Poprzednie częściHistoria wielkiej miłości (1)
Pokaż listęUkryj listę

Historia wielkiej miłości (12)

Rozdział XII

 

Prawda boli

 

 

Thomas stał przede mną i rozrywał moją odzież. Krzyczałam i szarpałam się, chciałam mu się wyrwać. On mnie trzymał mocno i śmiał się ironicznie.

- Jesteś dziwką, a dziwki są bite - uderzył mnie w twarz, upadłam. Zasłaniałam się rękoma przed jego kopnięciami i zaczęłam krzyczeć.

- Ćśśś, już wszystko dobrze skarbie. Jesteś już bezpieczna - w ramionach trzymał mnie Emiliano. Tak się bałam, że oni mnie zabiją, albo że mojemu ukochanemu zrobią krzywdę.

- Tak się cieszę, że jesteś przy mnie Emiliano, tak się bałam, że już więcej ciebie nie zobaczę - wtuliłam się w nie go jeszcze mocniej i cieszyłam się jego bliskością. W końcu mogłam czuć się bezpieczna, bo był przy mnie Emiliano.

- Ami, już wszystko dobrze, jestem tu z tobą i już nigdy ciebie nie zostawię. Kocham cię - Emiliano szeptał mi do ucha i kołysał. Zawsze czułam się kochana przez nie go.

- Ale Emiliano jak ty mnie uratowałeś? - spojrzał na mnie tak jakby był przestraszony i czegoś się bał.

- Porozmawiamy o tym jutro kochanie - pocałował mnie W szyję - na pewno jesteś głodna - uśmiechnął się do mnie i wstał.

- Oj tak i to bardzo.

- Zaraz każe Helen przygotować tobie śniadanie, a ty odpoczywaj, ja zaraz wrócę - jaka Helen i gdzie ja jestem. Rozejrzałam się po pokoju. Nie znałam go.

- Gdzie my w ogóle jesteśmy? - Emiliano odwrócił się w moją stronę i spojrzał mi prosto w oczy.

- Jesteśmy w Malibu, w mojej posiadłości - otworzył drzwi i wyszedł.

Siedziałam na łóżku oparta o poduszki i zapatrywałam się zszokowana w drzwi przez, które wyszedł Emiliano.

Minęło dobrych parę minut nim się otrząsnęłam. Skąd on ma posiadłość, skoro nie jest zamożny i do tego ma zatarcia z mafią. Może źle zrozumiałam.

Z trudem wstałam z łóżka i podeszłam do wielkiego okna balkonowego, otworzyłam je i wyszłam na zewnątrz. Z balkonu rozprzestrzeniał się piękny widok na Pacyfik i na cudowną plażę. Plaża była zagrodzona od reszty jej części. Wiatr przyjemnie owiewał mi twarz. Czułam się cudownie, jedynie ciało nadal mnie bolało. Wróciłam z powrotem do pokoju. Musiałam iść do łazienki, ale w tym samym momencie do pokoju wszedł Emiliano. Trzymał w dłoniach tacę z jedzeniem. Na samą myśl, brzuch zaczął wydawać dziwne odgłosy. Emiliano postawił tacę na łóżku.

- Kochanie, nie powinnaś jeszcze sama wstawać - podszedł do mnie i wziął mnie na ręce. Położył mnie na łóżku i przesunął mi tacę pod nos - a teraz jedz Ami, bo musisz zbierać siły - pocałował mnie W czoło.

- Musimy porozmawiać - wzięłam rogala i nałożyłam konfiturę wiśniową - Chcę wiedzieć, skąd masz tą posiadłość - Emiliano wstał gwałtownie i zaczął chodzić nerwowo po pokoju.

- Amando, kupiłem ją pięć lat temu - przestał chodzić i stał naprzeciw mnie. Patrzył na mnie i czekał na dalsze pytania.

- Skąd miałeś pieniądze i czemu ja o tym nie wiedziałam - odłożyłam tacę, bo odechciało mi się jeść. Wstałam i podeszłam do okna.

- Amando, odpocznij teraz. Weź kąpiel - odwróciłam się w jego stronę.

- Odpowiedz mi na pytania - patrzyłam na nie go z gniewem.

- Amando, nie jestem tym za kogo się podawałem - stałam i nie wierzyłam w to co słyszę. Czemu ten człowiek tak mnie oszukiwał.

- Kim ty do cholery jesteś Emiliano - krzykłam w jego stronę.

- Proszę cię, skarbie nie denerwuj się.

- Nie mów do mnie skarbie - uniosłam się kolejny raz.

- Przepraszam - szedł w moją stronę. Jego oczy były przepełnione smutkiem i cierpieniem.

- Nie zbliżaj się do mnie - Emiliano zatrzymał się przestraszony.

- Amando, proszę cię.

- Chcę znać prawdę do cholery. Kim ty jesteś?

- Ami, nie nazywam się Emiliano - moja twarz wykrzywiła się w rozczarowaniu.

- To kim ty kurwa jesteś - usiadłam na podłodze, bo już nie miałam siły stać. Szok robi swoje.

- Ami, nie wyrażaj się.

- Jak śmiesz mi zwracać uwagę, ty kłamliwy - już nie dokończyłam.

- Nazywam się Dominic Dorian - resztę dodał cichym głosem - i jestem szefem mafii.

To co usłyszałam było jak najgorszy sen. Nie wiedziałam co zrobić. Przez całą znajomość mnie okłamywał.

Wstałam i powiedziałam.

- Chcę wrócić do domu.

- Ami, proszę cię, daj sobie wszystko wytłumaczyć.

- Nie mam ochoty wysłuchiwać twoich kolejnych kłamstw.

- Amando, przecież ja ciebie kocham.

- O nie, nie chcę tego słuchać, ty oszuście.

- Ale to prawda, uwierz mi kochanie - podszedł do mnie i mnie przytulił.

- Nie dotykaj mnie, ty mafiozo! - oderwałam się od nie go i wymierzyłam mu policzek. Momentalnie jego skóra się zaczerwieniła - Nienawidzę ciebie - z moich oczu zaczęły płynąć łzy.

- Wiedziałem, że jak powiem tobie prawdę to mnie znienawidzisz - w jego oczach pojawiły się łzy - nie mogę pozwolić ci na powrót do domu, póki nie złapiemy Thomasa.

Na samo jego imię zrobiło mi się niedobrze i poczułam mdłości.

- Gówno mnie to interesuję. Nie mogę na ciebie patrzeć.

Dominic stał i nie wiedział co ma zrobić. Nastała chwila ciszy. Dominic podszedł do drzwi, zatrzymał się i powiedział przygaszonym głosem.

- Nie pozwolę ci odejść. Czy ci się to podoba czy nie. Za bardzo ciebie kocham i nie dopuszczę do tego, by stała ci się krzywda. Nie będę tobie wchodził w drogę, możesz być spokojna. Helen przyniesie ci rzeczy - otworzył drzwi i wyszedł.

Stałam i nie wiedziałam co mam myśleć o tym wszystkim. Przecież człowiek, który kocha nie robi drugiej osobie takiej krzywdy. Jego kłamstwa są nie do wybaczenia. Tyle myśli kłębiło mi się w głowie. I co ja mam kurwa zrobić. Kocham go, ale nie potrafię mu już w nic uwierzyć.

Tak jak powiedział, Helen przyniosła mi rzeczy i gorącą czekoladę.

- A to na poprawienie samopoczucia - jej uśmiech był taki ciepły.

- Dziękuję pani bardzo, ale nic nie jest mi wstanie pomóc.

- Kochana mów mi Helen - podeszła do mnie bliżej - domyślam się, że życie z panem Dorianem może nie być łatwe, ale uwierz mi, że jest on cudownym i dobrym człowiekiem - po co ona mi to mówi - chociaż nie pochwalam jego czarnych interesów. To jego brat powinien tym się zajmować, a nie Dominic.

- To Dominic ma brata - nawet tego mi nigdy nie powiedział. Jedynie tylko z jego mamą przez telefon rozmawiałam tego feralnego dnia.

- Oczywiście, że ma. Steven jest starszy od Dominica o dwanaście lat. Myślałam, że wiesz - to teraz już pomału niektóre sprawy łączą mi się w jedno.

- Znam Stevena, ale nie wiedziałam, że oni są braćmi. A gdzie są rodzice Dominica.

- Kochanie to jest smutna historia. Jego rodzice nie żyją. Zostali zabici przez jednego szalonego człowieka - spuściła twarz i usiadła na krześle, a ja usiadłam na przeciwko niej na podłodze - byli cudownymi ludźmi. Dominic jest bardzo podobny do matki.

- Ile czasu minęło odkąd oni nie żyją?

- Za trzy miesiące minie siedem lat. Pan Dominic miał wtedy 21 lat. I po śmierci rodziców przejął interesy po ojcu, bo Steven się do tego nie kwapił. Zresztą ma swoją żonę i dzieci - dotknęła mojej dłoni i wstała - on ciebie kocha dziecinko. Pierwszy raz takiego go widzę - odwróciła się i wyszła.

To tak, Steven jest jego bratem, rodzice nie żyją, więc co to była za kobieta, która do mnie dzwoniła. Musiałam porozmawiać z Dominiciem, ale jeszcze nie byłam na to gotowa.

 

Tydzień później.

 

Moje ciało było praktycznie już bez żadnych śladów. Najgorzej wyglądał mój polik, ale widocznie nie wszystko szybko się goi.

Zadzwoniłam do rodziców, żeby się nie martwili o mnie. Mama oczywiście coś przeczuwała, ale ją uspokoiłam. Gorzej było z Emmą, ale obiecałam jej, że wszystko jej opowiem jak zadzwonię następnym razem. Nie spodobało jej się to, ale w końcu jakoś ją uspokoiłam.

Dominic tak jak obiecał, unikał mnie.

Do tego wszystkiego był tu Szrama. Następna niewiadoma w tym całym syfie. Kiedy chciałam coś z nie go wyciągnąć, to zawsze się wymijał jakąś sprawą. O co tu do cholery chodzi.

 

Za oknem robiło się już ciemno, a ja poczułam nagłą chęć na spacer po plaży. Powietrze było gorące. Nałożyłam na siebie sukienkę, na nogi tenisówki i skierowałam się w stronę drzwi wyjściowych. Na dolę nikogo nie było, jedynie w jednym pokoju było słychać muzykę.

Wyszłam i kierowałam się w stronę plaży. Szum wody był dla moich uszu cudownym lekarstwem na moje myśli. Kiedy doszłam, usiadłam na piasku, a woda delikatnie obmywała moje stopy. Kiedy tak siedziałam i wsłuchiwałam się w szum wody, odniosłam wrażenie, że ktoś się zbliża do mnie. Gwałtownie się podniosłam i kiedy się odwróciłam zobaczyłam stojącego przede mną Dominica. Jaki on jest przystojny, i pociągający, zwłaszcza, że był bez koszulki. Jego ciało było dobrze zbudowane, widocznie musiał ćwiczyć od czasu swojej rzekomej śmierci. Serce zaczęło mi walić jak oszalałe. Myślałam, że mi z piersi wyskoczy.

- Przepraszam, nie wiedziałem, że tu jesteś - patrzył na mnie z tęsknotą w oczach - już sobie idę - odwrócił się i zaczął iść z powrotem w stronę domu.

- Poczekaj Dominic. Musimy porozmawiać - zatrzymał się i podszedł w moim kierunku.

- O czym chcesz rozmawiać? - ręce trzymał w kieszeni od spodni dresowych.

- Chcę wiedzieć, jedno.

- Co takiego chcesz wiedzieć Amando? - jego oddech przyspieszył.

- Dlaczego mi nie powiedziałeś prawdy trzy lata temu? - czekałam na jego odpowiedź.

Skierował się w stronę wody.

- Usiądź Amando, bo nadal słabo wyglądasz.

- Dlaczego ty ciągle zmieniasz temat - w jednej chwili stanął przy mnie, złapał mnie za ramiona.

- Zrób to co do ciebie mówię, nie chcę żeby to co ci powiem wpłynęło na twoje samopoczucie - złapał mnie tak, że w końcu usiadłam. Dominic usiadł obok mnie. Wpatrywał się w czerń wody.

- Proszę ciebie, powiedz mi w końcu całą prawdę - patrzyłam na nie go, aż w końcu zaczął mówić.

- Kiedy poznaliśmy się w twojej szkole, zatrudniłem się jako nauczyciel. Kiedyś bardzo chciałem uczyć wuefu - nastała krótka przerwa - Musiałem wyrwać się z tego całego syfu i chociaż przez chwilę być normalnym i zwykłym facetem, bez żadnych potyczek z tymi skurwielami. Każdy z nich chciał robić interesy z handlarzami narkotyków i broni. A ja ich niszczyłem... nie chciałem by to świństwo trafiało do dzieci, które dostawały trochę działki za handlowanie w szkołach. Ale w pewnym momencie miałem już dosyć. Zwłaszcza ,że ze Stevenem szukaliśmy zabójcy naszych rodziców. Musiałem wyjechać i to była najlepsza decyzja w moim życiu - odwrócił głowę w moją stronę i złapał mnie za rękę - poznałem ciebie Amando i się pierwszy raz w życiu zakochałem. Byłaś wtedy dla mnie cudownym lekarstwem na moją duszę. Sprowadziłaś mnie na ziemię - ucałował moją dłoń - nie sądziłem, że tak można kochać i że dla tej osoby można wszystko rzucić i chcieć zmienić swoje dotychczasowe życie. Bałem się powiedzieć tobie prawdę, bo nie chciałem ciebie stracić - opuścił głowę - zaplanowałem cały wyjazd do domu. Chciałem przekazać wszystko Stevenowi, ale zabójca rodziców zaczął prześladować żonę mojego brata. A później dowiedział się o tobie. Poprosiłem Keith, żeby powiedziała ci, że nie żyję, ale nie wziąłem pod uwagę skutków swojej głupoty. Musiałem tak zrobić, by chronić ciebie i dziecko, ale nie zrobiłem tego - zasłonił dłońmi twarz i zaczął płakać jak małe dziecko - teraz szukamy Thomasa i obiecuję ci, że jak zapłaci za to co tobie zrobił, to odchodzę z tego " interesu " - uklęknął przede mną, wziął moją twarz w dłonie - błagam ciebie na wszystko, spróbuj mi wybaczyć te wszystkie złe rzeczy. Zrobię wszystko dla ciebie Ami, bo tak bardzo ciebie kocham i potrzebuję - pocałował mnie w czubek nosa - jesteś moim całym życiem, moją ostoją i moim domem. Bez ciebie ja umrę - pocałował mnie w usta. Nie mogłam za długo być obojętna. Otworzyłam szerzej usta i zaczęliśmy się całować łapczywie. Jego dłonie mnie w przyjemny sposób dotykały. Przechylił mnie na piach, tak że leżałam. Oderwał się ode mnie

- Tak bardzo ciebie kocham Ami.

- Też ciebie kocham - odsunęłam go od siebie, co sprawiło mu przykrość - ale potrzebuję czasu na przemyślenie tego wszystkiego.

Wstał i podał mi rękę by pomóc mi się podnieść.

- Rozumiem Amando i dlatego nie będę ciebie naciskał - odszedł w stronę domu.

I co ja mam zrobić?

Średnia ocena: 4.6  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Karina25 30.06.2015
    Super, czekam na ciąg dalszy.
  • kesi 30.06.2015
    Ciąg dalszy będzie jutro. Rozdziały wcześniej zawsze ukazują się tu https://www.wattpad.com/story/41383361-historia-wielkiej-mi%C5%82o%C5%9Bci/parts jeśli ktoś nie mógłby się doczekać. Na Wattpadzie rozdział nowy ukaże się dziś koło 23. Pozdrawiam
  • Luna 30.06.2015
    Strasznie podobają mi się te opowiadania
  • kesi 30.06.2015
    Bardzo się cieszę. Podbudowujesz mnie Luna :-) Dziękuję
  • Luna 01.07.2015
    Czekam na kolejne części . Bardzo ciekawi mnie co się stanie z ami i emiliano

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania