Pokaż listęUkryj listę

Zakazana miłość i skarb Rozdział 4 Oczy pełne strachu cześć 3

Po chwili Rozalia i Jim byli już w mieście i spacerowali między straganami.

- Do portu dobili piraci, którzy zeszłego poranka zaatakowali statek.

- Naprawdę? Musimy być ostrożni .

- Kupiłeś nową koszulę i pas? – spytała Rozalia po chwili.

- Tak, źle się czuję nosząc stare ubrania. Nie wydaję swojej części na bzdety, wolę kupić coś co jest przydatne.

- Swoją część?

- Zawsze jak znajdziemy jakiś skarb, bądź sprzedamy drogocenny przedmiot, to pieniędzmi dzielimy się po równo.

- Rozumiem.

- Świeże ryby! Świeże ryby!

Rozalia spojrzała na morskie stworzenia, wystawione na sprzedaż, w brzuchu głośno jej zaburczało.

- Ktoś tu jest głodny – rzekł Jim klepiąc ją po plecach.

- Owszem, przekąsiłbym coś.

- Możesz coś kupić jeśli chcesz, do kolacji daleko.

- Z tym że…

- Nie masz pieniędzy, prawda? – spytał Jim.

Rozalii było głupio, była zła na siebie, że uciekając nie wzięła trochę pieniędzy.

- Chodź – odparł Jim chwytając ja za rękę i gdzieś prowadząc.

Po kilku minutach byli już w karczmie, Rozalia czuła się niezręcznie, wiedziała bowiem co planuje Jim.

- Poproszę dziczyznę, gulasz i wino, a ty Libert? Na co masz ochotę?

- Nie, nie! Mną się nie przejmuj.

- Pytam się, na co masz ochotę?

- Na smażoną rybę.

- Rybę dla tego młodzieńca, największą i najlepszą jaką macie!

- Coś jeszcze? – spytał obsługujący ich mężczyzna.

- To wszystko.

- Naprawdę nie musiałeś tego robić, poczekałbym na kolację. Nie chcę cię obciążać.

- Zaraz mnie zdenerwujesz taką gadką. Bogatszy już nie będę, wolę już postawić komuś posiłek, niż mieć te kilka monet więcej.

- Dziękuję.

- Poza tym, jak znajdziemy jakiś skarb, to z pewnością otrzymasz swoją część. Co ja gadam, mamy też część wspólną, taka no wiesz, na czarną godzinę. Gdybyś poprosił Eryka, z pewnością otrzymałbyś co nieco, w końcu też jesteś członkiem załogi.

- Dlaczego to robisz?

- Co masz na myśli?

- W ogóle się nie znamy, a ty idziesz ze mną do miasta, stawiasz obiad i rozmawiasz jak z dobrym znajomym.

- Dlaczego to robię? Hmmm, dobre pytanie. Robię to dlatego bo nienawidzę niewidzialnych barier.

- Niewidzialne bariery?

- Tak, nie dostrzegłeś tego?

- Czego?

- Tych barier.

- Chyba nie rozumiem.

- Ludzie tworzą wokół siebie niewidzialne bariery, król nie odezwie się do biedaka, bo ma go za śmiecia, siebie zaś stawia zbyt wysoko. Biedny nie odezwie się do władcy, bo mu nie wolno. Nie możesz tak po prosu podejść do obcej ci osoby i najzwyczajniej w świecie się przywitać lub zacząć rozmowy, bo o razu jest dziwne spojrzenie, albo to jakże głupie „My się znamy?” ewentualnie zostaniesz zignorowanym. Ludzie są na siebie zamknięci, to właśnie są te bariery, możesz rozmawiać śmiało ze znajomymi, tylko jak wcześniej się poznać by tym znajomym być? Oto właśnie jest pytanie, jak myślisz dlaczego mamy tak mało znajomych? Dlaczego tak trudno znaleźć przyjaciół? Czysz nie byłoby lepiej gdyby ludzie przestali być sztywni, gdyby wyzbyli się z siebie kompleksu wyższości, gdyby w końcu przestali się klasyfikować?

- Było by wspaniale. Przepraszam, przed chwilą sam chciałem uruchomić taka barierę, ale właśnie ją zniszczyłeś, a ja nie zamierzam więcej jej używać.

- Szkoda, że wszyscy tak nie postąpią.

- Zawsze jesteś taki miły i chętny do pomocy?

- To zależy w jakim stopniu ktoś zalazł mi za skórę, zależy jaka to pomoc i jak mogę to zrobić. Ale nie zaprzeczę, staram się być miłym i pomocnym, taka jest moja natura.

Ich nietypową rozmowę, przerwała kobieta podając im strawę i życząc przy tym smacznego. Jim właśnie miał zacząć swój posiłek, lecz oniemiał, patrzył w jakim tempie Libert pochłania swoją rybę. Nagle do Rozalii dotarło ze je jak wygłodniały wilk, cała poczerwieniała ze wstydu.

- Przepraszam.

- HA Ha!!! – zaśmiał się głośno Jim – i ty mówisz, że dotrwałbyś do kolacji?

Zarówno Rozalia jak i Jim najedli się do syta, a rozmowa między nimi nadal trwała, dialog był miły i przyjemny, w pewnym momencie Rozalia spytała.

- Eryk mówił mi, że każdy z was jest wyjątkowy, i że każdy z was ma swoją unikalną i niepowtarzalną historię.

- Tak mówił.

- Chciałbym poznać twoją.

- Moją?

- Tak, czym zajmowałeś się zanim przyłączyłeś się do Eryka?

- Byłem rybakiem.

- A twoja rodzina? Masz jakąś?

Nagle twarz Jima uległa zmianie, nie była już radosna i pełna ciepła, znacznie spoważniała. Mężczyzna sprawił wrażenie zasmuconego, Rozalia dostrzegła ten wyraz.

- Przepraszam, powiedziałem coś nie tak?

- Nie, tylko….

- Jim, czy uważasz, że każdego powinno traktować się z szacunkiem?

- Tak.

- Powiesz mi jeśli zechcesz, jeśli nie, uszanuję to. Chcę coś o tobie wiedzieć, jednak nie chcę cię do niczego zmuszać.

Jim odczuł ulgę a na jego twarzy znów pojawił się lekki uśmiech.

- Powiem ci, ale w swoim czasie.

- Zgoda.

- No dobrze, czas zapłacić i się zbierać.

Jim wyjął z za koszuli woreczek wiszący na jego szyi, a w nim same złote monety, kiedy płacił kelnerowi pewien mężczyzna siedzący dwa stoliki dalej, szturchnął towarzysza, po czym dwoma krótkimi ruchami głowy wskazał na Jima, a raczej na jego złoto. Gdy Jim wraz z Rozalią ruszyli ku wyjściu, ci automatycznie wstali i poszli za nimi.

 

Ciąg dalszy nastąpi

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Tanaris 16.03.2017
    Troszkę spokojnie było, przegadane wręcz, ale przynajmniej poznajemy chłopaka i jego dobre cechy. Pewnie w kolejnej części będzie się działo :D 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania