Historia wielkiej miłości (9)
Rozdział IX
Strach
Praca w ogrodzie mijała w sympatycznej atmosferze. Nawet Steven chętnie nam pomagał przy budowaniu altany. Wtedy kiedy Steven był zajęty w ogrodzie, ja pod byle pretekstem szłam do domu. Przeszukałam jego gabinet, ale niczego nie znalazłam. Widziałam sejf, był ogromny. Ciągle myślałam nad tym gdzie i czy w ogóle ma Steven zapisany szyfr.
Tak minęły trzy dni. Emiliana nie widziałam, bo miał jakieś spotkania w Beverly Hills, podobno z poważnymi ludźmi biznesu. Jak ja tęskniłam za nim. Ale wiedziałam, że jest, że nic mu nie jest i przede wszystkim wiedziałam, że wróci.
Następnego dnia, kiedy pracowałam w ogrodzie, podszedł do mnie Steven.
- Cześć Amando, gratuluję tak dobrze wykonywanej pracy.
- Witaj Steven. Dziękuję bardzo. Ja z Tomem staramy się włożyć w pracę całe serce.
- Zauważyłem, ale nie o tym przyszedłem z tobą po rozmawiać - oderwałam się od sadzenia kwiatów i spojrzałam na nie go.
- To o czym chciałeś porozmawiać? Mam nadzieję, że nic się nie stało?
- Nie martw się, nic się nie stało. Chciałem ciebie prosić o pozwolenie na zabranie Thomasa na weekend do Francji.
- Mnie nie musisz się pytać o pozwolenie. Thomas jest dużym chłopcem, ale czemu do Francji chcesz go zabrać? - Steven dotknął mojego ramienia, uśmiechnął się serdecznie i powiedział.
- Chodzi o to, że jeden z moich przyjaciół też chce zrobić sobie ogród, bo właśnie kupił posiadłość. Dlatego chce zabrać ze sobą Toma, a ty sobie odpoczniesz. Dominic się tobą zajmie. I co ty na to? Pozwolisz swojemu narzeczonemu na podróż ze mną? - kiedy usłyszałam, że mój mężczyzna będzie opiekował się mną, to chciałam żeby nawet dziś wyjechali. Na samą myśl się uśmiechnęłam.
- To jest kolejna szansa dla firmy Toma, więc nie mogę się nie zgodzić - mój rozmówca uśmiechnął się szczerze.
- Cieszę się bardzo. Nie martw się, będę miał na nie go oko. To jutro po południu wylatujemy. Już nie przeszkadzam - powiedziawszy to, odszedł w stronę domu.
Wow, ale wstąpiła we mnie radość. Całe dwa dni z moim ukochanym mężczyzną. Będziemy mieć czas na znalezienie tego pieprzonego szyfru.
Spojrzałam na zegarek, była godzina piętnasta. Mogłam jeszcze spokojnie po pracować godzinę. Gdy tak pracowałam, podszedł do mnie Thomas.
- Czemu jeszcze Amando pracujesz? Już wystarczy i tak przez te parę dni wykonaliśmy kawał dobrej roboty.
- Przecież wiesz, że uwielbiam pracę w ogrodzie.
- Dziękuję, za pozwolenie na wyjazd - uśmiechnął się do mnie i objął mnie w pasie, przyciągając do siebie. Stałam tak blisko, że czułam jego oddech na moich ustach.
- Przecież to jest szansa na większy rozwój twojej firmy - jego oczy były pełne podniecenia. Przestraszyłam się i chciałam się odsunąć.
- Chciałaś powiedzieć, że dla naszej firmy - mówiąc to, nachylił się i mnie pocałował. Byłam w szoku, ale zaraz się wyrwałam z jego obięć.
- Co ty sobie wyobrażasz, chyba ustaliliśmy, że nie masz prawa mnie dotykać , a tym bardziej całować.
- Przecież to tylko jeden pocałunek, zresztą jesteś w tym miejscu moją narzeczoną i mam do tego prawo - zbliżał się do mnie - Nie udawaj Amando takiej cnotki - złapał mnie za rękę, zbyt mocno bym mogła się wyrwać. Ręka zaczęła mnie boleć.
- Thomas puść mnie, to boli - jego czarne oczy płonęły z pożądania. Byłam przestraszona. Zaczęłam się rozglądać, ale pracowników już nie było. Zostałam tylko ja i Tom.
- Sądzisz, że pozwolę ci tu zostać z tym dupkiem - o czym on gada.
Był wściekły - myślisz, że nie wiem co robiliście w altance? - przyciągnął mnie jeszcze bliżej - skoro on mógł ciebie pieprzyć to ja też.
Złapał mnie mocno w talii i zaczął mnie całować i macać. Próbowałam się wyrwać, ale zaciągnął mnie w ustronne miejsce gdzie znajdował się schowek na narzędzia. Wepchnął mnie do nie go.
- Myślisz, że dam się dużej zwodzic twoim gierką? - jego twarz przybrała zły wyraz. Pierwszy raz widziałam, żeby tak się zachowywał.
- Thomas co ty wyprawiasz, co się z tobą stało - myślałam, że moje słowa jakoś do nie go dotrą, ale się pomyliłam.
- Jeśli on mógł ciebie mieć, to ja teraz też będę mógł - szybkim ruchem był już blisko mnie i trzymał mnie za kark - ja będę lepszy - złapał mnie za bluzkę i ją ze mnie zerwał. Zaczęłam krzyczeć i się wyrwać. Ale on odwrócił mnie tyłem, ręką zasłonił mi twarz i popchnął mnie na ścianę. Uderzyłam głową, która zaczęła mnie bardzo boleć. Zaczął odpinać mi spodnie.
- Jeśli krzykniesz to ciebie zabije. Rozumiesz suko? - nie miałam odwagi czegokolwiek powiedzieć. Od czekał chwilę, ale nie usłyszał odpowiedzi. Pociągnął mnie za włosy i odwrócił mnie w swoja stronę - Słyszałaś co powiedziałem.
- Tak, będę cicho - ze strachu odpowiedziałam.
- Grzeczna dziewczynka - powiedział i uderzył mnie w twarz - to na początek, żebyś wiedziała co ciebie czeka za nie posłuszeństwo.
Jak ja się bałam, nie wiedziałam co mam robić. Nie chciałam być zgwałcona przez Toma.
- Myślisz suko, że nie wiem co knujesz z Dominiciem - ściągnął ze mnie całkowicie spodnie i dłonią zaczął dotykać moje piersi. Jego dotyk sprawiał mi ból - Ja wszystko wiem. Pisałem ci żebyś wyjechała, ale nie posłuchałaś - zaczął całować mnie po szyi, piersi mi nadal brutalnie masował - Teraz musi spotkać ciebie kara, ale to co będzie ciebie później czekało nie będzie takie przyjemne.
- Tom, co ty chcesz zrobić, co ja ci takiego zrobiłam, że tak mnie traktujesz - powiedziałam przez łzy - puść mnie, a wyjadę stąd.
Thomas zaśmiał mi się w twarz.Rozsunął swoją nogą moje nogi, że teraz stałam w rozkroku.
- Kochanie, teraz jest już za późno, a oni będą wiedzieli jak się tobą zająć.
Ręką przesunął po moim łonie i zaczął nacierać na łechtaczkę. Nie mogłam mu pozwolić na to by mnie dotykał. Zaczęłam krzyczeć i w tym momencie uderzył mnie w twarz, tak mocno, że osunęłam się na ziemię. Zaczął mnie kopać i ciągnąć za włosy.
- Mówiłem ci suko, że masz nie krzyczeć - znów mnie kopnął. Pociągnął mnie kolejny raz za włosy i ciągnął bym wstała. Krew mi leciała z nosa.
- Kurwo wstawaj! Co odwaga ci przeszła - krzyczał na mnie i bił mnie. Ostatni raz zaczęłam krzyczeć i wołać o pomoc. Thomas uderzył mnie z pięści w twarz i kopnął. W tym momencie straciłam przytomność.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania