Historia wielkiej miłości - część 2 - Rozdział 16
Rozdział zawiera małą scenę erotyczną
Kiedy tak całujesz mnie
Z góry na dół
Świat wiruje mi przed oczami
Och kochanie, och kochanie
Nie wiem
Jak to możliwe i dlaczego
Nikt inny nigdy
Nie dotykał mnie
Tak bardzo, głęboko
- Czy dasz wiarę, że on ją o rękę po prosił? - zadałam po raz któryś, to samo pytanie.
- A co ciebie tak dziwi? - znudzonym głosem odpowiedział Dominic.
- Nie przypuszczałabym, że Michael zdobędzie się na taki poważny krok.
- Jeśli ludzie się kochają, to pragną spędzić ze sobą resztę życia - spojrzałam na niego z zaciekawioną miną. Jakoś on mnie kochał, a nie zdobył się na taki krok - No co tak patrzysz na mnie?
- Słucham tego co do mnie mówisz - odwróciłam się w stronę lustra i zaczęłam rozczesywać swoje włosy. Dominic wstał z łóżka i zabrał mi szczotkę z ręki i sam zaczął rozczesywać niesforne loki. Jeszcze nigdy, żaden mężczyzna nie czesał mnie. Musiałam przyznać, że było to przyjemne uczucie.
- Aż tak interesująco powiedziałem? - musnął mnie w ucho. Zrobił to specjalnie, gdyż wiedział, że mam wrażliwe uszy i taki drobny gest pobudza moje ciało.
- Jak zawsze, kochanie - odwróciłam się w jego stronę i wyciągłam jemu z ręki, szczotkę - Mam ochotę iść do łóżka - podniosłam się i chciałam odejść, ale nie dałam rady wykonać najmniejszego kroku, iż mój niewolnik złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Czułam jego gorące ciało i przyśpieszone bicie serca.
- Gdzie to się wybiera moja kobieta? - muskał moją szyję.
- Mówiłam ci, że chcę iść do łóżka - posłałam mu uwodzicielskie spojrzenie, na co Dominic zareagował od razu. Jednym ruchem zdjął ze mnie koszulkę i na widok nagiego ciała, wydał ciche westchnienie.
- Jaka ty jesteś piękna. Z dnia na dzień twoje ciało jest cudowniejsze - jego usta spoczęły na mojej prawej piersi, a za chwilę pochłaniał lewą. Jego usta potrafiły sprawić, że w moim podbrzuszu zaczęły dziać się cudowne doznania.
- Dominic ... - z ust wyrwało mi się, pojedynczy jęk.
- Maleńka, twoje ciało jest takie smakowite i stworzone, by je wielbić przez mój dotyk i moje usta - wziął mnie na ręce i położył mnie na łóżku. Ponownie zaczął dotykać ustami moje piersi, raz delikatnie, a raz mocniej. Pod tą pieszczotą, moje ciało zaczęło się wić z przepływającego pożądania - Uwielbiam kiedy twoje sutki stają się takie nabrzmiałe - ponowił swoją pieszczotę. Złapałam go za włosy i przyciągnęłam do swoich ust - Czyżby moja maleńka była już podniecona? - zdołałam tylko kiwnąć głową, przytakując - Jesteś taka pobudzona i spragniona - złączył swoje usta z moimi, a ja poddałam się jego pocałunkowi, który był gorący i zawładnął całym moim umysłem. Oderwał się ode mnie i językiem zjechał niżej, między moje uda. Rozchylił je i zanurzył się w nich, penetrując moją kobiecość, dogłębnie. Jego język był niesamowity, wiłam się z rozkoszy i krzycząc z podniecenia. Nie dawałam rady dalej się powstrzymywać i wyszeptałam.
- Dominic, pieprz mnie - nie musiałam długo czekać, by jego twarda jak skała, męskość wbiła się we mnie. Pierwsze ruchy były spokojne i delikatne, ale ja pragnęłam czuć dogłębnie i bez hamulców - Posiądź mnie tak jak oboje lubimy - od raz przyśpieszył i nadziewał się na mnie z coraz większą szybkością. Obydwoje jęczeliśmy z rozkoszy. W tym czasie osiągnęłam orgazm, który sprowadzał następny. Dominic to wyczuł i jeszcze bardziej przyśpieszył, a palcem nacierał na moją łechtaczkę.
- Maleńka, dojdź razem ze mną - nie wiem jak on to robił, ale szczytowałam razem z nim. Spocone i rozgrzane ciało Dominica, opadło koło mnie - Kocham cię maleńka - przytulił mnie do siebie i tak wtulenie w siebie zasnęliśmy.
Obudził mnie zapach, świeżo parzonej kawy. Otworzyłam oczy i zobaczyłam stojącego nade mną Dominica z tacą w ręku. Mój kochany, przyszykował mi śniadanie i jeszcze podał mi je do łózka. Odkąd ponownie się zeszliśmy, Domi bardzo się zmienił. Był teraz bardzo czuły i weselszy. Miałam w nim wszystko czego tylko kobieta zapragnie. Był przystojny, dobrze zbudowany, seksowny, zajebisty w łóżku i do tego miewał chwile romantyzmu. Dominic był moim ideałem i kochałam go z całego serca.
- Dzień dobry śpiochu - postawił tacę przede mną i nachylił się, by mnie pocałować.
- Która jest godzina?
- Dochodzi dziesiąta.
- To jeszcze nie jest tak późno - uśmiechnęłam się do niego.
- Zjadaj śniadanie i szykuj się na zabawę - wstał i uśmiechnął się tajemniczo.
- Na jaką zabawę?
- Jedziemy z Martiną, Emmą i Michaelem do wesołego miasteczka. Trzeba wykorzystać ten ostatni dzień przed zabiegiem - posłał mi całusa w powietrzu - Masz pół godziny - i wyszedł z naszej sypialni. Zjadłam szybko śniadanie, zażyłam kąpieli, zrobiłam makijaż, włosy związałam w koński ogon i założyłam na siebie obcisłe rurki, dopasowaną koszulkę z krótkim rękawkiem i tenisówki. Kiedy byłam gotowa zeszłam na dół. Wszyscy już czekali w salonie. Emma siedziała wtulona w Michaela, a jej oczy były przepełnione miłością.
-W końcu zjawiła się nasza śpiąca królewna - rzucił Domi.
- A ja myślałam, zie to ja jeśtem twoją klólewną - powiedziała nadąsana Martina.
- Skarbie - rzekł poważnie Dominic - Ty zawsze będziesz moją księżniczką - wziął ją na rękę i ucałował jej policzki. Córeczka od razu się rozweseliła.
- Kolam cię tatu - przytuliła się bardziej do swojego ojca, czym bardzo mnie rozczuliła.
- Więc jedziemy? - odezwałam się
- Tak, ruszamy - odpowiedziała reszta.
Luna Park in Coney Island mieścił się od naszego domu, dobre półtorej godziny, ale warto było tyle jechać. Tam życie stawało się zupełnie inne, bardziej kolorowe i weselsze. Wszystkie smutki i problemy odchodziły na dalszy plan. Znajdowało się tam kilkadziesiąt karuzel jak i kolejek górskich, które były moim przekleństwem. Zawsze się bałam na nie wsiąść. Pocieszałam się, że nie daleko znajduje się Oceanarium, do którego zawsze chciałam zabrać mojego aniołka i teraz miałam okazję.
Nie wiedząc kiedy, dzień minął nam jak godzina. Musieliśmy wracać, zanim się ściemni. Martina była tak bardzo szczęśliwa oglądając delfiny, nawet jednego mogła dotknąć i rzucić mu piłkę, którą załapał na swój pysk i odrzucił z powrotem, uradowanemu aniołkowi. Teraz siedziała z tyłu przy Emmie i ściskała piłeczkę. Oczka się jej kleiły i zasnęła. Już dawno tak dobrze się nie bawiłam, nawet moja zwariowana przyjaciółka wyciągnęła mnie na Thunderbolt, czyli stary, drewniany rooller coaster. Myślałam, że zejdę na zawał. Darłam się wniebogłosy i chciałam jak najszybciej z tego się wydostać. Chłopaki mieli niezły ubaw ze mnie. Za to ja się z nich naśmiewałam, kiedy jechali kolejką górską. Tak bardzo odważni mafiosi, krzyczeli jak by, ktoś obrywał ich ze skóry. Z Emmą tak się rechotałyśmy, że brzuchy nas bolały. Później przeliśmy się na promenadę i plażę. Jakie było moje zdziwienie, kiedy Dominic z Michaelem przytachali dwa kosze piknikowe i duży koc. Zjedliśmy przyszykowane przez chłopaków kanapki i owoce popijając lampką czerwonego wina. Aż nie chciało mi się wracać do rzeczywistości i lęku przed jutrzejszym dniem, ale musiało to nastąpić.
I tak o to zakończył się ostatni dzień przed zabiegiem.
Komentarze (14)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania