Poprzednie częściHistoria wielkiej miłości (1)
Pokaż listęUkryj listę

Historia wielkiej miłości (8)

Rozdział VIII

 

Obawa

 

Musiałam z kimś porozmawiać. Wzięłam telefon do ręki i chciałam zadzwonić do Emmy. Zaczęły przychodzić mi różne myśli, że niby co ja jej powiem. Cholera, jestem w kropce. Muszę zacząć obserwować ludzi Stevena. Kiedy tak rozmyślałam, zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu pojawiła się uśmiechnięta twarz mojej kochanej przyjaciółki.

 

- Cześć Emma, chyba ściągnęłam ciebie myślami.

 

- Hej zapominalska. Jak ja nie zadzwonię, to ty już w ogóle. Opowiadaj jak u ciebie, jak praca? - tak bardzo chciałam jej wszystko opowiedzieć, ale najpierw musiałam sprawdzić parę rzeczy.

 

- Praca idzie dobrze, Steven jest bardzo sympatyczny. Mam piękny pokój. Zresztą cały dom jest cudowny.

 

- A jak tam Thomas? Coś się dzieje między wami - czułam jak uśmiecha się.

 

- Emma, dobrze wiesz, że między nami nic nie ma i nigdy nie będzie. To tylko mój przyjaciel i przede wszystkim szef.

 

- Głupiutka jesteś Ami, powinnaś zacząć na nowo układać swoje życie. Kochana, minęło już dwa lata od śmierci Emiliano - kiedy to powiedziała, łzy mi napłynęły do oczu. Gdyby ona tylko wiedziała, że on żyje, że znowu mogę go mieć.

 

- Muszę ci powiedzieć, że poznałam kogoś - tylko tyle byłam wstanie jej na razie powiedzieć - jest miły, bardzo rozmowny, przystojny i ma w sobie tyle tajemnic.

 

- To czemu nic nie mówisz - okazała zaciekawienie - gdzie go poznałaś, jak ma na imię? chce wiedzieć wszystko - uśmiechnęła się.

 

- Ma na imię Dominic i pracuje dla Stevena. Poznaliśmy się u nie go w domu i wiesz co, przypomina mi kogoś - kiedy chciałam dokończyć ktoś zapukał do drzwi - Emmo muszę kończyć, bo ktoś puka. Zadzwonię do ciebie i pogadamy wtedy dłużej.

 

- Już się nie mogę doczekać naszej rozmowy. Cześć Ami.

 

- Pa Emmo, pozdrów Alexa.

 

Podeszłam otworzyć drzwi, kiedy je otworzyłam nikogo nie było. Zdziwiłam się, ale wyszłam na korytarz i się rozejrzałam. Nigdzie nikogo nie było, ani nikogo nie słyszałam. Kiedy wchodziłam do pokoju, na coś nadepnęłam. Spojrzałam w dół. Pod moimi nogami leżała czerwona róża i mała koperta. Schyliłam się i podniosłam. Szybko zamknęłam drzwi i usiadłam na łóżku. Wyjęłam, kartkę z koperty. To był liścik od Emiliano.

 

Amando, chyba zapomniałaś o naszym spotkaniu. Mam nadzieję, że przyjdziesz. Czekam na ciebie kochanie w umówionym miejscu...

 

Kocham cię.

 

Twój Emiliano.

 

O cholera, która jest godzina. Patrzę na zegar, było dziesięć minut po północy. Szybko nałożyłam pierwszą lepszą sukienkę i sweterek. Wyszłam po cichu z pokoju i kierowałam się w stronę schodów.

 

- Amando, a ty dokąd się wybierasz o tej porze - usłyszałam za plecami głos Thomasa.

 

- Ale mnie przestraszyłeś.

 

- Wybacz, nie chciałem. Po prostu usłyszałem, że otwierają się drzwi i wyszedłem.

 

- Idę trochę się przejść po ogrodzie, bo jakoś spać nie mogę.

 

- Czy mogę tobie towarzyszyć?

 

- Thomas, przepraszam ciebie, ale nie. Chciałabym pobyć sama - Thomas popatrzył na mnie i kiwnął głową.

 

- Dobrze, tylko nie spaceruj za długo, bo jest już chłodno, a poza tym rano znowu czeka nas pracowity dzień.

 

- Nie martw się. O siódmej będę gotowa - uśmiechnęłam się i zbiegłam na dół.

 

Powietrze rzeczywiście było chłodne i zaczęłam żałować, że nie założyłam dżinsów i grubszego swetra.

 

Kiedy doszłam do altanki, Emiliano siedział na ławce. W ręku trzymał termos, a na stoliku stały dwa kubeczki.

 

- Myślałem, że nie przyjdziesz, że zapomniałaś o naszym spotkaniu - kiedy mówił nalewał do kubeczków gorącą kawę. Jej zapach unosił się w powietrzu i cudownie drażnił moje nozdrza.

 

- Wybacz za spóźnienie, ale kiedy wychodziłam, zatrzymał mnie Tom.

 

- Czego on chciał od ciebie? - spojrzał na mnie i podał mi kawę

 

- Nic, chciał iść ze mną na spacer, ale powiedziałam mu, że chce po być sama.

- Czy on za bardzo nie ingeruje w to co ty robisz? - podszedł i mnie pociągnął w stronę ławki.

- No co ty, po prostu się troszczy o mnie, nic więcej. - spojrzałam na nie go i dotknęłam dłonią jego policzka.

- Jakoś mi na to nie wygląda - zwrócił wzrok na mnie i pocałował mnie w czoło. Taka mała pieszczota sprawiła mi bardzo dużo radości.

- Emiliano, uwierz mi, że nie masz się czym martwić. Ja u nie go tylko pracuję i nic nas nie łączy - przerwałam by go pocałować. Jego usta były takie ciepłe, słodkie i smakowały kawą. Emiliano przecisnął mnie bardziej do siebie i oddaliśmy się namiętnym czułością. Jego pocałunki sprawiały, że zapominałam o całym świecie. Czułam się podniecona, bo tylko on potrafił wywołać we mnie taki ogień.

- Tak bardzo za tobą tęskniłem - wyszeptał w moje usta - dziękuję Bogu za to, że ciebie tu sprowadził, że mogę znów poczuć się szczęśliwy i czuć, że jesteś tylko moja - zaczął znów mnie całować.

Jego dłonie wędrowały po moim ciele. Teraz już nie było mi zimno, lecz gorąco. Emiliano całował mnie po szyi. Jego dłonie pieściły moje piersi przez materiał mojej sukienki. Czułam, że dłużej już nie wytrzymam, że muszę poczuć go na nowo w sobie. Oddawałam się jego pieszczotą, czułam że on sam jest nieźle podniecony. Dotknęłam dłonią jego krocza, był bardzo twardy. Emiliano wydobył z siebie cichy jęk. Rozpięłam mu rozporek i usiadłam na nim. Emiliano spojrzał na mnie pożądliwie, podniósł mnie żebym mogła wstać. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Pierwsze co mi do głowy przyszło, to to że nie chce mnie, ale tak nie było. Położył koc, którego wcześniej nie zauważyłam, a na nim mnie. Podciągnął mi sukienkę do góry, majteczki niestety nie przetrwały, bo zerwał je ze mnie. Jego usta złączyły się z moimi na kilka sekund, by za chwilę pojawić się na mojej pulsującej z podniecenia łechtaczce. Jego język lizał mnie w dół i w górę, usta ssały.

- Tak szalenie ciebie kocham - powiedział nie przerywając swojej pieszczoty.

- Ja ciebie też skarbie - złapałam go za włosy i przyciągnęłam go do siebie - kocham cię i nigdy nie przestanę - objęłam jego twarz i zaczęłam całować.

Przeturlałam go na plecy i teraz ja byłam na nim. Zsunęłam się niżej, ściągnęłam z nie go spodnie i slipki. Jego męskość ukazała mi się, taka okazała i naprężona.

- Skarbie proszę cię, weź mnie w swoje cudowne usta. Pragnę poczuć ciebie znów, by później ciebie pieprzyć i dac ci cudowny orgazm.

Nie musiał mnie o to prosić, bo uwielbiałam jego smak. Pieściłam jego penisa, moje gardło nie było takie głębokie żeby przyjąć go całego, albo jego męskość była za duża i za gruba by zmieścić się. Słyszałam jak mój ukochany mężczyzna wydaje z siebie jęki rozkoszy. Kochałam sprawiać mu przyjemność. Jego penis zrobił się jeszcze twardszy, żyły były bardzo widoczne, jego podniecenie się skraplało na jego czubku.

- Kurwa Ami, już dłużej nie wytrzymam - teraz ja leżałam na plecach - kobieto, ty zawsze wiesz jak mnie rozpalić - uśmiechnął się do mnie pożądliwie.

Jego usta znowu całowały moje bardzo namiętnie. Jego dłoń pieściła mnie między udami. Czułam, że za chwilę eksploduje.

- Kochanie czuję, że za chwilę dojdziesz, więc dojdź dla mnie.

Zrobiłam tak jak chciał. Moje ciało zaczęło drżeć z rozkoszy. Jęczałam z podniecenia, które wypełniło moje ciało. Wtedy Emiliano wszedł we mnie ostro. Krzyknął z rozkoszy.

- Kurwa! Ale jesteś ciasna kochanie. Uwielbiam ciebie pieprzyć. Nikt mi nigdy nie dał takich doznań jak ty. Kocham ciebie - pocałował mnie w pierś, która była odkryta.

Tak się zatopiliśmy w rozkoszy. Doszłam kolejny raz, a Emiliano zaraz za mną. Leżeliśmy tak w tuleni w siebie i dochodziliśmy do równego i spokojnego oddechu.

- Emiliano, nie chce psuć tej chwili, ale musisz mi powiedzieć co się stało - spojrzał na mnie i wstał. Zaczął się ubierać, podał mi sweter.

- Masz, załóż go, bo jest chłodno - wstałam i się ubrałam.

- Skarbie musisz mi powiedzieć, bo jak inaczej mam ci pomóc z tego wyjść - doszłam do nie go i objęłam. Przytulił się do mnie i powiedział.

- Kochanie, mnie nie można pomóc. Los Angeles to miasto mafii. Każdy tu walczy o swoje tereny i biznesy. Chcą być jak najsilniejsi, policja nawet bez potrzeby nie wkracza. A ja nie mogę się z tego wydostać, póki nie znajdę najcenniejszej listy przewoźników narkotykowych, dzięki którym Stevena ojciec stał się najpotężniejszym mafiozom w L.A - przerwał i podszedł do stołu by nalać kawy, którą po chwili mi podał i zaczął mówić dalej - Cztery lata temu uczyłem tu w gimnazjum. Brakowało mi pieniędzy, bo byłem hazardzistą. Zadłużyłem się u jednego bandziora. Byłem mu winny bardzo dużo kasy. Udało mi się uciec stąd i wyjechałem do Nowego Jorku.

- Czemu mi nie powiedziałeś, przecież razem byśmy jakoś te pieniądze oddali.

- Amando, nie bądź śmieszna. Takiej sumy nie da się oddać w ciągu sześciu miesięcy.

- To ile ty pieniędzy pożyczyłeś? - byłam bardzo zaskoczona jego wyznaniem. Jak mógł mi nie powiedzieć.

- Uzbierało się tego 70.000 tysięcy, ale dolicz sobie odsetki. Nie dałem rady. I wtedy ty pojawiłaś się w moim życiu. Myślałem, że mnie nie znajdą, że w końcu szczęście się do mnie uśmiechnęło - zbliżył się do mnie i przytulił - ale ten skurwysyn mnie znalazł i groził, że jeśli nie zdobędę tej listy w zamian za dług, to on zabije ciebie i moich rodziców. Dlatego się zgodziłem, ale kazali mi upozorować swoją śmierć, by nikt mnie ni szukał - spojrzał na mnie i dokończył - A resztę już znasz.

- Gdzie jest ta lista? Mogę się rozejrzeć i może ją znajdę. A wtedy wyjedziemy stąd.

- O to chodzi, że ona jest w sejfie u Steven, ale nie mogę zdobyć do nie go szyfru.

- Ja ci pomogę kochanie, może mnie się uda.

Podeszłam bliżej i go pocałowałam. Tak bardzo kochałam Emiliano, że żadna siła mnie nie powstrzyma, by mu pomóc.

- Skarbie, nie mogę na to pozwolić. On wie, że tu jesteś i chce ciebie skrzywdzić. Mam dwa tygodnie na doręczenie mu tej pieprzonej listy. A ty Amando musisz wyjechać.

- Powiedziałam ci, że nie zostawię ciebie. Za bardzo ciebie kocham i nie chcę ciebie kolejny raz stracić. Rozumiesz?

- Rozumiem, ale to niebezpieczne.

- Będę uważać na siebie - pocałowałam go. - A teraz uciekam do siebie. Kocham cię.

- Ja ciebie mocniej.

 

Przebiegłam przez ogród i poszłam do pokoju. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się. Od długiego czasu zasnęłam ledwo przykładając głowę do poduszki.

 

Przepraszam za błędy, ale piszę na telefonie. Mam nadzieję, że przypadło wam chociaż trochę do gustu to co piszę. Czekam na wasze komentarze. Pozdrawiam wszystkich, którzy to czytają :-)

Średnia ocena: 4.2  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • iga 23.06.2015
    Super, czekam na ciąg dalszy :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania