Poprzednie częściHistoria wielkiej miłości (1)
Pokaż listęUkryj listę

Historia wielkiej miłości ( 3)

Na początku chciałam uprzedzić, że mam inny pomysł na rozwijanie się tej opowieści i stąd zmiana tytułu.

 

Rozdział III

 

Pech

 

Ocknęłam się na szpitalnym łóżku, podłączona pod jakieś rurki. Spojrzałam w bok i zobaczyłam, że to kroplówka. Do pokoju weszła moja mama.

- Jak się czujesz kochanie?

- Gdzie jest Emiliano i co ja tu robię? - mama spojrzała na mnie ze łzami w oczach...

- Skarbie, nic nie pamiętasz? - I wtedy mi się przypomniały słowa pani Harisson... Zaczęłam krzyczeć, płakać...

- Amando uspokój się , kochanie proszę.

- Mamo, dlaczego mój Emiliano!!! Czy to prawda?! Powiedz mi - mama spojrzała na mnie zapłakanymi oczami i powiedziała.

- Amando, to prawda. Emiliano nie żyję.

- Mamo dlaczego, dlaczego on - płakałam i krzyczałam - jak to się stało... chcę znać prawdę.

- Skarbie Pani Harisson mówiła, że Emiliano był tak szczęśliwy, że ma ciebie, i że będziecie mieć dziecko. Wyszedł z domu by odwiedzić kolegę i wtedy to się stało. Rozpędzony samochód wpadł w poślizg i wjechał wprost na niego ... - Zawiesiła głos, opuściła głowę i dokończyła - zginął na miejscu.

W tym momencie chciałam umrzeć, ale pomyślałam o dziecku...

- Mamo, a co z naszym dzieckiem, dlaczego mnie tam wszystko boli?

- Kochanie, nie wiem jak ci to powiedzieć... - Spojrzałam na nią z przerażeniem - kiedy zemdlałaś przeżywając szok, w drodze do szpitala zaczęłaś krwawić... Emiliana i dziecka nie ma. Tak mi przykro kochanie...

Obudziłam się kiedy zadzwonił budzik. Głowa mi pękała, oczy szczypały, musiałam wstać... Cholera jak ja pójdę do pracy, po tym co się wczoraj zdarzyło...

Wzięłam telefon do ręki i widzę nową wiadomość. Okazało się, że to od Thomasa.

 

Wracam w piątek i kiedy wrócę musimy porozmawiać czy to się tobie Amando podoba czy też nie...

 

Super, cztery dni bez tego napaleńca.

Weszłam do swojego biura i wzięłam się za opracowywanie projektu...

Czas szybko zleciał. Zadzwoniłam do swojej przyjaciółki Emmy, z którą znałam się od dziecka.

- Cześć maleńka... Czy nasze piątkowy wypad nadal aktualny?

- Cześć wielgachna - zaśmiałyśmy się - Oczywiście, że aktualne, ale wiesz że Alex idzie z jakąś tajemniczą dziewczyną? - A to mnie teraz zaskoczyła. Nie wierzę, że Alex mi nic nie powiedział, że spotyka się z kimś.

- A to niespodzianka, to jest małpa... Nic mi nie powiedział. Oberwie mu się za to, że nie pisnął słówka.

- Ami, nie tak jest moim zdaniem... Wydaje mi się, że chce żebyś poczuła się zazdrosna.

- Emma, co ty za głupoty gadasz... Będę szczęśliwa, że Alex znajdzie w końcu swoją miłość...

Pożegnałyśmy się, a ja poszłam na zakupy.

Był piątek, pogoda za oknem była piękna i słoneczna.Projekt dla Andersa był prawie gotowy, ale miałam jeszcze trzy godziny do wyjścia, więc spokojnie zdążę.

Kiedy miałam wychodzić, do mojego biura wszedł Thomas. Wyglądał na zmęczonego.

- Cześć Thomas... Wyglądasz ... na zmęczonego... Stało się coś ? - Patrzył na mnie przez chwilę i się przywitał.

- Witaj Amando. Nic się nie stało, ale miło, że się martwisz... Jak projekt, skończony?

- Oczywiście szefie, jak chcesz to zobacz i powiedz czy ci się podoba.

Podszedł i w jego oczach zobaczyłam podziw i zaskoczenie. Byłam ciekawa jego zdania.

- Kobieto to jest genialne. Sam bym na to nie wpadł. Skąd ty bierzesz takie pomysły?

- Jak to skąd, z głowy. Mówiłam ci, że uwielbiam robić to co kocham. A teraz wybacz, ale muszę już wyjść. Chyba nie masz nic przeciwko? W końcu mój czas pracy minął.

Thomas przyglądał mi się uważnie.

- A co ci się tak śpieszy?

- Jestem umówiona, czy to przestępstwo?

- Z kim jesteś umówiona? Z tego co pamiętam nie umawialiśmy się jeszcze.

- Cholera Thomas nie muszę ci się tłumaczyć. To moja sprawa, a tobie nic do tego - powiedziałam wściekła. Co za gnojek pieprzony. Ruszyłam do drzwi.

- Amando, jeszcze nie skończyłem z tobą - powiedział groźnie.

- Czego chcesz ode mnie? Mów szybko, bo nie mam czasu.

- Musimy porozmawiać o tym co się wydarzyło w poniedziałek - podszedł bliżej, na tyle blisko, by poczuć jego zapach.

- Wybacz, ale nie mam zamiaru z tobą o tym rozmawiać. Jak możesz to nigdy więcej nie poruszaj tego tematu. - Podszedł jeszcze bliżej, wyciągnął dłoń w kierunku mojej twarzy by mnie dotknąć - Thomas nie próbuj się zbliżać , a tym bardziej dotykać, nigdy więcej, rozumiesz!? - warkłam na niego.

Opuścił rękę i przyglądał mi się, prześwietlając tymi swoimi czarnymi oczami. Twarz miał rozczarowaną i wściekłą.

- Kurwa !!! - Przeklną dość głośno.

- Nic więcej nie mów. Do zobaczenia w poniedziałek - powiedziałam i wyszłam.

Co za nachalny dupek... Co on sobie myśli? Że ja to jestem z tych kobiet do których przywykł? Niech spada...

Wpadłam szybko do domu.

Miałam godzinę żeby się wykąpać i przebrać.

Moi przyjaciele ustalili, że wypad do klubu dobrze mi zrobi. Ja nigdy nie lubiłam przebywać w takich miejscach... Ale czego się nie robi dla swoich jedynych przyjaciół.

Zamówiłam taksówkę i punktualnie o dziewiętnastej byłam na miejscu. Emma z Alexem i jego nową dziewczyną już czekali.

- Hej kochani - przywitałam się - mam nadzieję, że nie czekaliście długo ?

- Cześć Ami - przywitał się Alex zbliżając się do mnie - jak zwykle piękna i urocza - szepnął mi do ucha - poznajcie się. To jest Diana, Diano a to jest moja najlepsza przyjaciółka Amanda - spojrzał na Emmę i z przepraszającym uśmiechem dodał - oczywiście, tak samo ważna jest Emma.

- No ja myślę ty małpo, że tak samo - szturchła go ramieniem śmiejąc się w głos - Cześć Ami.

- Miło mi ciebie poznać Amando, wiele o tobie słyszałam. Oczywiście same dobre rzeczy - jej uśmiech był bardzo szczery.

- Mnie ciebie również miło poznać, ale niestety mój dupowaty przyjaciel nic o tobie nie wspomniał i chętnie go za to uduszę - rzuciłam Alexowi swój wredny uśmiech - ale mam nadzieję, że poznamy się bliżej.

- Dobra kochani, koniec tego gadania, pora na zabawę - powiedziała uradowana Emma.

Weszliśmy do środka, muzyka była bardzo głośna, że własnych myśli nie słyszałam.

- Dziewczyny co chcecie do picia?

Wszystkie trzy równo odpowiedziałyśmy...

- Piwo !!!

Zwróciłyśmy się do siebie i wybuchłyśmy śmiechem.

Ja i Emma poszłyśmy tańczyć,a Diana została i czekała na Alexa.

Po godzinie tanecznego szału podeszłam do baru, by zamówić sobie coś mocniejszego.

- Co podać?

- Poproszę wódkę z colą.

- Już się robi

Usiadłam na krześle barowym i przyglądałam się na zabawę przyjaciół.

- Proszę, wódka z colą.

- Dzięki - wyjęłam pieniądze by zapłacić...

- Już za płacone, przez o to tego pana.

Spojrzałam w danym kierunku. Po mojej lewej stronie siedział radośnie uśmiechnięty Thomas, który wstał i podążał w moim kierunku... To się nazywa pech...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania