Poprzednie częściHistoria wielkiej miłości (1)
Pokaż listęUkryj listę

Historia wielkiej miłości (5)

Rozdział V

 

Narzeczona

 

Nadal nie wierzę w to, że przystałam na propozycje Thomasa. Czy ja mądra jestem? Sama stwierdziłam, że Thomasowi tylko na pieniądzach zależy, a ja jak tylko usłyszałam, że mogę na tym zarobić i do tego zostać jego wspólnikiem, od razu się zgodziłam. Czyli mądra nie jestem. I do tego dobrowolnie przystałam na jego dotyk i całowanie... Przecież ja tego nie chcę. Czuję się wtedy, jakbym zdradzała Emiliano. Nie mogę pozwolić, żeby Tom się za bardzo do mnie zbliżył...

Z moich myśli wyrwało mnie pukanie do drzwi. No tak jest siódma. Otworzyłam drzwi i wszedł do środka Tom.

- Gotowa do wyjazdu?

- Gotowa. Pójdę po walizkę tylko.

- Amando, poczekaj - odwróciłam się w jego stronę. Tom szukał czegoś w kieszeni swojej marynarki, w końcu wyjął małe, czerwone pudełeczko i powiedział - proszę, to twój pierścionek zaręczynowy - spojrzałam na nie go oniemiała.

- Po co mi pierścionek?

- Jak po co? Przecież zgodziłaś się być moją narzeczoną, a narzeczony daje swojej kobiecie pierścionek - uśmiechnął się do mnie i wyciągnął do mnie rękę - czy mogę tobie go włożyć na palec? - czekał na moją dłoń, ale nie mogłam się ruszyć - Amando, musimy ich przekonać o tym co nas łączy. To tylko czasowe.

Stałam nadal jak słup. Thomas podszedł do mnie, ujął mnie za rękę i włożył mi pierścionek. Był wspaniały, diament jak dla mnie był ogromny. Złoto oplatało białe złoto, a po środku diament. Musiał sporo kosztować.

- Nie mogę tego nosić, jest za bardzo drogi.

- Moja kobieta zasługuje na wszystko co drogie - znów się uśmiechnął i puścił mi oczko.

- A nie masz czegoś tańszego w zanadrzu? - miałam nadzieję, że powie tak.

- Moja droga, twoje poczucie humoru jest cudowne - śmiał się teraz bardzo głośno - zapomniałaś, że Steven Wood jest najbogatszym człowiekiem w L.A i do tego jego ojciec jest gangsterem, i że przywiązuje kurewską uwagę do rodziny partnerów biznesowych? - szczerze, to zapomniałam i przytaknęłam kiwnięciem głowy - Skoro już sobie wszystko wyjaśnialiśmy, to pora ruszyć w drogę.

Lot samolotem upłynął nam na temacie naszego " narzeczeństwa". Ustaliliśmy historię naszego poznania. Nie sądziłam, że wyjdzie z tego aż taka zabawa.

Po wylądowaniu, skierowaliśmy się po odbiór bagaży. Zadzwoniła komórka Thomasa i okazało się, że przed wyjściem czeka na nas szofer z tabliczką. Ruszyliśmy do wyjścia, a moim oczom ukazała się czarna, błyszczące limuzyna. Szofer odebrał od nas nasze bagaże, otworzył drzwi i ruszyliśmy do domu Stevena.

Jazda była dość długa, do tego stres mnie pochłaniał. Nie sądziłam, że tak będę się denerwować. Widocznie moje zdenerwowanie zauważył " mój narzeczony" , bo przesunął się bliżej i powiedział mi do ucha.

- Wiem, że się denerwujesz, ale spróbuj się rozluźnić.

- Spróbuje. Tylko zmęczenie też robi swoje.

Limuzyna się zatrzymała i szofer otworzył drzwi. Podał mi rękę, bym mogła wysiąść. Kiedy spojrzałam w stronę domu, dech zaparło mi w piersiach. To nie był dom, to był pałac. Piękna, zabytkowa architektura, na moje oko około XVIII wiek. Okna piękne i duże rozciągały się po całej szerokości pięter. Byłam zachwycona tym co widziałam.

- Tom, nie wspominałeś mi nic, że tu jest tak pięknie - moją wypowiedź przerwał mi wysoki mężczyzna, bardzo postawny, o wyraźnych rysach twarzy.

- Och jak miło mi ciebie widzieć Thomas - podał dłoń i przywitał się - jeśli się nie mylę, to ta oto piękna kobieta to twoja narzeczona? - podszedł do mnie - Jestem Steven Wood - podałam mu rękę, a on ja wziął i pocałował.

- Miło mi ciebie poznać. Jestem Amanda Sting.

- Słyszałem, że jesteś zachwycona moim domem?

- Tak, to prawda. Dom jest piękny, można się w nim zakochać.

- To poczekaj jak zobaczysz swój pokój - uśmiechnął się do mnie - wybrałem dla ciebie najładniejszy ze wszystkich czterdziestu pokoi - zwrócił się do Toma - nie wspominałeś, że masz tak piękną i uroczą kobietę? - Tom podszedł do mnie i mnie objął w pasie.

- To fakt, Amanda jest cudowną kobietą. Jestem szczęściarzem, mając taką kobietę u swego boku - Spojrzałam na nie go i się uśmiechnęłam, a Tom złożył na moim czole pocałunek.

- Jak miło patrzeć na ludzi, którzy się kochają. Ale dość gadania o miłości - uśmiechnął się promiennie - na pewno jesteście zmęczeni i chcecie się odświeżyć przed obiadem. Lokaj zaprowadzi was do swoich pokoi.

Ucieszyłam się, że z Thomasem będziemy mieć osobne pokoje. Nasze jak się okazało " apartamenty" mieściły się na drugim piętrze. Thomasa pokój był po przeciwnej stronie. Lokaj wniósł mój bagaż i wyszedł. Wybrany " apartament" przez Stevena był zjawiskowy, w kolorze jasnego różu. Meble były jasne, szafa okazała się bardzo duża, łóżko mieściło się po środku pokoju z biało różową satynową pościelą. Okna kierowały się na ogród. Widać jednak, że trzeba włożyć w niego wiele pracy, by mógł cieszyć oko mieszkańców.

Wpakowałam swoje rzeczy i zabrałam ciuchy na przebranie. Weszłam do łazienki i znów przeżyłam zachwyt. Jeszcze nigdy nie byłam w takiej łazience. Po prawo mieścił się prysznic, a po lewo cudownie duża wanna z hydromasażem. Po środku na ścianie wisiało duże lustro. W rogach wisiały kwiaty, które dodawały temu miejscu cieplejszy urok.

Puściłam wodę do wanny i zatopiłam się w ciepłej wodzie.

Ubrałam się, w sukienkę na cienkie ramiączka, do tego sandałki na obcasie. Trochę się pod malowałam, żeby dodać sobie więcej urody. Włosy spięłam w luźny kok. Jeszcze ostatnie spojrzenie w lustro i byłam gotowa kiedy ktoś zapukał do moich drzwi. Wyszłam z łazienki i otworzyłam. Stała przed nimi młoda kobieta w stroju pokojówki.

- Pan Woods prosi na obiad - ukłoniła się i odeszła.

Kiedy wychodziłam, Thomas już czekał na mnie przy schodach. Wyglądał bardzo przystojnie. Miał na sobie dżinsy, białą polówkę opinającą jego umięśnione ciało. Wyglądał naprawdę seksownie. Podał mi dłoń i zeszliśmy na dół. Na dole było dość głośno i stwierdziłam, ze na obiedzie nie będziemy tylko ze Stevenem. Kierowaliśmy się w stronę głosów. Thomas nadal trzymał moją dłoń. Weszliśmy do środka.

- Kochani jak miło, ze już jesteście. Poznajcie moich partnerów biznesowych, którzy nie zapowiedzianie mnie odwiedzili. Przedstawię wam, to jest piękna Amanda Sting, a to jej narzeczony Thomas May - przywitałam się szerokim uśmiechem. I wtedy kiedy Steven przedstawiał mi swojego zastępcę dyrektora przeżyłam szok - Amando poznaj mojego najlepszego pracownika Dominica Ridicka - uśmiechnął się do mnie bardzo blado i wyciągnął rękę. A ja tylko pamiętam, że krzyknęłam

- Emiliano, ty żyjesz !!!

I film mi się urwał ...

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania