Poprzednie częściHistoria wielkiej miłości (1)
Pokaż listęUkryj listę

Historia lubi się powtarzać - Rozdział 9

Ty jesteś moją kobietą, ja jestem twoim mężczyzną

Dla mnie zostałaś stworzona, budzisz we mnie ekstazę

Gdybym tylko mógł, zabiłbym się z miłości do ciebie

 

Więc daj sobie szansę i pozwól mi ze sobą romansować

śnię, a mój sen staje się jawą

Aż trudno uwierzyć, że mnie to spotkało

Przenika mnie jakieś cudowne uczucie....

 

Siedziałam w łazience już z dobre dwadzieścia minut, kiedy usłyszałam wołanie Alexa. Bałam się go, ale pewna siebie otworzyłam drzwi i weszłam do pokoju.

 

- Dziecinko już myślałem, że uciekłaś i zostawiłaś mnie samego - przytulił mnie i mocno ściskał. Jego twarz była przepełniona strachem jak i radością.

 

- Puść mnie głuptasie - tym razem ja zaśmiałam się szczerze w jego towarzystwie.

 

- Nigdy ciebie nie wypuszczę ptaszynko - pocałował mnie namiętnie i zachłannie. Szczerze, to nie byłam na ten pocałunek ani na inne przygotowana, lecz gdy całował i pieścił język i podniebienie, wzbijałam się w górę na skrzydłach radości i podniecenia. Każdy facet powinien uczyć się od niego całowania. Gdybym była facetem to armata by mi momentalnie stanęła ku górze i wystrzeliła ognistą kulę - Jesteś moim najdroższym skarbem, którego nie pozwolę skrzywdzić - wow, ale o czym on do mnie mówił? Czyżby gadał do mnie w innym języku, którego nie miałam okazji się nauczyć?

 

- A kto miałby mnie skrzywdzić? - oderwałam się od mężczyzny i cofnęłam się o dwa kroki do tyłu, by popatrzeć mu w oczy.

 

- Tak mówię tylko. Od teraz należysz do mnie, rozumiesz dziecinko? - pociągnął mnie ku sobie i nasze usta ponownie się złączyły. Jednak pocałunek przerwało nam moje burczenie w brzuchu - Oj, ktoś tu domaga się jedzenia - uśmiechnął się promieniście.

 

- Nie moja wina, że przetrzymujesz mnie wygłodniałą - zrobiłam poważną minę.

 

- Ja ciebie nie przetrzymuje, no co ty. Chociaż to nie jest głupi pomysł - wziął mnie kolejny raz tego dnia na ręce i zniósł do kuchni - W mojej koszuli wyglądałaś bardziej apetycznie - puścił mi oczko.

 

- Zboczeniec - wytknęłam mu język - A w tym ci się nie podobam?

 

- Nawet we worku od śmieci będziesz mi się podobać - nachylił się przez blat i pocałował mnie delikatnie.

 

- Ok, to gdzie masz worki?

 

- Och Martina, ja to kiedyś przez ciebie wyjdę z siebie i stanę obok.

 

- O nie! Jeszcze z jednym takim samym dupkiem, bym nie wytrzymała - obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem.

 

Atmosfera w towarzystwie Axela okazała się znakomita. Rozmawialiśmy jak nigdy nie kłócąc się ze sobą. Śniadanie było pyszne. Zamiast łososia były omlety z owocami i bitą śmietaną, a do picia ciepłe kakao. Z kuchni przenieśliśmy się do salonu.

 

- Powiedz mi dziecinko, nadal się mnie boisz? - jego pytanie mnie zaskoczyło.

 

- Trudno mi to stwierdzić. Jesteś typem człowieka, po którym wszystkiego można się spodziewać. Twoje wybuchy agresji przerażają mnie.

 

- Jeśli dasz mi szanse na poznanie siebie to obiecuje ci, że nie zrobię więcej nic takiego - usiadł koło mnie na kanapie i położył moje nogi na swoich.

 

- Jaką mam pewność, że nie podniesiesz na mnie ręki? - chciałam mu zaufać, ale jednak się bałam.

 

- Szczerze, to żadnej. Musisz mi po prostu zaufać - jego oczy, twarz ukazywały szczerą prawdę. Czy mogłam zaufać facetowi, który mnie dusił?

 

- Axel, daj mi czas. Nie łatwo jest po czymś takim zaufać - masował mi stopy, podziwiając gładkość mej skóry.

 

- Dobrze, zgoda. Ale nie myśl sobie, że nie będę ciebie wyciągać na kolacje i na wycieczki.

 

- W porządku - uśmiechnął się - To czas pokarze co się wydarzy między nami.

 

- Jesteś cudowna ptaszynko - nachylił się i zaczął całować. W smaku jego ust zatopiłam się i odpłynęłam. Uwielbiałam tego faceta jak cholera.

 

* * *

 

- Gdzie ty byłaś? - z salonu wyskoczył mój tato.

 

- Jak to gdzie?

 

- Nie mów mi, że byłaś u Jacka - o cholercia. Czyżby przyjaciel kontaktował się z ojcem?

 

- Nie byłam u niego - przeszłam pewnym krokiem w stronę schodów.

 

- To gdzie?! - tatulek był wściekły. Przecież on nigdy na mnie się nie złościł.

 

- U Axela - zaczęłam wchodzić po schodach na górę do swojego pokoju - Stój! Jeszcze z tobą nie skończyłem rozmawiać.

 

- Tatulku. Czy ciebie coś w dupcie ugryzło, że jesteś taki zły? - zrobiłam minę niewiniątka.

 

- Dlaczego nie zadzwoniłaś? Myślisz, że z mamą się nie zamartwialiśmy o ciebie?

 

- Przepraszam. Telefon mi się rozładował - podeszłam do niego i ucałowałam jego opalony policzek.

 

- Ty to potrafisz mnie udobruchać córciu - uśmiechnął się - A co ty robiłaś z Axelem? Przecież to fiut - na jego słowa zaczęłam się śmiać.

 

- Zmieniłam zdanie tatku - odwzajemniłam uśmiech i wbiegłam po schodach do pokoju.

 

Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam śmiać się. Sama nie wiem dlaczego. Czy to zasługa Andersona? Czy jego pocałunkom? Na jego dotyk moje ciało drżało z rozkoszy jaką sprawiały jego usta. Był taki miły, ciepły i zabawny. Zupełnie był kimś innym niż z pierwszej randki. Zafascynował mnie swoją szczerością. Czy Axel mógłby być dobrym człowiekiem? A może okaże się tyranem pod maską dobrodusznego człowieka. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. Jednak czułam się szczęśliwa i postanowiłam, że zaufam mu i poddam się temu co los mi dawał.

 

* * *

 

Obudziłam się rano. Pogoda za oknem była paskudna. Deszcz padał, wietrzysko wiało i było szaro. Takie pogody doprowadzały mnie do stanu melancholii. Wyjęłam z szafy dżinsy czarne, do tego sweterek biały. Nie miałam jakoś nastroju na ładny wygląd. Nie wybierałam się na randkę tylko na zajęcia. Pomyśleć, że jeszcze trochę i skończę studia.

 

Po skończonej kąpieli i zrobieniu makijażu zeszłam na dół i poszłam do kuchni. Oczywiście mamusia już urzędowała i szykowała dla mnie i Davida śniadanie.

 

- Cześć mamuś - cmokłam jej policzek.

 

- Dzień dobry córeczko - uśmiechnęła się - David! Śniadanie!

 

- Już schodzę! - wydarł się mój brat z góry.

 

- Tato mi mówił, że zaczęłaś się spotykać z Axelem. Czy to prawda? - zrobiła zaciekawioną minę. Postawiła przede mną stos naleśników, dżem i nutelle i usiadła na przeciwko mnie - No mów kochanie, bo mamuśka jest cholernie ciekawa.

 

- Oj mamuś - zaśmiałam się - Powiedzmy, że się spotykamy, ale co i jak to się okaże w praniu.

 

- Cieszę się, bo pasujecie do siebie. Zresztą każda matka chciałaby mieć Axela Andersona za zięcia - spojrzałam na nią i wybałuszyłam oczy - No co tak się patrzysz? Jest przystojny i ma podobny charakter do twojego ojca.

 

- Co ty gadasz mamo. Do taty dużo mu brakuje - nałożyłam sobie naleśnika i posmarowałam go czekoladą.

 

- Dzień dobry mamo, dzień dobry siostro - koło mamy usiadł mój brat i zaczął pałaszować śniadanie. Oczywiście jak to on, całą twarz miał ubrudzoną od dżemu i nutelli.

 

- Siemka brachu - mama się zaśmiała/

 

- Te siostra, co to za akcja w Haven & Hell ? - oderwałam się od jedzenia i spojrzałam się gniewnie na Davida.

 

- A skąd ja mam wiedzieć -powiedziałam przez zaciśnięte usta.

 

- Skoro tak mówisz.

 

- Tak właśnie mówię - mama widocznie się zorientowała, że nie chcę rozmawiać przy niej i wyszła do gabinetu taty.

 

- To zobacz w internecie swoje zdjęcia z Andersonem.

 

- Co? Jakie zdjęcia? - cholera! Przecież ja nie widziałam żadnych fotoreporterów. Zresztą ja nie pamiętałam niczego.

 

- A takie - skierował w moją stronę tablet i zobaczyłam jak Axel niesie mnie na rękach do samochodu i całuje mnie w policzek. Nad zdjęciami widniał podpis " Czyżby Axel Jeremy Anderson się zakochał? " O ja pierdzielę! To nie mogło być możliwe. Nigdy nie chciałam żeby ktoś pisał na mój temat. Szybko zerwałam się z miejsca i pobiegłam do pokoju. Złapałam za telefon i wykręciłam numer do Axela. Po drugim sygnale odebrał.

 

- Widziałeś zdjęcia? - wyparowałam od razu.

 

- Widziałem.

 

- Dlaczego mi o nich nie powiedziałeś?

 

- A ma to dla ciebie znaczenie?

 

- A ciebie to nie wkurzyło? - byłam wściekła.

 

- Mnie? Nie. Dla mnie to jest miłe. Pierwszy raz paparazzi zrobili mi zdjęcie z kobietą i to jeszcze z moją ptaszynką - czułam jak się uśmiecha.

 

- Nie jestem twoją kobietą Axel! - krzyknęłam do słuchawki na co on zaśmiał się w głos.

 

- Jesteś. Wczoraj się zgodziłaś dziecinko.

 

- Na nic się nie zgadzałam. Jedynie na to, że spróbuje tobie zaufać.

 

- Czyli wszystko jasne. Jesteś moją kobietą, a ja twoim mężczyzną - ja pierdolę, ale on jest irytujący i do tego działał mi na nerwy.

 

- A myśl sobie co chcesz.

 

- Dziś jestem u ciebie pod uczelnią - powiedział i się wyłączył.

 

Co za dupek pieprzony! - powiedziałam na głos. Jeśli ludzie z mojego semestru to widzieli to dopiero się nasłucham pytań, na które nikt nie dostanie odpowiedzi. Moje prywatne życie należało do mnie i nie miałam zamiaru nikomu się tłumaczyć.

 

Cholera! Axel Anderson powiedział, że jest moim mężczyzną, moim.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Holly2004 29.09.2015
    5 :*****
  • Rebley 29.09.2015
    No no 5
  • Holly2004 29.09.2015
    Kiedy kolejny rozdział? :)
  • kesi 29.09.2015
    Kolejny? Może jutro :-)
  • Szalona123 29.09.2015
    Genialbe
  • kesi 29.09.2015
    Dzięki
  • levi 30.09.2015
    tak fajnie jest wejść na opowi i zobaczyć że jest tyle nowych częścich, super mi się czytało 5
  • kesi 30.09.2015
    Dziękuje :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania