Pokaż listęUkryj listę

Zakazana miłość i skarb Rozdział 6 Pokonać własny lęk część 3

Wówczas rozniósł się krzyk i rozpoczęła się walka, Tom chwycił za swe dwa miecze i biegnąc ruszył na piratów, jego walka wyglądała jakby przedzierał się prze las, lub gęstą dżunglę, a napastników traktował jak uniemożliwiające mu drogę gałęzie i pnącza. Z kajuty wyszły wiedźmy które zdziwiły się całym zajściem.

- Przez takie sytuacje tracimy tylko cenny czas – rzekła wściekła Meleficus.

Po czym wzięła swój bicz i uderzyła nim o ziemię, który niczym wąż zaczął pełznąć przez statek zupełnie jakby ożył i oplótł się wokół kostki jednego z piratów. Meleficus uniosła mężczyznę kilkanaście metrów, następnie z całą siłą uderzyła nim o deski, roznosząc przy tym echo pękających kości.

- W końcu coś się dzieje – odparła podekscytowana Pulchrituda dobywając swej szpady.

W tym też momencie trzech piratów zaczęło biec w jej stronę.

- Tylko pamiętaj, masz ich zbić a nie w sobie rozkochać – rzekła Meleficus.

- Spokojnie, już i tak nie jeden stracił dla mnie….

Pulchrituda zrobiła szybki zamach szpadą, odcinając piratom głowy, ich ciała stały przez chwilę, po czym osunęły się ociężale i upadły.

- ….głowę – dokończyła z uśmiechem.

Rob wytrącił swemu przeciwnikowi broń z ręki, po czym zatopił swój miecz w jego ciele, w tym samym momencie dostrzegł ,że zbliża się do niego pięcioosobowa grupa łotrów, zaś szósty skrada się od tyłu. Bez chwili wahania chwycił za swój hak przymocowany do długiego łańcucha, zakręcił nim kilka razy a następnie rzucił w stronę skradającego się pirata. Łańcuch owinął się wokół nogi łotra, Rob jednym szarpnięciem za łańcuch powalił mężczyznę za deski, następnie zakręcił nim w powietrzu taranując przy tym pozostałą piątkę. W tym samym momencie Bill zastrzelił jednego z napastników.

- Nie poddawaj się bracie! Strzelaj do nich, strzelaj!! – wrzeszczał Smaffie chowając się za Bilem.

- Może zamiast gadać pomógł byś mi w walce!!!

- Nie trzeba! Świetnie ci idzie!

Pulchrituda zabiła kolejnego napastnika, wówczas dostrzegła, że naprzeciw niej znajduje się ośmiu piratów.

- Przed nami się nie ukryjesz panienko! – rzekł jeden z nich.

Wiedźma uśmiechnęła się, nim wszyscy się zorientowali stała już za nimi. Powoli, bez żadnego pośpiechu włożyła szpadę od pochwy a cała grupa padła martwa od ogromnej ilości ran. Eryk walczył zajadle z kapitanem, lecz ten pojedynek nie szedł mu tak jak pozostałe, Kapitan Curuento był bardzo trudnym przeciwnikiem mówiono ,że ci którzy z nim walczyli zginęli marnie. Rozalia dawała z siebie wszystko, walczyła dzielnie nie okazując strachu. Kolejna grupa, tym razem dziesięcioosobowa, uzbrojona aż po zęby, biegła niczym stado wygłodniałych bestii wprost na Mirandę, ta natomiast stała niewzruszona, poruszyła jedynie ramionami jakby się rozciągała.

- Poćwiartujemy cię na kawałeczki laluniu ! – wrzasnął jeden z nich.

- Na kawałeczki? Mnie? – odparła spokojnie wyciągając pierwszą strzałę – Uśmiałam się do łez – dokończyła.

Po czym zaczęła niezwykle szybko i sprawnie, oddawać strzał jeden po drugim, piraci padali jak muchy. Ostatni który został był zbyt blisko lecz fakt ten nie przeszkadzał Mirandzie, podłożyła mężczyźnie nogę, a że był zbyt rozpędzony to i upadł z łomotem.

- Jeszcze jedno – odparła Miranda – Nie jestem żadną lalunią.

Po tych słowach wpakowała mu strzałę w plecy.

- Leż, jak na robaka przystało – dokończyła.

 

Ciąg dalszy nastąpi

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Tanaris 30.03.2017
    Faktycznie dialogi bardzo przyjemnie się czyta, 5 xD

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania