Poprzednie częściHistoria wielkiej miłości (1)
Pokaż listęUkryj listę

Historia lubi się powtarzać - Rozdział 34

Twój uśmiech mówi mi wiele

Rozpadam się

Za każdym jednym Twoim spojrzeniem na mnie

Kochanie, uruchamiasz coś głęboko we mnie

Kochanie wyzwalasz coś we mnie, to ogień we mnie

Jestem poza kontrolą

Chcę pędzić bez namysłu w tę ekstazę

 

 

AXEL

 

Ach, te jej słodkie i gorące usta. Jak cudownie było poczuć ponownie ich smak. Czułem, że na nowo zdobywam ją, ale ten kutas musiał się zjawić i wszystko spierdolić.

 

Stał w drzwiach i mierzył mnie groźnym wzrokiem. Takie spojrzenia olewałem. Nie takich jak on, zjadałem na śniadanie. Chętnie wyjebałbym go na zbity pysk, ale nie miałem do tego prawa, w końcu Liam był jej narzeczonym, a ja? Właśnie, kim ja był dla Martiny. Na odpowiedz jeszcze trzeba było poczekać. Jutro przypomnę jej wszystko teoretycznie i mam nadzieję, że praktycznie.

 

Podszedłem do Martiny i cmoknęłam jej policzek, szepcząc do ucha, że jutrzejszy wieczór należy tylko do nas. Spojrzała na mnie z delikatnym uśmieszkiem na tych swoich smakowitych i truskawkowych ustach. Ominąłem skurwiela w drzwiach i niby przypadkowo rypnąłem aktorzynę w ramię.

 

- Sorry, stary - powiedziałem posyłając aniołkowi uśmiech i puszczają oczko. Dziewczyna się zaczerwieniła. Jak ja ją kochałem.

 

- Skarbie, mogę wejść? - usłyszałem za plecami. Wyszedłem przez bramę i walnąłem ręką w ścianę, która momentalnie zaczęła mnie napierdalać.

 

- Kurwa! - po jaką cholerę ta menda przyjechała. Niech pilnuje tej swoje Jennifer, a nie zawraca głowę mojej kobiecie. Zrobię wszystko, by Martina przejrzała na oczy i kopnęła go w dupę. Ona należała do mnie, a on nie miał prawa do niej.

 

LIAM

 

Jechałem do Martiny z wielkim zamętem w głowie. Dlaczego nie chciała się do mnie odzywać? Zastanawiałem się nad tym i nic mądrego nie przychodziło mi do głowy. Dlatego wykorzystałem kilka dni przerwy przed zdjęciami i przyleciałem do Nowego Jorku. Miałem nadzieję, że między mną, a nią wszystko będzie w porządku.

 

Otworzyłem w samolocie laptopa i zacząłem przeglądać wiadomości. Sprawdziłem wyniki meczów, które były całkiem zaskakujące. Byłem ciekaw czy coś piszą ciekawego na temat mojego nowego filmu. I wtedy zobaczyłem pełno artykułów i zdjęć na mój temat i Jennifer.

 

- Cholera! Jak mogłem do tego dopuścić - gadałem pod nosem, wywołując zaciekawienie swojego sąsiada.

 

Już wiedziałem dlaczego Martina nie chciała ze mną rozmawiać. Ale to nie było tak jak ona myślała i te szmatławce. Nie zaprzeczałem, że z Jen mnie coś kiedyś łączyło, ale to było zanim ona się zjawiła. To, że przyjaźniłem się ze swoją byłą, nie oznaczało, że zdradzam moją narzeczoną. Kochałem ją, ale nie byłem pewien czy ona kocha mnie. Miałem coraz większe podejrzenia, że Marti nadal kochała Axela. Jednak zgodziła się za mnie wyjść. Byliśmy ze sobą od roku i nigdy nie było między nami seksu. Obiecałem, że cierpliwie będę czekał do ślubu, lecz przecież facet też ma swoje potrzeby i ile może pomagać sobie ręką. Przyznaje się, że dwa dni temu przespałem się z Jen, ale byłem pijany i nie wiedziałem co robię. Martina nie mogła się o tym nigdy dowiedzieć. Miało to zostać między nami, a jeśli Jennifer jej nie powie, to ja tym bardziej tego nie mógłbym zrobić.

 

Samolot bezpiecznie wylądował i po odebraniu bagaży wsiadłem do taksówki, pokazując kierowcy adres narzeczonej. Siedziałem cały spięty i myślałem jak mam ją przekonać do tego, że to wszystko nie jest prawdą, poniekąd.

 

- Dojechaliśmy na miejsce - moje myślenie przerwał taksówkarz. Podałem mu pieniądze.

 

- Reszty nie trzeba - kierowca był z tego powodu zadowolony, gdyż nie często zdarza się dostać napiwek w wysokości 50 dolców. Czasami trzeba mieć ten gest.

 

Z walizką przekroczyłem bramę rodziców Martiny i wolnym krokiem zmierzałem do drzwi. Kiedy nacisnąłem dzwonek, wyczekiwałem aż mi ktoś otworzy. W ciemno brązowych drzwiach stanęła ona, moja narzeczona. Miała wypieki na policzkach i lekko zaczerwienione usta. Była zaskoczona moją osobą, tak samo jak ja byłem zaskoczony facetem, który stał oparty o ścianę i tak jak i ona miał zaczerwienione usta. Czułem, że coś między tą dwójką zaszło. Domyśliłem się, że tym facetem jest Axel, jej były chłopak. Przeszywał mnie wrogim wzrokiem, który mówił, że ona jest moja i lepiej trzymaj się na baczności. Ja również patrzyłem na niego jak szaleniec, który chętnie obiłby mu ten przeklętą gębę. Jednak stałem i czekałem, kiedy mnie wpuści do środka. Frajerzyna ruszył dupę i pocałował Martinę w policzek. Szepnął jej coś do ucha, a ta lekko się uśmiechnęła. Myślałem, że rozerwę go na strzępy. Gdy mężczyzna wychodził, swoim ramieniem walnął mnie. Już chciałem coś powiedzieć, ale ugryzłem się w język.

 

- Sorry, stary - wsadź sobie te swoje przeprosiny w dupę, frajerze, pomyślałem. Na legalu podrywał moją i tylko moją kobietkę. Nie miał za grosz wstydu. Jeszcze mu pokaże, kto wygra.

 

- Skarbie, mogę wejść? - powiedziałem najczulej jak mogłem.

 

- Co ty tu robisz? - przepuściła mnie w progu i gestem ręki wskazała mi, byśmy udali się do kuchni.

 

- Chciałem się dowiedzieć, dlaczego nie odbierałaś moich telefonów i czemu wtedy tak brzydko do mnie powiedziałaś? - stała taka jakaś zdziwiona tym co powiedziałem.

 

- To ty nie odbierałeś.

 

- Skarbie tyle razy do ciebie dzwoniłem, a ty nawet nie omieszkałaś odebrać.

 

- Liam, dzwoniłam dzisiaj. Miałeś telefon wyłączony. Od dwóch dni się nie odezwałeś. A do tego zdradzasz mnie na lewo i prawo, więc po jaką cholerę tu przyleciałeś? Chcesz mi kłamstwa wciskać jako dobry aktor? - jej wybuchu nie rozumiałem. Przecież sama mi kiedyś powiedziała, że nie warto wierzyć w coś, póki się tego nie wyjaśni.

 

- Nigdy ciebie nie zdradziłem! Jak możesz tak myśleć. Ja z Jennifer tylko się przyjaźnimy i nic więcej, a wiesz dobrze jacy są paparazzi. Wszędzie wywęszą jakąś sensację opisując ją tak jak oni sami tego chcą - podszedłem do niej i złapałem za dłonie. Były takie gorące, a jej skóra taka delikatna - Kocham cię i to szczerze. Nigdy bym ciebie nie skrzywdził. Życie u mojego boku nie będzie łatwe i nieraz przeczytasz o mnie coś co ci się nie spodoba. Ja jednak nie mam na to wpływu. Dlatego proszę cię skarbie, zaufaj mi i nie kłóćmy się więcej - słuchała mnie uważnie, a ja czekałem na to, jak coś powie.

 

- Nie wiem czy to ma sens Liam. Miałam mały wypadek i straciłam jakąś część swoich wspomnień.

 

- Dlaczego mnie nie zawiadomiłaś? Przecież zaraz bym do ciebie przyleciał. Wszystko już jest dobrze skarbie? - byłem bardzo rozczarowany tym, że nikt mnie nie poinformował.

 

- Czy ty słyszysz co ja do ciebie w ogóle mówię? - była jakaś dziwna, tak jakby się zmieniła. Ale czy przez kilka dni można się tak zmienić? Przecież my się nigdy nie kłóciliśmy, a własnie to robiliśmy odkąd wszedłem do jej domu - Mówiłam ci, że dzwoniłam.

 

- Musiałem być na zdjęciach lub już w samolocie, kiedy dzwoniłaś - wyjaśniłem szybko.

 

- Mało ważne. Na długo przyjechałeś?

 

- Na dwa dni i miałem nadzieję, że razem wrócimy do Los Angeles - chciałem jak najdalej zabrać ją od tego popaprańca.

 

- Ja nie mogę jeszcze wracać. Muszę nabrać sił i przypomnieć sobie to co zanikło we mnie. Napijesz się czegoś? - zmieniła szybko temat.

 

- Zrób mi kawy.

 

- Głodny nie jesteś?

 

- Jadłem w samolocie, ale miło, że pytasz - odparłem i usiadłem przy blacie. Nie podobało mi się Martiny zachowanie.

 

 

MARTINA

 

 

Zmieniło się coś we mnie i dostrzegłam to widząc Liama. Był taki przystojny i te jego gęste ciemno blond włosy, które były nastraszone. Tęskniłam za nim, ale nie potrafiłam mu zaufać, bo gdzieś w głębi siebie czułam, że kłamał. Nie powiedział mi całej prawdy, a jeśli tak było, to moja przyszłość z nim stała pod znakiem zapytania. Do tego wszystkiego, jeszcze Axel namieszał mi bardziej w głowie. Dałam się ponieść namiętności i otworzyć na niego. Gdyby nie dzwonek, to nie wiem dokąd by to nas zaprowadziło. Nie miałam hamulców, aby się zatrzymać. Nawet żadne czerwone światełko nie zapaliło się w mojej głowie. Jedynie oddawałam się Axlowi cała i wcale nie miałam wyrzutów sumienia, że w jakiś sposób zdradziłam swojego narzeczonego z byłym narzeczonym. O matko! Jakie to wszystko było skomplikowane. Czy dam radę z tym wszystkim się uporać? Miałam nadzieję, że tak.

 

 

Jak kochani podoba się wam perspektywa Liama?

 

Wart jej jest?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Szalona123 01.11.2015
    Szczerze to wole Axa :D Liam jest fałszywy nie zasługuje na Martinem. Mi pozostaje czekać na kolejne części :D Pozdrawiam serdecznie :)
  • Holly2004 01.11.2015
    Liam nie jest jej wart. Axel forever

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania