Historia wielkiej miłości - część 2 - Rozdział 13
ROZDZIAŁ ZAWIERA SCENY EROTYCZNE.
Tekst z piosenki Justina Timberlake - Sexy Back.
Tak się rozpisałam, że nie mogłam zakończyć rozdziału. To chyba jeden z najdłuższych, jakie do tej pory napisałam.
Rozdział jak na razie nie sprawdzony, bo dopiero, co go skończyłam. Poprawię później.
Mam nadzieję, że sceny nie za ostre, ale nie potrafiłam się powstrzymać i tak niektórych scen nie umieściłam.
A teraz biorę się za zakończenie rozdziału do " Zmienić przeznaczenie" może uda mi się dziś skończyć.
Miłego czytania :-)
" Niegrzeczny kociaku
Widzisz te kajdanki? Jestem twoim niewolnikiem
Dam ci się wychłostać, jeśli zrobię coś nie tak
Po prostu nikt inny nie wywołuje we mnie takich uczuć "
Po drodze wystąpiłam do sklepu z bielizną. Wybrałam krwisto - czerwone figi, całe z koronki, taki sama biustonosz oraz parę nowych pończoch. Chciałam, by ostatnie noce, przed zabiegiem, upływały nam bardzo upojnie i diabelsko gorąco. Wcześniej jednak chciałam pogadać z Dominiciem, o dzisiejszym spotkaniu z Paulem. To było konieczne, nie lubiłam mieć tajemnic, zwłaszcza przed moim ukochanym.
Nie miałam ochoty robić dziś obiadu, więc po drodze kupiłam trzy duże pizze. Za parkowałam przed domem i zobaczyłam wychodzącego z mojego domu, Paula. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się z zadowoleniem.
- Co ty tu robisz, do cholery?!
- Mówiłem ci, że ja się nie poddam - podszedł do mnie, złapała w pasie i zaczął całować. Zaczęłam się wyrywać i krzyczeć. Na to wszystko wyszedł z domu Dominic. Oderwał go ode mnie i strzelił mu w pysk. Paul upadł na plecy, a mój mężczyzna podszedł do niego, złapał za koszulę i chciał ponownie uderzyć, ale krzyknęłam w jego stronę.
- Dominic! Zostaw go!
- Jeszcze raz położysz te swoje, obrzydliwe usta i łapska, na mojej kobiecie, to obiecuję, że zabije ciebie- puścił Paula i splunął w jego stronę - Jesteś nikim dla mnie, doktorku.
- Dominic idź do domu i zostaw nas samych - może to głupie, ale chciałam pogadać z Paulem o jego zachowaniu. Domi spojrzał na mnie bojowym spojrzeniem.
- Ty chyba sobie żartujesz ze mnie!? - teraz krzyczał na mnie.
- Nie! - zaczęliśmy z tego wszystkiego, obydwoje krzyczeć.
- Jeśli tak ci zależy na tym śmieciu, to proszę bardzo - wrzasnął na mnie i poszedł do domu.
- Widzisz Paul do czego doprowadziłeś! Zadowolony jesteś z siebie?! - darłam się na faceta, który zakrwawiony siedział na moim trawniku.
- Amando, kocham cię i nie mogę pogodzić się z tym, że wybrałaś jego - wstał i zaczął poprawiać swoją koszulę - Ale wiem, że z miłością się nie wygra i już nie będę sprawiał tobie problemów.
- Zachowałeś się tragicznie Paul, a myślałam, że nasza przyjaźń przetrwa - chciał coś powiedzieć, ale mu nie pozwoliłam - Idź do domu, nie chcę teraz patrzeć na ciebie - z jego rozciętej wargi, nadal leciała krew. Nawet nie wiem co okazywała jego twarz i nie miałam zamiaru patrzeć na Paula.
- Przepraszam - odwrócił się i poszedł.
Byłam taka zła na Paula i na Dominica.
Na Paula dlatego, że chciał zniszczyć to, co było między mną, a ojcem Martiny, a na Dominica, dlatego, że stwierdził iż wolę doktorka. Chyba nigdy nie zrozumiem toku myślenia mężczyzn. To było chore.
Zabrałam z auta pizzę i weszłam do domu. Domi siedział z Martiną i układali domek z klocków.
- Mami, dzie ty byłaś tiak długo? - przytuliła się do mnie.
- Musiałam coś załatwić kochanie.
- Był tu Paul i ksiciał na tatusia - jak on mógł, zachować się tak przy dziecku.
- Już aniołku Paul nie będzie tego więcej robił - wdrapała się na mnie, a ja ją mocno tuliłam - Wybacz - twarz Dominica była bardziej spokojniejsza.
- A my mój drogi, pogadamy później - postawiłam córkę na podłodze, pocałowałam w główkę i poczłapałam do pokoju. Jak na jeden dzień, miałam dosyć wrażeń. Byłam tym wszystkim zmęczona. Padłam na łóżko i nie wiem kiedy, zasnęłam. Obudziłam się, kiedy pode mną zapadło się łóżko. Zerwałam się na równe nogi i tak szybko jak wstałam, tak usiadłam. W głowie mi się zakręciło, a to wszystko przez to, że tak szybko wstałam. Spojrzałam na osobę, która mnie obudziła. Oczywiście był to Dominic. O cholera Martina, muszę położyć ją spać. Spojrzałam na zegarek, dochodziła godzina 23. Boże, ile ja spałam. Głowa mi pękała i ogólnie czułam się źle. Wszystkie emocje ze mnie, pomału uchodziły i teraz o to skutki.
- Długo spałaś - pierwszy cisze, przerwał Domi - Już zaczynałem się martwić.
- Nie trzeba było - wstałam tym razem po woli - Obeszłoby się bez twojej troski - byłam nie miła.
- Nadal się złościsz, za to co powiedziałem?
- Nie, wręcz jestem dumna z ciebie, że masz takie mniemanie o mnie - złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie tak, że usiadłam jemu na kolanach - Weź mnie puść - wyszarpywałam się - Muszę do Martiny zajrzeć.
- Nasz aniołek już od dawna śpi - pocałował moje ramie - Nawet nie wiesz ile naczytałem jej bajek, że sam mógłbym pisać dla niej bajki - uśmiechnęłam się, bo wiedział jak ona uwielbiała bajki. Już nie jedną osobę wykończyła czytaniem.
- Może powinieneś pisać, bo masz talent - uniósł brwi do góry - co taki zdziwiony? Przecież ty najlepiej znasz się na układaniu życiowego scenariusza - ponownie zaczęłam się wyrywać.
- Nadal nie potrafisz mi wybaczyć?
- Weź strzel palcami, a wszystkie złe chwile, znikną jak bańka mydlana - miałam w sobie dużo jadu, którym teraz plułam.
- Co ciebie ugryzło? Myślałem, że już wszystko sobie wyjaśniliśmy - puścił mnie, a ja szybko wstałam.
- Co mnie ugryzło? - właśnie, czemu ja taka byłam oschła - Ty! - wykrzyknąłem, zabrałam koszulkę nocną, czystą parę majtek i ruszyłam w stronę łazienki. Nie zdążyłam do niej wejść, bo Dominic przerzucił mnie sobie przez ramię i strzelił mnie w tyłek - Ej! Ciołku puść, mnie do cholery - wierzgałam nogami i biłam dłońmi jego plecy. On tylko się śmiał, a ja dalej wisiałam na jego ramieniu.
- Okresik się zbliża, że tak moja kobieta kęsa? - położył mnie na łóżku i przycisnął mnie do niego, swoim ciężarem.
- Wal się Dorian - uderzyłam ponownie jego plecy.
- Z tobą zawsze i do końca naszych dni - złapał moje nadgarstki i zarzucił mi ręce za głowę. Ponownie się z nim szarpałam, ale niestety, był silniejszy i nie dałam rady - Nic ci nie da szarpanie maleńka, a ja obiecałem się zemścić za tam tą, cudowną noc.
- Puść mnie! Nie mam ochoty na pieprzenie się z tobą - rzucałam się jak głupia, żeby tylko mnie wyswobodził z pod swojego ciężaru.
- Nie! I przestań rzucać tym swoim jadem - jedną ręką trzymał moje dwie ręce, a drugą wyciągnął pasek ze spodni. Podciągnął mnie bliżej oparcia łóżka i zaczął wiązać moje nadgarstki.
- Ty popieprzeńcu! Rozwiąż mnie natychmiast! - ależ ja byłam wkurzona na Dominica. Czy on myśli, że zabawą w łóżku, można naprawić problemy?
- Uwielbiam, kiedy jesteś taka niedostępna, ale to ja teraz mam władzę nad tobą i okiełznam ciebie, ty moja dzika bestio - jego usta drażniły mój płatek ucha, mruczał do ucha, jak on to bardzo mnie kocha. Kurczę, jedna głupia, mała pieszczota ucha, a ja już czułam się podniecona. Nagle Domi z głupim uśmieszkiem na ustach, wstał z łóżka i wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą i związaną. To pierdzielony drań. Oj, niech on tylko uważa. Ja się zemszczę na nim, a moja zemsta będzie słodka. Już na samą myśl się uśmiechałam. Minęło może z 10 minut, kiedy Dominic wrócił. Niósł ze sobą jakieś rzeczy, ale w ciemności za bardzo nie mogłam dojrzeć, co on tam ma.
- Jesteś świnią, wiesz?!
- Och maleńka, dla ciebie mogę być każdym zwierzęciem, na świecie - wyjął z kieszeni apaszkę i kroczył w moją stronę.
- Chyba nie zrobisz tego?
- Ależ zrobię, maleńka. Zemsta wiesz, że bywa słodka - związał mi oczy, a ja nic nie widziałam. Nasze usta, złączyły się w cudownym i namiętnym pocałunku, ale nie trwał on zbyt długo. Domi oderwał się ode mnie - Chyba ta sukienka, już nie będzie nam potrzebna - usłyszałam darcie materiału.
- Dominic, nie! To moja ulubiona sukienka - wrzeszczałam. Już rozumiem, że lubił drzeć moją bieliznę, ale żeby rzeczy? Ja go zabiję.
- Najwyższy czas na zmianę ubrań, nie sądzisz maleńka? - niech no, ja tylko dorwę go w swoje szpony, to będzie błagał mnie o litość.
- Chyba jesteś niepoważny.
- Nic z tych rzeczy, jestem bardzo poważny. Chociaż przy tobie, trudno się tego trzymać - zaśmiał się. Zerwał ze mnie, resztę mojej ulubionej sukienki i wodził językiem po mojej nagiej skórze - Jak ty cudownie smakujesz, maleńka - dreszcze przechodziły moje ciało. Dominic zdjął ze mnie biustonosz i majteczki. Jego usta pieściły moje twarde z podniecenia brodawki. Ssał je i przygryzał, z moich ust wydobyło się westchnienie - Uwielbiam kiedy jesteś mi taka oddana - zsunął się na drugą pierś i robił z nią to samo co z pierwszą - Musimy częściej się tak zabawiać - nawet nie przypuszczał, co jego czeka następnym razem.
Język sunął się w dół, pomiędzy moje uda. Palcami rozszerzał moją kobiecość, zamiast palca, wbił we mnie język. Ta pieszczota sprawiła, że zaczęłam jęczeć z podniecenia. Ale on potrafił mnie rozpalić, nic oprócz tej chwili, nie istniało. Język nadal wibrował w mojej dziurce, a palec drażnił moją łechtaczkę. Czułam, że jestem bliska, zaczęłam unosić biodra, by zagłębiał się we mnie bardziej.
- Podoba ci się, to maleńka? - wychrypiał z pomiędzy moich ud.
- Nawet nie wiesz jak bardzo - z ust wyrwał mi się kolejny jęk - Zaraz eksploduje Domi - orgazm zbliżał się nieubłaganie.
- Nie hamuj się, tylko dojdź dla mnie. Pragnę poczuć twoje soki, na moim języku - jego słowa pobudziły mnie jeszcze bardziej. Dłużej już nie mogłam wytrzymać.
- Ooo!!! Kochanie - rzucałam się pod wpływem silnego orgazmu.
- Tak maleńka, chcę więcej i więcej. Twoje soki są rewelacyjne - na samą myśl się zaczerwieniłam, ale dobrze, że było ciemno to nie zauważył tego.
Dominic oderwał się od mojej kobiecości i wstał, ale po kilku sekundach wrócił. Poczułam dziwny odgłos i coś zimnego na piersiach.
- Co to jest? - wychrypiałam.
- Jak co? Bita śmietana - zaśmiał się.
- Nie żartuj.
- Wiesz ile można z nią rzeczy przyjemnych zrobić - nie zdążyłam odpowiedzieć, bo mężczyzna zaczął lizać mnie, w miejscach gdzie znajdowała się śmietanka. Pochłaniał mi piersi, w szaleńczym głodzie, brodawki miałam tak czułe, że cały czas jęczałam. Nie sądziłam, że przywiązanie do łóżka i małe dodatki, mogą wpłynąć na tak zajebiste doznania.
- Kochanie, jesteś cudowny - chętnie, bym go złapała za włosy i przyciągnęła do siebie, żeby ucałować jego słodkie usta.
- Dla ciebie zrobię wszystko, byś mi nie uciekła - ponownie usłyszałam ten dziwny dźwięk, rozproszonej śmietany, ale tym razem wylądowała ona na mojej cipce. Boże, to był tak cudowne, kiedy Dominic lizał mnie na różne sposoby. Nie wiem kiedy, a kolejny orgazm uderzył, jeszcze z większą siłą. Tym razem darłam się wniebogłosy, na co Domi zaśmiał się głośno.
- Z bitą śmietaną, smakujesz jeszcze lepiej - powiedział i powrócił do lizania mojej cipki, język drażnił łechtaczkę. Poczułam jego palca w mojej szparce, który wchodził i wychodził. Jęknęłam któryś już raz i wtedy dołączył do dziurki, kolejne dwa palce. Teraz wepchnięcia były szybsze i głębsze, Dominic nadal lizał mnie, a ja czułam, że trzeci orgazm zbliża się. Wypięłam biodra do góry, by dać mu lepsze dojście.
- Dominic, proszę cię - powiedziałam pomiędzy jękami.
- O co mnie maleńka prosisz?
- O ty, byś mnie pieprzył ostro i bez żadnych hamulców - mój niewolnik uśmiechnął się i oderwał się od kobiecości. Wstał i odwiązał mi ręce i zdjął z oczu, apaszkę.
- Teraz pozwalam ci, byś mnie dotykała. Chcę czuć twe dłonie, na swoim ciele - w ciemności, widziałam jego płonące ogniem, oczy - poderwał mnie z łóżka i podniósł, oplotłam jego biodra nogami, a on przyparł mnie do ściany i wszedł we mnie bardzo ostro. Pieprzyła mnie dogłębnie, że pierwsze ruchy sprawiły mi ból, ale sama chciałam bez hamulców. Drapałam jego plecy, a ramiona przygryzałam. Jego fiut, rozpychał moją cipkę, całą swoją długością i grubością. Nasze usta się złączyły, w zachłanny pocałunek. Dominic oderwał mnie od ściany i rzucił na łóżko.
- Wypinaj szybką, tą swoją dupcie. Chcę pieprzyć ciebie, jeszcze bardziej dogłębniej. Pragnę być cały w tobie, aż po same jaja - wypięłam się szybko i od razu poczułam jak jego działo zatopiło się we mnie, bardzo głęboko. Jego fiut, drażnił mi punkt G i wystrzeliłam po raz kolejny, Dominic złapał mnie za włosy i nadziewał się z większą prędkością.
- Ja pierdole, maleńka - teraz on jęczał - Ale ty jesteś ciasna i zajebiście mokra - rzeczywiście, byłam bardzo mokra, co dało się słyszeć przy każdym wepchnięciu. Dominic jeszcze kilkanaście razy wszedł we mnie, za każdym razem ostro i eksplodował. Jego sperma, zalała mnie i zaczęła spływać po moich udach. Wyczerpani i zdyszani, opadliśmy na łóżko. Nie miałam siły nawet podnieść głowy, by spojrzeć na swojego mężczyznę. Dominic obrócił się na bok i podparł ręką głowę.
- Co mi się tak przyglądasz?
- Bo jesteś piękna, kiedy jesteś spełniona - posłał mi uśmiech i pocałował w czoło - A teraz podnoś dupcie i idziemy się wykąpać, bo od tej bitej śmietany, jesteśmy cali klejący - na samą myśl, moje podbrzusze się odezwało.
- Nie mam siły kochanie - nawet gadanie sprawiało mi problemy, a co dopiero dojście do łazienki.
- To ja idę wody napuścić i zaraz przyjdę do ciebie - liznął mnie między udami, co sprawiło, że na nowo poczułam podniecenie i wstał, udając się do łazienki.
- Tylko się nie śpiesz - powiedziałam do jego pleców.
- Nie ma takiej opcji, maleńka - nie minęły trzy minuty, a on już wyszedł - Wstajemy moja droga.
- Za moment.
- Albo wstajesz teraz, albo znowu ciebie wypieprzę - na jego twarzy był głupkowaty uśmieszek.
- O nie, nie! - poderwałam się i poszliśmy do wanny.
I kto, by pomyślał, że sex jednak jest najlepszym lekarstwem na pogodzenie się. W takim razie, ja się chcę kłócić częściej.
Komentarze (10)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania