Poprzednie częściHistoria wielkiej miłości (1)
Pokaż listęUkryj listę

Historia lubi się powtarzać - Rozdział 6

Kiedy myślisz

Że nadzieja jest stracona

A poddanie się

To wszystko co możesz zrobić

Błękit przemienia się w czerń

Twoja wiara w siebie się załamuje

Wydaje się, że nie ma stąd powrotu

 

Czasami nie ma oczywistego wyjaśnienia

Dlaczego najświętsze gwiazdy czują najsilniejsze palpitacje

 

Wtedy możesz zbudować most światła

Wtedy zło zmienia się w dobro

Wtedy nie możesz przestać walczyć

 

Wtedy miłość zamienia noc w dzień

Wtedy samotność odchodzi

Dlatego musisz być silny

Tylko miłość może zbudować dla nas most światła

 

 

 

AXEL

 

- I to mi się podoba, dziecinko - gdyby jej wzrok mógł zabijać, to ja bym wtedy padł na ziemie. To nie była kobieta lecz pewna siebie, szalona kocica. Potrafiła pokazać swoje pazurki i cięty język. Dynamit nie kobieta - To gdzie to twoje ulubione miejsce?

 

- Stoisz przed nim - jej uśmiech był bardziej promienny niż blask księżyca.

 

- Żartujesz sobie ze mnie?

 

- W żadnym wypadku - zrobiła urażoną minę - Nie podoba ci się?

 

- Ty nadal podtrzymujesz swoją decyzję o zjedzeniu posiłku w tym miejscu?

 

- Oczywiście - ta dziewczyna była naprawdę szalona. Przywiozła mnie do jakieś rudery, która mieściła się przy stacji benzynowej. Nie było żadnych stolików, przy których można byłoby usiąść, spokojnie porozmawiać i zjeść - Co tu się w ogóle je?

 

- Hod - dogi, frytki i zapiekanki.

 

- O nie dziecinko, ja takich śmieci jeść nie będę.

 

- To nie jedz, nikt ciebie nie zmusza. Ja jestem głodna i idę po zapiekankę i frytki - zostawiła mnie oszołomionego na środku parkingu. Cholera! Na pewno byli tam zboczeńce, nie wyżyte seksualnie świnie. Biegiem ruszyłem za nią. Nie widziałem jej, ale słyszałem.

 

- Weź kurwa te swoje obleśne łapska z mojej dupy - darła się na kogoś. Wszedłem głębiej i zobaczyłem przy niej stojącego, obleśnego małolata, który dotykał jej pleców - Jeszcze raz, a zrobię ci krzywdę - chłopak wcale nie zwracał uwagi na jej groźbę. Chciałem złapać smarkacza za szmaty i wyjebać na zbity pysk, ale nie zdążyłem. Martina odwróciła się w jego stronę i kolanem kopnęła go w krocze, a kiedy upadł na podłogę doszła i strzeliła mu z otwartej w twarz - Mówiłam ci frajerze, że masz mnie nie dotykać! - splunęła na niego - A ty co tak stoisz? - zaczęła tym razem krzyczeć na mnie - Nawet gdyby mnie gwałcili to ty byś nie ruszył palcem. Jesteś takim samym frajerem jak ten skurwiel - wskazała na smarkacza, który z wielkim wysiłkiem podnosił się z podłogi.

 

- Nie zdążyłem go odciągnąć, bo ty już znokautowałaś tego śmiecia - taka była prawda.

 

- Wiesz co? Pierdol się Anderson - zabrała zapiekankę z frytkami i wyszła. Nie mogłem pozwolić, by mi uciekła.

 

- Stój! - nie zwróciła uwagi na mój krzyk - Stój do cholery! - nie reagowała - przyśpieszyłem kroku i złapałem kocicę za ramię.

 

- Czego ty dupku chcesz? - była zła jak diabli, a jej zielone oczy aż paliły.

 

- Możesz się uspokoić?

 

- Spadaj.

 

- Sama mnie zostawiłaś na parkingu i weszłaś do tej nory - miałem wyrzuty, że za długo się przyglądałem i nie zareagowałem od razu.

 

- Axel powiem ci jedno. Nienawidzę facetów, a ciebie najbardziej - odwróciła się i szła dalej przed siebie. Co ja miałem robić? To ja zawsze laski wyrzucałem i tak traktowałem jak ona mnie. Musiałem coś wymyślić.

 

MARTINA

 

Jak on mógł mnie tak traktować. Co ten dupek sobie myślał, że może patrzeć jak inny fiut mnie obmacuje? Nie daruje mu tego.

 

Odwróciłam się w jego stronę, a on stanął i chciał coś powiedzieć. Nie udało mu się wypowiedzieć nawet jednego słowa, bo ja naparłam na niego i zaczęłam całować. Koleś był w nie złym szoku, gdyż przez kilkanaście sekund nie odwzajemniał pocałunku, ale gdy złapałam dupka za krocze jęknął i w tym momencie odwzajemnił pocałunek. Dało się wyczuć, że jest zajebiście podniecony. Jego dłonie błądziły po moim ciele.

 

- Możemy jechać do ciebie? - wyszeptałam jemu do ucha. Zrobił zdziwioną minę. Byłam ciekawa jego odpowiedzi. Przecież on żadnej laski nie zabierał do siebie tylko do hotelu.

 

- Nie mogę, jeszcze nie teraz. Możemy jechać do mojego hotelu - czyli mnie też traktował jak resztę swoich panienek.

 

- Twoja strata - podeszłam do wozu - Zawieś mnie do domu - Ponownie go zaskoczyłam.

 

- Chyba żartujesz?

 

- Skoro nie chcesz to sama dam sobie radę - wyciągnęłam telefon z torebki.

 

- Co ty wyprawiasz?

 

- Chuj ci do tego! - podniosłam głos. Już miałam dzwonić do Jacka, kiedy Axel wyrwał mi telefon i rzucił go o asfalt. Moja komórka rozbiła się. Tym razem przesadził. Nie wytrzymałam i z całej siły uderzyłam dupka w twarz.

 

- Ty chory pojebie! Kto ci dał prawo niszczenia mojej własności!? - Anderson trzymał się za polik i go pocierał. Jego oczy były przepełnione gniewem.

 

- Ty suko - mówił groźnym tonem - Będę robił to co mi się podoba - złapał mnie za szyję i przycisnął mnie do samochodu. Ucisk był bolesny i zaczęło brakować mi tlenu. Próbowałam się wyswobodzić, ale to jeszcze pogorszyło mój stan. Z braku oddechu osuwałam się na ziemię. Axel w oczach miał furię, ale kiedy byłam bliska utraty życia puścił mnie. Upadłam na kolana i zaczęłam się dusić i kaszleć. Łapałam powietrze całymi płucami, ale sprawiało mi to ból - Zapamiętaj sobie jedno suko, że nie masz prawa mi się przeciwstawiać.

 

- Czy wszystko w porządku? - koło mnie stanął mężczyzna. Nie widziałam za bardzo jak wygląda.

 

- Spieprzaj stąd frajerze - odezwał się dupek.

 

- Możesz wstać? - koleś nie zwracał uwagi na Axela. Kiwnęłam twierdząco głową. Złapał mnie pod ramię i pomógł mi wstać - Co on ci dziewczyno zrobił? - popatrzył na moją szyję.

 

- Wypierdalaj! - Axel odciągnął mężczyznę, a ja nie mając siły ponownie upadłam.

 

- Zaraz wezwę policję!

 

- Spróbuj, a nie wypłacisz się do końca życia.

 

- Straszysz mnie damski bokserze? - pomału wstałam i doszłam do swojego obrońcy.

 

- Zawieziesz mnie do domu?

 

- Oczywiście, chodź - chłopak objął mnie w pasie i prowadził do samochodu. Momentalnie Anderson wyrwał mnie z jego objęć i wrzucił do auta.

 

- Ona jest moja! - wsiadł i odpalił wóz. Byłam tak przestraszona, że w czasie jazdy chciałam wyskoczyć z samochodu. Axel zablokował drzwi i zatrzymał się na poboczu.

 

- Posłuchaj Martina - zwrócił się w moją stronę. Twarz miał bladą i przestraszoną - Wiem, że mi nie uwierzysz, ale ... - spuścił głowę i zacisnął mocniej ręce na kierownicy - Ja nie chciałem zrobić ci krzywdy. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Przepraszam - na jego słowa nic nie odpowiedziałam - Jestem czasami nieobliczalny, dlatego nie mogę ciebie zabrać do siebie. Jestem potworem, który szaleje na twoim punkcje.

 

- Dlatego mnie do cholery dusiłeś? - jak ktoś może zrobić krzywdę drugiej osobie, jeśli jej na niej zależy? Jakim Axel był człowiekiem?

 

- Zraniłaś moje ego, a ja nie znoszę sprzeciwu. Gdybyś była mi posłuszna to nic złego, by się nie stało. Ty jednak jesteś mądrzejsza i musisz robić wszystko po swojemu. Jesteś pyskatą smarkulą bez żadnych hamulców. Szczera do szpiku ... i ... I mnie się to cholernie podoba, ale nie mogę dopuścić do tego bym ponownie tobie zrobił krzywdę.

 

- To nie rób - powiedziałam cicho.

 

- Nie zrobię - złapał mnie za rękę - Dlatego więcej się już nie spotkamy, chyba że przypadkiem - czy ja dobrze słyszałam? On już więcej nie będzie mnie nagabywał? Czyżbym była uwolniona od tego tyrana?

 

- Rozumiem, że nie będziesz dzwonił, a tym bardziej pisał?

 

- Dobrze zrozumiałaś. Zniknę z twojego życia tak jak chciałaś podczas naszego pierwszego spotkania - ucałował moją dłoń. Mężczyzna uruchomił silnik i włączył się do ruchu.

 

W drodze do mojego domu żadne z nas się nie odezwało. W pewnym sensie się cieszyłam, że Axel dał mi święty spokój, ale moja podświadomość mi podpowiadała, że jednak to nie będzie koniec znajomości z Andersonem.

 

- Żegnaj Martino - powiedział po otwarciu drzwi z mojej strony - Jesteś najcudowniejszą i najbardziej złośliwą kobietą jaką poznałem - nachylił się i złożył namiętny pocałunek na moich ustach. Był słodki i dało się wyczuć, że Axel naprawdę żałował swojego czynu. Dłonią przejechał delikatnie po bolącej szyi. Z ust przeniósł się na nią i składał pocałunki. Ciarki przeszyły mnie na wskroś - Tak bardzo chciałbym cofnąć czas i zmienić to co zaszło - odwrócił się i wsiadł do samochodu. Odpalił stacyjkę i odjechał.

 

I tak o to poznałam ciemną stronę Axela Jeremiego Andersona, która napawała mnie ogromnym strachem. Miałam nadzieję, że jednak moja podświadomość mi źle podpowiadała i więcej tego parszywego dupka na oczy nie zobaczę. Jednak nie zawsze jest tak jak chcemy. Zwłaszcza, że nie znamy swojego przeznaczenia. Mnie jednak przeznaczenie szykowało zupełnie nie spodziewane życie.

 

Przepraszam za błędy, ale rozdział pisałam na szybko i bez żadnego sprawdzania.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Rebley 19.09.2015
    Oj tam oj tam. 5
  • levi 19.09.2015
    ten rozdział jakoś nie przypadł mi do gustu, 4
  • Szalona123 19.09.2015
    Czekam na kolejne części!
  • Holly2004 20.09.2015
    Mi się podobał, 5 :) Czekam na kolejny ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania