruszył ku wschodzącemu słońcu oraz ku nowym przygodom.

 

Pragnę wolności

Nie chcę zatem widzieć murów i ogrodzeń, nie chcę słyszeć szmeru łańcucha oraz obłudy, nie chcę aby me ręce zdobiły kajdany a oczy napełniały się łzami. Nie chcę czuć maski na swej twarzy, ani uśmiechać się gdy serce krwawi. Nie chcę być jak aktor na scenie, ani jak kukiełka w rękach lalkarza, nie chcę być jak ptaszek w klatce, ani jak dzikiej zwierzyny ofiara. Nie chcę być jak pionek na szachownicy, ani jak owca w stadzie, nie chcę być jak kwiatek na łące, ani jak kropla wody w oceanie.

Pragnę wolności!!!

Chcę zatem widzieć nieograniczoną i otwartą przestrzeń, chcę oddychać pełną piersią i uśmiechać się jak najwięcej. Chcę by me ciało było lekkie jak piórko, a oczy me lśniły niczym gwiazdy. Chcę byś sobą i za nic mieć ludzi gadanie, chcę rozłożyć skrzydła i pofrunąć w nieznane. Nie będzie mnie interesować czy ktoś mnie akceptuje, najważniejsze to czuć się dobrze we własnej skórze! Chcę być jak motyl między pajęczynami, oraz jak pająk między kwiatami. Chcę być jak diament połyskujący wśród kamieni, chcę być jak róża kwitnąca wśród cierni. Niczym kolorowy kleks na białej kartce, chcę żyć po swojemu i nie wstydzić się wcale!

Bo ze wszystkich pragnień…… Wolności pragnę najbardziej.

KONIEC

 

Tym którzy przeczytali dziękuję z całego serca

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • fanthomas 28.07.2017
    Ostatnia część? Planujesz rozpocząć teraz jakąś nową serię?
  • Szymon Skolarus 28.07.2017
    Jeśli chodzi o to opowiadanie to nie, zamknięte raz na zawsze. Za niedługo zacznę wklejać zupełnie nowe opowiadanie :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania