Historia wielkiej miłości (13)
Rozdział XIII
Myśli
Kiedy Dominic odszedł, ja jeszcze zostałam na plaży i nic innego nie robiłam, tylko myślałam. Tyle było jeszcze dla mnie niewiadomych. Nie wiedziałam jak zdołał Dominic mnie odbić od tego strasznego człowieka. Zastanawiało mnie też, co robi tu Sznyta i dlaczego akurat zjawiłam się w domu Stevena. Czy to wszystko było ukartowane ze strony Thomasa? Za dużo myśli kłębiło mi się w głowie. Musiałam na te wszystkie pytania poznać odpowiedzi i to teraz. Wstałam, wzięłam tenisówki w rękę i ruszyłam do domu. Nie wiedziałam gdzie znajduje się pokój Dominica, więc wydarłam się na cały głos.
- Dominic !!! - mój głos rozległ się po całym domu. Od razu nie wiadomo skąd znalazł się Dominic ze Szramą. Obydwoje trzymali w dłoniach broń.
- Ej chłopaki, nie ładnie tak z bronią napadać na bezbronną kobietę - ich wyraz twarzy był bezcenny. Nie mogłam już dużej wytrzymać i wybuchłam śmiechem. Obydwoje popatrzyli na siebie nie wiedząc o co chodzi. Nagle odezwał się Dominic.
- Co ciebie Amando tak rozśmieszyło? Myśleliśmy, że coś ci się dzieje.
- Nic mi się nie dzieje ciołku jak widzisz. Jestem cała. Po prostu chce z tobą porozmawiać, a nie wiedziałam, który to twój pokój - obydwoje stali i zaczęli się śmiać.
- I dlatego tak się Amando wydarłaś? - śmiał się dalej i oddał broń Szramie - Możesz Michael wrócić do pracy - a więc tak ma na imię ten wielgachny facet.
- Możemy porozmawiać Dominicu?
- Chodź ze mną - skierowaliśmy się do wielkiego pokoju. Był to królestwo Dominica. Okna wychodziły na cudowny ogród, którego otaczał Pacyfik. W ogrodzie, było pełno pięknych róż. Pokój za to był naprawdę męski i z charakterem. Ściany były pomalowane na błękit. Meble były koloru jasnego brązu. Obok okna balkonowego, które prowadziło na wielki taras, stało biurko, a obok przy ścianie stał wielki regał, na którym było mnóstwo książek. Po prawej stronie były drzwi, które prowadziły do jego sypialni.
- To o czym chcesz rozmawiać Ami - usiadł na fotelu i wskazał mi ręką bym też usiadła. Zrobiłam tak jak chciał. Czułam się tak jakbym była na jakimś oficjalnym spotkaniu.
- Mam kilka pytań, które nie dają mi spokoju - Dominic patrzył na mnie z zaciekawieniem.
- To pytaj mnie, ja już nic nie będę przed tobą ukrywać. Chcę być szczery w stosunku do ciebie - żebym to ja jeszcze mogła mu zaufać.
- Jak mnie odbiłeś z rąk tego potwora.
- Pomógł mi Michael i mój brat Steven. Zebraliśmy ludzi i wkroczyliśmy do posiadłości Prestona.
- Co się z nim stało.
- Nie żyję - patrzyłam na nie go zszokowana.
- Zabiłeś go? - zapytałam. Dominic wstał i oparł się o biurko obok mnie.
- Każdego skurwiela zabije, który ruszy moją kobietę - przerwał na chwilę swój dialog - ale Preston zginął sam przez siebie.
- Czyli jednak go nie zabiłeś?
- Szarpaliśmy się i broń wystrzeliła. Kula trafiła go prosto w serce.
- I dobrze mu tak - Dominic skierował swój zdziwiony wzrok na mnie - no co tak patrzysz zdziwiony, należało mu się jak nikomu innemu - spuściłam wzrok, który utkwiłam na swoich nogach - on chciał żebym pieprzyła się z jego klientami.
- Przykro mi Ami - podszedł do mnie i przykucnął łapiąc moje dłonie w swoje - zrobiłbym wszystko, żeby cofnąć czas, ale niestety nie mogę - podniosłam głowę i spojrzałam mu prosto w oczy.
- Dominic pocałuj mnie teraz - z jego twarzy opadło całe napięcie.
Chwycił mnie swoimi rękoma i posadził mnie na biurku. Uśmiechnął się i powiedział.
- Nawet nie wiesz ile czekałam na te słowa wypowiedziane z twoich słodkich ust - wszedł między moje nogi i zaczął mnie całować namiętnie. Nasze usta się pieściły, języki łączyły się w erotycznym tańcu. Dłonie wysunęłam mu pod koszulkę.
- Zdejmuj tą cholerną bluzkę - powiedziałam w jego usta. Dominic jednym ruchem ściągnął ją z siebie i rzucił na podłogę. Jego usta wróciły do moich. Moje dłonie błądziły po jego idealnym ciele. Co raz bardziej pragnęłam mieć go w sobie. Dominic chyba wyczuł moje podniecenie i wziął mnie na ręce. Drzwi, które prowadziły do jego sypialni otworzył kopnięciem nogi.
- Ale ty brutal jesteś - uśmiechnął się do mnie.
- Skarbie, nie kuś mnie tymi swoimi zadziornymi słówkami, bo wiesz jak to na mnie działa - to fakt, Dominic zawsze lubił używać wulgaryzmów w łóżku. Kiedyś sprawiało mi to trudności, ale teraz chciałam tego. Chciałam żeby czuł się szczęśliwy zanim odejdę od nie go. Tak, mam zamiar stąd uciec. Potrzebuję czasu na przemyślenia.
- O czym kochanie myślisz - głos Dominica wyrwał mnie zamyślenia.
- O niczym. Przestań smędzić, tylko bierz się za mnie. Pragnę ciebie jak powietrza - Dominic zerwał ze mnie sukienkę. Wow, nie sądziłam, że moja sukienka jest taka delikatna. Oczy Dominica zrobiły się ciemniejsze z pożądania, kiedy zobaczył, że nie mam górnej bielizny.
- Ale ty jesteś piękna skarbie - złożył pocałunek na lewej piersi. Z podniecenia aż stwardniały mi sutki - będę smakował ciebie całą, kawałek po kawałku.
- Rób ze mną co chcesz kochany. Oddaje ci się cała.
Pieścił moje piersi ustami, brodawki drażnił językiem, a zębami lekko je przygryzał. Z moich ust wydobył się cichy jęk. Złapałam go za tyłek, ale przeszkadzały mi jego spodnie.
- Czemu jeszcze nie zdjąłeś spodni? - zapytałam trochę rozczarowana.
- Lubię kiedy jesteś taka władcza - spodnie w jednej sekundzie razem ze slipkami opadły koło łóżka.
Mogłam teraz swobodnie dotykać jego ciała. Dominic całował moje ciało i schodził co raz niżej, aż w końcu zatrzymał się na moim łonie. Spojrzał na mnie zadziornie i wtopił się w moją kobiecość. Po raz kolejny z moich ust wydobył się jęk podniecenia. Jego język drażnił łechtaczkę i zlizywał moje podniecenie.
- Skarbie, jesteś taka pyszna.
Dominic sprawiał mi ogromną przyjemność, ale kiedy dołączył swoje palce w moją dziurkę czułam, że za chwilę znajdę się w niebie.
- O tak kochanie, pieść mnie tak dalej - wydyszałam unosząc biodra wyżej. Mój mężczyzna spojrzał na mnie, nie przerywając penetracji mojej szparki.
- Czyżby mój skarb miał zamiar dojść dla mnie - usta jego utworzyły łobuzerski uśmieszek.
- Och kochanie, tak! - i w tym momencie orgazm uderzył z wielką siłą. Zaczęłam jęczeć z rozkoszy, którą dał mi Dominic.
- A teraz kochanie szykuj się na ostre pieprzenie - liznął jeszcze raz moją cipkę - ale najpierw musisz swoimi ustami nawilżyć mojego kutasa - skierował swojego penisa wprost w moje usta i zaczął je pieprzyć. Dominic zawsze lubił mówić dobitnie to co mam robić.
Jego penis był dość długi i gruby. Wsadzał go głęboko aż dotykał moich szczelin gardłowych, ale moje usta były stworzone dla nie go.
- Och kochanie, twoje usta potrafią czynić cuda. Jesteś wspaniała. Ale już wystarczy, teraz czas na twoją cipkę - wyjął z moich ust swojego twardego i gotowego penisa. Wsadził we mnie dwa palce i przejechał nimi po moim łonie.
- Ale jesteś mokra i taka gorąca - w jednym momencie wbił się we mnie po samą nasadę.
Nie byłam na takie wejście gotowa i głośniej zaczęłam jęczeć.
- O kurwa, Dominic ty napaleńcu - jedynie tyle udało mi się wydusić z siebie, bo on zaczął posuwać mnie ostro aż po same jądra.
- Uwielbiam cię pieprzyć maleńka, jesteś taka ciasna, że zaraz z podniecenia rozwali mi jaja.
- Ja pierdziele, Dominic. Zaraz wystrzelę - czułam jak orgazm zbliża się.
- Dojdz dla mnie maleńka. Chce słyszeć jak krzyczysz moje imię - w tym momencie orgazm wystrzelił. Był na tyle silny, że krzyczałam z podniecenia.
- Ach ... Dominic ... - i nagle Dominic też doszedł wykrzykując moje imię.
- Amando ... Jesteś cudowna - opadł obok mnie na łóżku.
- To było niesamowite kochanie - przewrócił się na bok przyciągając mnie bliżej do siebie - tak bardzo ciebie kocham i potrzebuję. Bez ciebie ja nie istnieje - ucałował moje ramię.
- Dominic, dobrze wiesz, że ja ciebie tak samo mocno kocham.
- Ale jest jakieś "ale" prawda? - podniósł się i teraz górował nade mną.
- Kocham ciebie całą sobą Dominic, ale to co się wydarzyło, zrobiło mi mętlik w głowie. Potrzebuję czasu.
- Dam ci go ile tylko będziesz chciała, ale obiecaj mi, że nie zostawisz mnie - cholera nie mogłam mu tego obiecać, bo chciałam uciec od nie go, żeby po być sama i wszystko na spokojnie przemyśleć.
- Bądź cierpliwy, muszę wszystko sobie po układać - wstałam i skierowałam się w stronę łazienki - czy pan Dorian ma ochotę na wspólną kąpiel? - Dominic zerwał się z łóżka i po chwili byliśmy pod prysznicem.
Przebudziłam się. Spojrzałam w okno, było jeszcze ciemno. Dominic spał, jego ręką obejmowała mnie w pasie. Delikatnie wysunęłam się z jego objęcia i wstałam. Nałożyłam na siebie koszulkę Dominica.Podeszłam do barku, żeby wlać sobie wody do szklanki i skierowałam się na taras. Powietrze było dość parne. Usiadłam na leżaku i zastanawiałam się jak odejść od Dominica. Z jednej strony moja podświadomość mówiła mi, że źle robię, ale z drugiej strony musiałam od tego wszystkiego odpocząć.
Dobrze, że Dominic zabrał moje rzeczy od Stevena, także mam wszystkie dokumenty i pieniądze.
Postanowiłam, że jutro w nocy odejdę.
- Kochanie, czemu nie jesteś w łóżku przy mnie - Dominic podszedł do mnie zaspany i usiadł między moimi nogami, opierając się plecami o mnie.
- Jakoś nie mogłam spać, a na powietrzu jest tak miło - Dominic podniósł się i wszedł do pokoju. Za chwilę wrócił z kocem.
- Ami wstań na chwilę - zrobiłam tak jak chciał.
Dominic usiadł na moim miejscu i pociągnął mnie do siebie, że teraz ja siedziałam między jego nogami, oparta o jego gorące ciało. Dominic nakrył nas kocem, wtuliłam się w jego ciało i zasnęłam.
Kiedy się obudziłam, słońce świeciło swoim blaskiem, woda odbijała się falami o brzeg. Dominic już nie spał.
- Dzień dobry skarbie - złożył pocałunek na moim czole.
- Witaj Domi - pocałowałam go w tors.
- A co to za zdrobnienie maleńka - jego twarz była cała rozpromieniona.
- Czyżby się panu nie podobało?
- Och kochanie, podoba mi się. Zawsze mama tak się do mnie zwracała.
- Przepraszam, nie chciałam sprawić byś wrócił do wspomnień.
- Amando, nic się nie stało - znów mnie pocałował - Już dawno nikt tak do mnie się nie zwracał.
- Kocham cię - wstałam i złączyłam moje usta z jego w krótkim pocałunku.
- Też cię kocham, maleńka.
Wysłałam Dominica do swojego pokoju po rzeczy, bo przecież po moich ciuchach nie było śladu.
Poszliśmy do jadalni na śniadanie. Helen przygotowała, tosty i jajecznicą oraz owoce i kawę. Wszystko pachniało cudownie, a ja po nocnym seksie, byłam strasznie głodna.
- Czy podać ci jeszcze coś dziecinko? - Helen mnie zapytała.
- Nie, dziękuję. Wystarczy mi to co mam na talerzu - posłałam jej uśmiech, który Helen odwzajemniła i puściła mi oczko. Moje policzki się zaczerwieniły.
- Nie masz czego się wstydzić dziecinko. Cieszę się waszym szczęściem - powiedziała i wyszła z jadalni.
Zabrałam się za jedzenie.
- Ami, apetyt ci dopisuje - z rogalem na ustach odezwał się Dominic.
- Wszystko przez ciebie, ty nie wyżyty zwierzaku - wybuchnął szczerym śmiechem.
- Z czego tak się śmiejecie - do jadalni wszedł Szrama.
- Bo twój przyjaciel jest zwierzakiem.
- A to ciekawe, nie zauważyłem.
- Bo nie jesteś kobietą Michaelu - teraz obydwoje się śmiali, a że ja też już wytrzymać nie mogłam, dołączyłam do nich.
Od długiego czasu czułam się tak bardzo szczęśliwa jak w tym momencie. Nagle pomysł z ucieczką wydał mi się bezsensowny. Nie czułam już potrzeby, by odejść od człowieka, którego kochałam tak bardzo.
Kiedy tak rozmawialiśmy przy śniadaniu w wesołej atmosferze, poczułam, że zaraz zwymiotuję. Zerwałam się z krzesła i pobiegłam do łazienki. Dominic pobiegł za mną, ale ja zdążyłam zamknąć się w łazience.
W ostatniej chwili, całe moje śniadanie wylądowało w klozecie.
- Amando co się dzieje - Dominic dobijał się do drzwi.
- Nic się nie dzieje, odejdź stąd.
- Otwórz - i znów zaczęłam wydalać wszystko z siebie - otwórz, bo wyjebię drzwi.
- Zaraz wyjdę Domi, wszystko jest ok.
- Czemu ja ci nie wierzę, Amando.
Wstałam, by otworzyć drzwi i kiedy zamek przekręciłam, zaczęły mi się mieszać kolory i czułam jak się osuwam w ramiona Dominica.
- Kurwa, Amando co ci jest - i straciłam przytomność.
Komentarze (6)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania