Poprzednie częściHistoria wielkiej miłości (1)
Pokaż listęUkryj listę

Historia wielkiej miłości ( 16 )

Rozdział XVI

 

Groźba

 

Nigdy bym się nie spodziewała takiej niespodzianki. Moja kochana Emma jest tu razem ze mną. Bardzo mi jej brakowało. Jestem ciekawa co powiedział Emmie Dominic i jak wyjaśnił jej to, że żyje. Ciągle jakieś nie wyjaśnione sprawy są w moim życiu. Czeka mnie kolejna, długa rozmowa z Dominiciem i do tego muszę mu powiedzieć o ciąży.

Siedziałam z Emmą na tarasie i rozkoszowałyśmy się lodami waniliowo-czekoladowymi.

- Laska, powiedz mi, kim jest Michael? - pytała zaciekawiona.

- Michael jest przyjacielem Dominica i jest lekarzem - wybałuszyła na mnie te swoje wielkie oczyska.

- Ale czad - odstawiła pusty pucharek po lodach - czy ty widziałaś jaki on jest przystojny - mówiła taka rozmarzona - i ta blizna, która dodaje mu seksapilu i pazura - wybuchłam śmiechem, bo właśnie wszedł Michael.

- A ty, z czego się znowu śmiejesz - wszedł z miną poważną na taras - mam nadzieję, że nie z tego co powiedziała o mnie twoja przyjaciółka - spojrzałam na Emmę, która wyglądała jak burak. Nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam się śmiać jeszcze głośniej.

- Emma, co ty jej zrobiłaś.

- Ja... yyy... nic - zaczęła się jąkać.

- A może coś brałyście - patrzył się na mnie z uśmiechem na ustach - ja też to chcę - no teraz to ze śmiechu się zwijałam na podłodze. Patrzyli na mnie jak na idiotkę.

- Mówisz, że seksowny jestem - zwrócił się do Emmy i posłał jej łobuzerski uśmiech. Moja przyjaciółka zrobiła się jeszcze bardziej czerwona.

- Ja pierdolę, co wy tak rechotacie, pracować nie można - mój mężczyzna, wszedł i wyglądał jak burza gradowa.

- Zapytaj się swojej dziewczyny, bo śmieje się już od 10 minut, nie wiadomo z czego - Dominic podszedł do mnie, spojrzał i wyciągnął do mnie rękę. Musiało coś go bardzo wkurzyć, bo jego twarz była cała napięta. Szybko się uspokoiłam i podałam mu dłoń. Złapał ją i pomógł mi wstać.

- A teraz chodź ze mną do biura - o ty w mordę, takim tonem do mnie, ja ci pokarze.

Zostawiłam Emmę w towarzystwie Michaela. Może coś zaiskrzy między nimi. Spojrzałam za siebie na moją przyjaciółkę, która podążała za mną wzrokiem. Posłałam jej uśmiech i puściłam oczko do Michaela, który właśnie się spojrzał.

Dominic wprowadził mnie pierwszy raz do swojego biura. Na ścianach była położona brązowa tapeta, na niej widniały różnego rozmiaru kółka. Po lewo stała czarna, skórzana sofa, koło niej był stolik, na którym znajdowała się karafka z alkoholem. Po przeciwnej stronie stała komoda, obok był regał z książkami. Na wprost stało wielkie, brązowe biurko, a na nim pełno teczek i po rozkładanych kartek. W pokoju było zbyt ciemno, okna zasłonięte były roletami. W kącie paliła się lampka.

- Amando - usłyszałam za plecami głos Dominica. Chciałam się odwrócić, ale mi nie pozwolił - cały dzień chodzę kurewsko podniecony - wziął moją rękę odwracając mnie twarzą do siebie i przyłożył ją do swojego krocza - czy ty zdajesz sobie sprawę, jak ty działasz na mnie.

- Czuję - przełknęłam głośno ślinę, bo nie spodziewałam się takiego obrotu sytuacji. Myślałam, że jest zły na mnie, a on po prostu chce się pieprzyć ze mną - czy mój ukochany pan, chce żebym mu zrobiła dobrze? - spojrzał na mnie jeszcze z większym podnieceniem.

- Uwierz, że o niczym innym nie marzę, jak tylko wziąć ciebie ostro na tym biurku i pieprzyć do utraty tchu - złapał mnie za twarz i przyciągnął do siebie. Całował mnie tak, jakby to był nasz pierwszy pocałunek. Złapał mnie za pupę i podniósł, objęłam go nogami w pasie. Niósł mnie w stronę biurka, na którym mnie posadził, nie przerywając namiętnego pocałunku. Przez tą krótką chwilę byłam już bardzo podniecona. Dominic zdjął jednym ruchem moją sukienkę, rzucając ją w kąt.

- Moja piękna - całował moją szyję, schodząc niżej wzdłuż piersi - ten cholerny biustonosz mi przeszkadza - szybko go odpiął i zaczął pieścić piersi ustami, zębami drażnił brodawki. Ta pieszczota sprawiła, że byłam bliska szczytowania.

- Kochanie, jeszcze chwila i dojdę, tak mnie podniecasz - Dominic nie przerywając pieszczoty, uśmiechnął się i zaczął dłonią błądzić po moich udach, zbliżając się do mojego podnieconego miejsca.

- O kurwa Ami, ale jesteś mokra. Oprzyj plecy na biurku - zrobiłam tak jak chciał - a teraz rozszerz swoje seksowne nogi i wpuść mój język do swej cipki - orgazm się zbliżał wielkimi krokami.

Mój mężczyzna, schylił głowę i wręcz pożerał moją cipkę.

- Domi, ale mi dobrze - i w tym momencie osiągnęłam orgazm. Jęczałam z podniecenia, Dominic wszedł we mnie ostro i głęboko. Krzyknęłam z rozkoszy.

- Tak bardzo uwielbiam ciebie pieprzyć Amando - przyspieszył swoje ruchy.

- A ja uwielbiam być pieprzona przez ciebie - nasze usta się złączyły.

 

Po naszym, szybkim seksie i wspólnym prysznicu, zostawiłam Dominica w jego biurze. Udałam się na taras, ale po mojej przyjaciółce i Michaelu nie było śladu. Tak bardzo chciałam stąd chociaż na trochę wyjść. Zwiedzić miasto, usiąść w jakiejś miłej kawiarni czy nawet iść do klubu potańczyć. Muszę po rozmawiać na ten temat z Dominiciem. Na dworze była słoneczną pogoda i strasznie gorąco. Wzięłam butelkę wody, ręcznik i skierowałam się na plażę. Szum wody sprawiał mi przyjemność. Zdjęłam sukienkę, pod spodem miałam dwu częściowy kostium kąpielowy. Woda była bardzo przyjemna, chłodziła moje rozgrzane jeszcze ciało po pieprzeniu z Dominiciem. Po pół godzinie wyszłam i położyłam się na ręczniku. Gdzieś z oddali usłyszałam śmiech Emmy i Szramy. Odwróciłam głowę i zobaczyłam jak Michael całuje Emi. Ucieszyło mnie to, bo obydwoje potrzebuję kogoś bliskiego. Wróciłam z powrotem do leżenia, ale nagle zrobiło mi się nie dobrze. W ostatnim momencie skierowałam twarz na piach i z wymiotowałam. Wstałam i ruszyłam do domu. Na nowo złapały mnie mdłości, biegiem wpadłam do domu i skierowałam się do łazienki. Chyba cała zawartość żołądka wylądowała w toalecie.

- Amando, co ci jest - usłyszałam głos zmartwionego Dominica. Przyszła pora na wyjawienie prawdy.

- Poczekaj chwilę, już wychodzę - przemyłam twarz, umyłam zęby i otworzyłam drzwi. Mój kochany stał i przyglądał się mojej bladej twarzy.

- Jak się czujesz? - zapytał.

- Teraz już dobrze - uśmiechnęłam się słabo.

- Muszę ci o czymś powiedzieć Amando - pociągnął mnie do naszej sypialni.

- Zanim coś powiesz, to ja muszę pierwsza to zrobić - Dominic spojrzał się na mnie zdziwiony.

- Zamieniam się w słuch, maleńka - tak bardzo się bałam jego reakcji, ale muszę mu wyznać prawdę.

- Dominic ... yyy ... nie wiem jak na to zareagujesz - urwałam na chwilę i podeszłam do okna.

- Kurwa Ami, mów co się stało - poczułam jego dłonie na moich ramionach, które skierowały mnie w jego stronę. Opuściłam twarz i wydukałam.

- Jestem w ciąży - nie próbowałam patrzeć na nie go.

- Skąd wiesz, Michael ci powiedział? - podniosłam głowę.

- A skąd do cholery Michael miałby to wiedzieć - no tak, zero reakcji.

- Wiem już od tygodnia, że spodziewasz się naszego dziecka - przytulił mnie i złożył na moich ustach soczystego całusa.

 

- Jak to wiesz? - ciągle mnie szokował.

 

- Kiedy zemdlałaś Michael zlecił badania twojej krwi, zwróciłem się do przyjaciela moich rodziców o zrobienie badań - znów mnie pocałował - i stąd wiem, że będziemy mieli dziecko - spojrzał na mnie zaciekawiony - a ty maleńka skąd wiesz?

 

- Kobiety zazwyczaj o tym wiedzą - nie byłam pewna czy mam mu powiedzieć o śnie, w którym widziałam i rozmawiałam z dziewczynką, która stwierdziła, że jest naszą córką.

- Amando, nawet nie wiesz jak bardzo jestem szczęśliwy. Odkąd pojawiłaś się w moim życiu, to pragnę spędzać z tobą każdy dzień i każdą noc.

- Dziwne, że to mówisz, bo już raz odszedłeś - odwróciłam się w stronę drzwi - boję się, że i tym razem mnie i dziecko zostawisz - Dominic szybkim krokiem podszedł do mnie i stanął na przeciwko mnie, patrząc w oczy.

- Ami, wtedy byłem kurwa tak bardzo głupi. Nigdy sobie tego nie wybaczę - dotknął dłonią mojej twarzy - tak bardzo ciebie kocham, że jestem w stanie zrobić dla ciebie wszystko.

- Tak? - zapytałam.

- Tak kochanie.

- Skoro tak mówisz, to przestań być mafiozom, Dominicu - złapałam za klamkę, by wyjść, ale nie pozwolił mi.

- Już na ten temat rozmawiałem z bratem - moje zdziwienie nie miało końca - Steven przejmie ten cały syf jak znajdziemy Thomasa - nie mogłam uwierzyć, że o to ten przystojny szef mafii, chce dla mnie przejść na dobrą stronę.

- A właśnie, o czym chciałeś ze mną rozmawiać - Dominic zrobił się teraz poważny.

- Moi ludzie zauważyli Thomasa w Malibu - na samą myśl o tym bokserze damskim, zrobiło mi się słabo - śledzili go, ale się kutas zorientował i uciekł, ale go dalej szukają i znajdą, a wtedy zapłaci za to co ci zrobił - przytuliłam się do nie go i zaczęłam płakać.

- Nie pozwól na to żeby on znowu mnie skrzywdził - mówiłam przez łzy.

- Obiecuję, że ten skurwiel już nigdy ciebie nie skrzywdzi.

 

Dziś przyjeżdża Steven ze swoją rodziną. Szczerze, to nie mogę się już doczekać, kiedy poznam Keith i bliźniaki. Emma chodziła bardzo rozkojarzona i szczęśliwa.

- Moja droga, co jest między tobą, a Michaelem - zapytałam moja przyjaciółkę.

- Och Ami, chyba się zakochałam - każdy w tym domu mnie zadziwia.

- A co na to Michael?

- Nie wiem - opuściła głowę - on o niczym nie wiem.

- Emi, musisz z nim porozmawiać. To świetny facet, ale niestety ma nie ciekawą przeszłość - przyjaciółka podniosła głowę.

- Wiem, powiedział mi wszystko - ciekawe bardzo. Przecież Szrama jest zamknięty w sobie. Sądzę, że Emma zawróciła w głowie Michaelowi.

- Musisz mu powiedzieć co czujesz. Jeśli opowiedział tobie o sobie to on sam musi coś czuć do ciebie - mina Emmy była bezcenna. Widocznie moje słowa dały jej do myślenia. Po pięciu minutach zerwała się z leżaka, ucałowała mnie w policzek i powiedziała.

- Trzymaj kciuki Ami - i poszła w kierunku pokoju Szramy.

No to mamy nową parę, pomyślałam.

Nie mam nawet kiedy pogadać z przyjaciółką, bo ugania się za przyjacielem mojego faceta.

Wzięłam telefon do ręki by zadzwonić do rodziców, ale kiedy chciałam wybrać numer mamy, zadzwonił mi w dłoni telefon. Nie chciałam odebrać, bo nie znałam numeru. W końcu telefon przestał dzwonić, ale po krótkiej chwili przyszedł sms.

Czytałam go z dziesięć razy. Zerwałam się i pobiegłam do Dominica. Wpadłam zdyszana do jego biura. Nie mogłam oddychać, strach mnie paraliżował. Dominic wstał i doszedł do mnie. Objął mnie w pasie i zaprowadził na sofę. Nalał wody do szklanki i mi podał. Wypiłam jednym tchem i oddałam mu szklankę.

- Już wszystko w porządku maleńka? - patrzył na mnie, w jego oczach można było zobaczyć troskę.

- Nie - powiedziałam - przeczytaj - podałam mu telefon. Dominic wstał i zadzwonił do swoich ludzi.

- Słuchaj Luck, nie wiem kurwa jak wy pilnujecie domu. Ten skurwysyn jest w pobliżu - nastała krótka cisza - Chuj mnie to interesuje Luck, macie go znaleźć, a jeśli twoi ludzie nie mogą go złapać to sprowadzę watahę Stevena - Dominic chodził nerwowo po pokoju - Dobra, czekam na dalsze wiadomości i kurwa mam nadzieję, że będą lepsze. I jeszcze jedno stary, prześlij pod dom więcej ludzi - rozłączył się i rzucił telefon na biurko.

- Znaleźli jego kryjówkę i czekają jak się tam zjawi - pocierał nerwowo dłonią kark.

- Dominic ja się boję - mówiłam zapłakana.

- Kochanie nic ci tu nie grozi, jesteś bezpieczna - wiedziałam, że przy Dominicu nic mi się nie stanie. Widziałam nie raz jak ćwiczył sztuki walki z Michaelem, jak strzelał na strzelnicy, która była w samym końcu na dole korytarza.

Był silnym i wysportowanym facetem.

Ale kiedy czytałam po raz kolejny sms od Thomasa to bałam się.

 

Witaj moja seksowna Amando. Pięknie wyglądasz, kiedy jesteś taka zamyślona. Ale nie długo znów będziesz w moich ramionach i na nowo będę smakować twoje ciało i dotykał twojej cipki. Już czuję jej zapach. A tak konkretnie, to najpierw ciebie wypieprzę, a później zabije na twoich oczach tego Chuja Dominica i później kolejny raz będę ciebie pieprzyć przy jego zwłokach. Na koniec, kiedy będę dochodził w tobie, wbije ci kulkę w łeb, bo jesteś takim samym ścierwem jak ten śmieć.

Przyjemnego popołudnia Amando, ciesz się ostatnimi dniami waszego życia.

 

Thomas.

 

 

A jeśli jego słowa są prawdziwe i nas zabije? Nie to niemożliwe, ludzie Dominica go złapią.

 

- Ami - zwrócił się do mnie Dominic - właśnie dzwonił Steven, że za godzinę będą u nas.

- Super, już nie mogę się doczekać.

- Ja też - uśmiechnął się do mnie i wyciągnął się na łóżku koło mnie.

- Wiesz, że ciebie kocham - szepnęłam mu do ucha i przytuliłam się do jego gołego torsu.

- Ja ciebie też maleńka, tak bardzo, że nie wyobrażam sobie życia bez ciebie i naszego maluszka - dotknął mojego jeszcze płaskiego brzucha.

- A wiesz, że to będzie dziewczynka? - usiadłam na nim okrakiem i pocałowałam jego usta.

- Tak? A skąd taka pewność maleńka?

- Wiem, bo widziałam ją w śnie, kiedy byłam nieprzytomna. Uratowała mnie - Dominic uniósł ze zdziwienia brwi.

- Sądzisz, że to był sen proroczy?

- Tak Domi, była bardzo podobna do ciebie, miała twój uśmiech i twoje oczy.

- A po tobie? - zapytał zaciekawiony.

- Włosy i figurę.

- To w takim razie, będziemy mieć piękną córkę - pocałował mnie i zaczęliśmy się kochać.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • kesi 05.07.2015
    Obiecałam dodać rozdział w weekend i słowa dotrzymałam. Następny rozdział dodam za trzy dni. Pozdrawiam i życzę udanej niedzieli.
  • Johnny2x4 05.07.2015
    Solidne 4 się należy :)
  • Luna 05.07.2015
    Czekam z niecierpliwością
  • Karina25 05.07.2015
    Daje 5, bo kocham to opowiadanie i nie wiem jak przeżyje te trzy dni. Fajnie, że wróciła ci wena :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania