Poprzednie częściHistoria wielkiej miłości (1)
Pokaż listęUkryj listę

Historia lubi się powtarzać - Rozdział 8

Za jakiekolwiek błędy i stylistykę przepraszam. Poprawie jutro. Życzę miłego czytania.

 

AXEL

 

Tuliłem tą piękną i przestraszoną demonice w swoich ramionach. Martina szlochała, a łzy po jej twarzy spływały jak wodospad, który tworzył jeziorko na mojej marynarce.

Kiedy zobaczyłem tego skurwiela obmacują jej ciało, szlak mnie trafił. Musiałem chociaż raz obić gnojowi zapijaczony ryj. Widziałem strach dziewczyny w oczach, po tym jak mnie ponownie uderzyła. Nigdy nie pozwoliłem sobie, by jakakolwiek kobieta uderzyła i ośmieszyła mnie na oczach innych. Pierwszy raz gdy to zrobiła poniosło mnie i moja druga zła strona wyszła w połowie na powierzchnie. Nie chciałem jej skrzywdzić, ale to było silniejsze ode mnie. Czuję się wtedy jak narkoman, który potrzebuje zażyć swojej działki. Wiele razy próbowałem z tym walczyć, ale niestety to kurewstwo zawsze wraca. Jednak tym razem potrafiłem się pohamować i zamiast ją uderzyć mocno przytuliłem i uspokajałem. Jaka ona była delikatna, ciepła i tak rozkosznie pachniała. Chciałem całować i smakować każdy zakamarek jej seksownego i apetycznego ciała. Fryzura, którą miała rozpadła się. Jej długie włosy spadały kaskadą na bladą i zapłakaną twarz.

 

Wyjąłem z kieszeni marynarki paczkę chusteczek i podałem dziewczynie. Nie patrząc na mnie wyciągnęła jedną i otarła mokre oczy i policzki. Złapałem ją za zimne dłonie i podniosłem z posadzki, na której dobre piętnaście minut przytulałem jej drżące ciało. Kiedy podniosłem rękę aby odsłonić z jej twarzy loki, Martina odskoczyła jak poparzona.

 

Ja pierdolę! - powiedziałem w myślach - Ona się mnie panicznie bała.Pierwsza kobieta, która tak mi zakręciła w głowie boi się mnie. To jakim ja człowiekiem musiałem być, że ta silna i dzielna niewiasta była tak sparaliżowana strachem? Chciałem ją zostawić i z ciężkim sercem udawało mi się to, ale kiedy zadzwoniła tęsknota za piękną demonicą zakuła w moje serce. To uczucie jak dla mnie było obce, ale za to jak bardzo przyjemne. Nie stanowiło problemu odnalezienie jej. W domu miałem monitoring, dzięki któremu miałem oko na każdy mój klub w mieście. Gdy zobaczyłem jak tańczy roznegliżowana w śród tłumu zboczeńców, szybko wskoczyłem do Jaguara i zapierdalałem najszybciej jak się dało.

 

Nie wiedziałem co ona ze mną zrobiła odkąd pierwszy raz ją zobaczyłem na imprezie w klubie. Obserwowałem ją przez dobre trzy godziny, ale kiedy chciałem do niej dojść jej chłopak przylgnął do niej swoimi zaślinionymi ustami. Śledziłem każdy jej krok, wiedziałem gdzie jest, z kim, do jakiej szkoły chodziła, kto ją przywozi i odwozi. Była dla mnie uzależnieniem, z którego nie mogłem się wyleczyć od przeszło trzech lat. Robiłem wszystko aby zakręcić się koło jej ojca i stworzyć projekt funduszu pomocy na rzecz bezdomności. Dominic okazał się zajebistym facetem, który miał piękną żonę i przede wszystkim najseksowniejszą córkę. Za wszelką cenę dążyłem do tego żeby Martina była moja. Wiedziałem, że się mnie teraz boi, ale udowodnię jej jak i sobie, że mogę być inny, że tyran i damski bokser zniknie na zawsze.

 

Opuściłem dłoń i powiedziałem do niej najdelikatniej jak tylko potrafiłem.

 

- Dziecinko, nie bój się - odsłoniłem jej twarz i podniosłem za podbródek aby spojrzała na mnie tymi swoimi kocimi oczami. Za te spojrzenie oddałbym cały swój majątek - Nie zrobię ci krzywdy, obiecuję - zauważyłem jej zdziwione spojrzenie. Odsunęła się jednak ode mnie i gdy zrobiła dwa kroki w tył wpadła na krzesło i straciła równowagę. Nie zdążyłem złapać Martiny i jej ciało upadło na posadzkę uderzając z dużą siłą. W ułamku sekundy klęczałem przy niej i mówiłem.

 

- Dziecinko, ocknij się - ale ona nie reagowała. Sprawdziłem puls, był w porządku. Zadzwoniłem do przyjaciela lekarza i poprosiłem go, by przyjechał i sprawdził co się działo z moją dziecinką. Zrobiłbym wszystko, by kobieta która zawładnęła moim ciałem nie bała się mnie. Czy uda mi się przekonać ją do siebie? Miałem taką nadzieję, ale wiadomo, że nadzieja to matka głupich.

 

MARTINA

 

Otworzyłam oczy i w tym momencie ogarnął mnie lęk. W sypialni, w której się znajdowałam nie należała do mnie i tym bardziej nie był to pokój Jacka. Cholera! Gdzie ja byłam? Pamiętam moje tragiczne zachowanie w klubie i Alexa tulącego mnie do siebie. A co było później? Kurwa! Nic dalej nie pamiętam. Wyszłam z pod pościeli i przeraziłam się. Na sobie miałam nie swoje ciuchy tylko białą, dużą koszulę męską. Czyżbym coś zrobiła nie taktownego? Cholera! Czemu ja niczego nie pamiętałam?

 

Wstałam i zrobiłam dwa kroki, ale musiałam szybko usiąść ponownie na łóżku, bo zrobił mi się helikopter w głowie. Ja pierdziele, ładnie musiałam popić - pomyślałam. Kiedy helikopter wylądował i śmigło w mej głowie ustało, podniosłam się po raz drugi i zaczęłam szukać swoich rzeczy. Gdy je znalazłam skierowałam się do drzwi, które znajdowały się w pokoju. Złapałam za klamkę myśląc, że to łazienka i kiedy białe drewniane drzwi otworzyłam zamarłam. Na przeciwko mnie siedział za biurkiem nie kto inny jak Axel. Podniósł się i podszedł do mnie.

 

- Jak się dziecinko czujesz? - widziałam jego zatroskaną twarz.

 

- Teraz tragicznie, kiedy ciebie zobaczyłam - odparłam, a na jego twarzy ukazał się ten seksowny uśmieszek.

 

- Czyli wszystko z tobą w porządku - uśmiech nie znikał mu z twarzy - Chodź na dół do kuchni to zrobię nam śniadanie - do kuchni? To gdzie my w ogóle byliśmy? W hotelach przecież nie mieściły się kuchnie w pokojach.

 

- Co to za miejsce? - zapytałam zaciekawiona.

 

- W moim domu - wybałuszyłam oczy ze zdziwienia. Ja znajdowałam się w jego prywatnym domu? O co tu chodziło?

 

- Przecież ty kobiet nie zapraszasz do swojego bunkru - Axel podniósł zadziornie brwi.

 

- Kobiet nie zapraszam, ale dziewczyny tak - schodziliśmy na dół po schodach, a przed nami ukazał się piękny widok ogrodu, w którym znajdował się basen. Oddech mi zamarł na chwilę. Przystanęłam i podziwiałam ten cudowny widok. Żałowałam, że nie miałam przy sobie aparatu, bo z wielką chęcią zrobiłabym kilka zdjęć tej przepięknie zielonej i kolorowej od kwitów scenerii. Anderson zauważył, że pochłaniam widok z wielkim uznaniem.

 

- Mnie też się podoba - podszedł do mnie i wziął mnie na ręce. Z zaskoczenia aż zapiszczałam.

 

- Co ty do cholery robisz? Puść mnie natychmiast - zaczęłam wierzgać nogami, na co on się tylko pierwszy raz szczerze zaśmiał.

 

- Nawet nie wiesz jak ja uwielbiam ciebie taką wściekłą.

 

- Jesteś dupkiem! - na to zdanie chłopak ugryzł mnie delikatnie w ramię - Czy ty mądry jesteś?!

 

- Przy tobie nie jest to możliwe - jego oczy iskrzyły w cudowny sposób. Nie poznawałam go. W końcu znaleźliśmy się w jego pięknej i ogromnej kuchni połączoną z jadalnią. Kuchnia miała najnowocześniejsze meble i sprzęty. Oj pogotowałabym w takiej kuchni z wielką przyjemnością - powiedziałam w myślach sama do siebie.

 

- Co moja szalona dziecinka chciałaby zjeść?

 

- A mam jakiś wybór?

 

- Zajrzyj sama do lodówki i się przekonaj - powiedział zawadiacko.

 

- Nie w moim stylu grzebać jest w lodówce u obcego faceta - słowo " obcy " , które określało jego, wywarło na niego dziwne zmieszanie.

 

- Nie jestem obcy, tak jak ty nie zna mnie nikt i żadna kobieta nie była nigdy w moim domu, a tym bardziej nie spała w moim łóżku - zaniemówiłam - To co chcesz jeść? - moje słowa go dotknęły i po dobrym humorze Axela nie było już śladu.

 

- Przepraszam - wyszeptałam.

 

- Takiego dania nie znam, ale jakbyś chciała to możesz mnie nauczyć - na jego twarzy ponownie zagościł ten uwodzicielski uśmiech.

 

- Możesz być pewny, że nie nauczę, bo tego przepisu nikomu nie zdradzę - tym razem i ja się uśmiechnęłam.

 

- Ładny masz uśmiech, dziecinko.

 

- Dziękuje. Axel, powiedz mi jak ja się tu znalazłam?

 

- Nie pamiętasz nic? - zapytał zdziwiony.

 

- Pamiętam do momentu ... mhm ... kiedy mnie przytulałeś - ostatnie słowa wypowiedziałam ciszej.

 

- Upadłaś i straciłaś przytomność. Przestraszyłem się i musiałem wezwać lekarz aby ciebie obejrzał, a nie mogłem pozwolić, by badał ciebie w moim klubie. Dlatego przywiozłem ciebie do siebie. Na szczęście Edgar powiedział, że oprócz dużej ilości alkoholu nic tobie nie dolega - na końcówce spoważniał bardziej.

 

- O cholera! Tego się nie spodziewałam po tobie. Pan arogancki brutal ma serce! - Axel na ostatnie słowa złapał nóż i zaczął kroić szybko łososia, którego wyjął z lodówki. Ja pierdziele, znowu pieprznęłam głupotę i zepsułam cały urok poranka. Kiedy z łososia została już miazga, zostawił nóż i podszedł do mnie. Złapał mnie za dłonie i spojrzał mi prosto w oczy. Widziałam w nich strach, ból i cierpienie. Ale to co miał mi powiedzieć, zmieniło moje patrzenie na niego.

 

- Dziecinko... To co powiem może ciebie zdziwi - nie spuszczał ze mnie tych swoich piwnych oczów, które okalały je długie, gęste rzęsy - Miałem trudne dzieciństwo, matkę zabił jakiś chory skurwiel, a ojciec zaginął na peryferiach Izraela. Gdy miałem mniej więcej dziesięć lat, trafiłem do babci. Była ona najcudowniejszą osobą jaką znałem i kochałem, ale kiedy zachorowała i po kilku tygodniach zmarła ... Jakaś część mnie też umarła - spuścił wzrok i usiadł koło mnie na krześle nie puszczając moich rąk - Babcia zapisała mi w spadku dom, w którym mieszkaliśmy, duży kawał ziemi oraz papiery wartościowe, które warte były miliony. Byłem w szoku, ponieważ nigdy nam się nie przelewało... - w oddali usłyszałam czyjeś głosy. Axel odwrócił się w stronę dochodzącej rozmowy - Poczekaj chwilę - ucałował moje dłonie i ruszył w stronę intruzów.

 

Ja za to szybko ruszyłam do sypialni, w której się obudziłam aby ubrać się, bo nadal miałam na sobie piżamę. Kiedy byłam już doprowadzona do porządku postanowiłam zejść na dół. Słyszałam uniesione głosy Axela. Krzyczał na kogoś i rzucał wulgaryzmem na lewo i prawo. Przystanęłam na schodach i zaczęłam przysłuchiwać się rozmowie.

 

- Kurwa Jerry! Jak to jest możliwe? Ja pierdole!

 

- Ax, te zdjęcia nie kłamią. To nie jest fotomontaż.

 

- Jeśli chociaż spadnie z jej głowy jeden włos, to zajebie wszystkich! - usłyszałam kroki i szybko uciekłam na górę uchylając drzwi.

 

- Nie martw się. Wiesz przecież Ax, że pilnują jej najlepiej wyszkoleni ludzie z naszego oddziału.

 

- To spraw szybko byście złapali ich. A teraz wyjdź i zostaw mnie samego - wkurzony Axel chodził w tą i na zad po salonie. Jego furia odbijała się tłuczonymi szklanymi przedmiotami. Zamknęłam za sobą drzwi do łazienki zamykając na zamek. To co usłyszałam na dole bardzo mnie zdziwiło i wręcz zaciekawiło. Kogo Axel kazał pilnować i co to był za człowiek? Musiałam się jakoś tego dowiedzieć, ale jeszcze nie wiedziałam jak.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Karina25 28.09.2015
    Dawno mnie nie było i jak zaczęłam czytać to normalnie zatkało mnie. To jest rewelacyjne. Pochłonęłam sześć rozdziałów jak gąbka wodę. Masz głowę dziewczyno. Moim zdaniem popracuj nad stylistyką i błędami pierwszej części i spróbuj swoich sił w wydawnictwie. Pomysły genialne i przede wszystkim czyta się doskonale. Jestem pod wrażeniem. Tak trzymaj dalej :-) Pozdrawiam.
  • kesi 28.09.2015
    Karina dziękuje za takie przyjemne słowa :-)
  • Holly2004 29.09.2015
    Jak zawsze GENIALNIE, 5 :D
  • kesi 29.09.2015
    Dziękuję
  • Rebley 29.09.2015
    Jakoś nie pasowało mi to ,,dziecinko'' ale cóz i tak 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania