Poprzednie częściHistoria wielkiej miłości (1)
Pokaż listęUkryj listę

Historia wielkiej miłości (10)

Rozdział X

 

Porwana

 

Powoli otwierałam oczy, ale kiedy otworzyłam je całkowicie ogarnęła mnie ciemność. Chciałam wstać, kiedy się poruszyłam zaczęło mnie wszystko boleć. Głowa była ciężka i cholernie mnie bolała tak samo jak reszta mojego ciała. Dotknęłam ręką twarzy, była cała opuchnięta, warga dolna była tak wielka, że nie miałam siły otworzyć ust. Było tak ciemno, że nie widziałam nic. Nie wiedziałam gdzie jestem i gdzie są drzwi. Zaczęłam dotykać swojego ciała. Miałam na sobie jakieś rzeczy, które nie należały do mnie. Ktoś mi założył jakiś za duży sweter i chyba spodnie dresowe.

Było zimno, a ja leżałam na podłodze, chciałam stąd wyjść i uciec jak najdalej od tego miejsca. Z całych sił starałam się wstać, ale każdy ruch sprawiał mi ból. Po paru minutach udało mi się stanąć na nogach, ból był okropny. Małymi krokami szłam przed siebie. Nagle wpadłam na coś, co się przewróciło i zrobiło dużo hałasu. W tym momencie otworzyły się drzwi.Światło zaczęło mnie razić, ale szybko się do nie go przyzwyczaiłam.Przede mną stanął wysoki, około metra dziewięćdziesięciu, bardzo postawny mężczyzna. Miał może z trzydzieści lat. Twarz jego miała dużą bliznę przechodząc przez całą długość polika. Bardzo się go przestraszyłam, bo wyglądał jak bandzior z najgorszych filmów. W ręku trzymał apteczkę. Czekałam jak się odezwie, ale on wszedł do środka i zapalił światło. Podniósł stolik, który przewróciłam i rozłożył na nim to co trzymał w rękach. Nagle odezwał się bardzo nie przyjemnym głosem.

- Siadaj na krześle i zdejmuj ten cholerny sweter - rozkazał. Nie miałam zamiaru robić tego co on chciał. Kiedy tak stałam bez ruchu, krzyknął - na słuch ci padło? Czy może mam ciebie tak samo potraktować jak ten szmaciarz - na te słowa aż mnie zatrzęsło i wszystko zaczęło boleć. Podeszłam i usiadłam na krześle, zdjęłam sweter.

Wziął w dłonie jakąś tubkę i zaczął smakować moje plecy. Na jego dotyk krzyknęłam z bólu.

- Nie ruszaj się, to nie będę sprawiał tobie bólu.

- Gdzie ja jestem - zapytałam cicho.

- Szef przyjdzie to może ci odpowie - nacierał dalej moje obolałe ciało.

Stanął naprzeciwko mnie i palcami podniósł mój podbródek i zaczął teraz smarować twarz. Kiedy skończył podał mi wodę.

- Masz, pij i weź tabletkę to trochę uśmierzy ból.

Zrobiłam tak jak mi kazał.

- Proszę cię, wypuść mnie stąd, a obiecuję, że zniknę i nic nikomu nie powiem - doszedł do drzwi i zaśmiał się szyderczo.

- Dziewczyno, o czym ty marzysz. Stąd nie ma wyjścia. Teraz należysz do szefa - odwrócił się w moją stronę - Nawet nie wiesz w jakie bagno weszłaś - otworzył drzwi i wyszedł.

Siedziałam tak wpatrzona w drzwi i nie wiedziałam co robić.

Minęło kilkanaście minut kiedy wstałam i założyłam ten cholerny sweter. Doszłam do drzwi i złapałam za klamkę. Okazało się, że są otwarte. Uchyliłam drzwi i nasłuchiwałam czy nikt nie idzie. Kiedy zorientowałam się, że jest cisza, zaczęłam kierować się wzdłuż korytarza. Zatrzymałam się przy schodach i rozejrzałam się czy nikogo nie ma. Zaczęłam schodzić na dół, na wprost był pokój z otwartymi drzwiami. Po cichu próbowałam się prześlizgnąć, bo zauważyłam cień, który przemieszczał się w pokoju. Na szczęście udało mi się przejść nie zauważalnie. Rozglądałam się za wyjściem. Znajdowało się po lewej stronie, serce biło mi jak szalone. Złapałam ręką za klamkę i gdy otworzyłam, przede mną wyrósł mężczyzna. Chciałam uciec, ale złapał mnie za rękę i cisnął mną o ścianę. Upadłam i zaczęłam płakać z bólu. Mężczyzna stanął przede mną, był spokojnie po czterdziestce, miał ironiczny uśmiech na twarzy.

- A gdzie to się wybierasz? - złapał mnie za ramię i podniósł - myślałaś, że uda ci się stąd uciec?

Tak bardzo się bałam. Łzy leciały mi jedna za drugą. Spojrzałam na nie go błagalnie.

- Proszę cię, wypuść mnie.

- Co ty sobie laleczko myślisz, że od tak ciebie puszczę wolną? - śmiał się drwiąco. Puścił mnie.

- Co ja takiego zrobiłam, że tak mnie traktujecie i przetrzymujecie siłą. Nie macie prawa - stanął twarzą do mnie i splunął na podłogę, w stronę moich stóp.

- Jesteś tu, ponieważ twój chłoptaś nie potrafi spłacić swojego długu, więc jeśli on nie może, to ty zrobisz to za nie go. - otarłam łzy z oczu i zaczęłam mówić.

- Co miałabym zrobić, żeby to odpracować, czy wtedy mnie puścisz jak dług od pracuję?

- Zobaczymy, może będziesz mi przynosić duży zysk i wtedy zatrzymam ciebie na wyłączność.

- Do wiem się, w jaki sposób mam to odpracować? - jego wzrok mógł w tym momencie zabijać.

- Na razie, to musisz się wyleczyć. Jak już będziesz nieskazitelna to wtedy będziesz spełniała życzenia moich współpracowników i partnerów biznesowych - znów ten jego irytujący śmiech.

- Czy ty chcesz, żebym była dziwką dla tych twoich złamasów?

- Słuchaj laleczko - złapał mnie za ramiona - jeśli chcesz przeżyć i uratować swojego fagasa to zrobisz to co powiedziałem - puścił mnie i zawołał jakiegoś " Sznytę" . Zaraz zjawił się. Był to ten sam facet, który smarował mi moje siniaki.

- Weź to ścierwo i zaprowadź ja do tego pokoju na drugim piętrze - Sznyta złapał mnie za rękę i pociągnął ku schodom. Szef powiedział.

- Zrób wszystko, żeby za trzy dni jej ciało wyglądało tak jak należy.

Sznyta zaprowadził mnie do pokoju. Był malutki,ciemny, z jednym małym oknem w dachu.

Skierował mnie do łazienki i zaczął puszczać wodę do wanny. Zostawił mnie samą w łazience i wyszedł, ale za chwilę wrócił i przyniósł mi czyste ubrania i bieliznę.

- A teraz się wykąp, przebierz i doprowadź się do porządku. Ja za godzinę przyjdę z jedzeniem.

Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam mu w oczy. Było w nich widać troskę, a zarazem złość i niechęć.

- Dziękuję ci - uśmiechnęłam się nieśmiało.

- Ty nie dziękuj, tylko rób to co do ciebie należy. - wyszedł nie zamykając drzwi od łazienki, ale za to od pokoju zamknął na klucz.

Rozebrałam się i zaczęłam wchodzić do wanny. Kiedy odwróciłam się, zobaczyłam swoje odbicie w lustrze. To co zobaczyłam jeszcze bardziej mnie przeraziło. Moje ciało było całe sine, a twarz jeśli jeszcze można taką ją nazwać, wyglądała tragicznie. Oczy spuchnięte, pod nimi następne sińce, lewy polik rozcięty, tak samo jak usta. Po prawej stronie nad łukiem brwiowym miałam ranę, która była zszyta. Nie pamiętam, żeby ktoś mi zakładał szwy. Byłam przerażona tym w jaki sposób pobił mnie Thomas.

Usiadłam w gorącej wodzie, która zaczęła parzyć mnie. Po pewnej chwili zaczęło mi to przynosić ulgę. Moje myśli wróciły do tego jak się stąd wydostać i czy Emiliano wie, że zostałam porwana. Może w nocy spróbuje obmyślić plan ucieczki, bo wolę już zginąć niż dać się dotykać jakimś obślizgłym facetom. Z moich rozmyślań wybiło mnie otwieranie drzwi.

- A ty jeszcze nie ubrałaś się? - powiedział Szrama

- masz pięć minut na wyjście. - zamknął drzwi od łazienki.

Wyszłam z wanny i zaczęłam się wycierać. Kiedy się ubierałam, zakręciło mi się w głowie i zaczęłam osuwać na podłogę. Chciałam się czegoś złapać, ale coś upadło mi na stopy i upadłam. Do łazienki wpadł Szrama, wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka. Spojrzałam na nie go i wyszeptałam dziękuję.

- Usiądź i jedź, bo twój organizm jest słaby - nie miałam ochoty na żadne jedzenie, ale Sznyta podniósł łyżkę z zupą i wlał zawartość w moje usta. Kiedy przełknęłam, po moim przełyku przeszło miłe uczucie ciepła - Bierz tą łyżkę i jedz, już nie jesteś małą dziewczynką.

 

- Dziękuje ci bardzo, że nie zostawiłeś mnie na tej zimnej posadce .

 

- Mnie nie musisz dziękować, mam o ciebie zadbać, bo za trzy dni idziesz z szefem na spotkanie i masz ładnie wyglądać - wstał z łóżka i skierował się w stronę drzwi. Nie patrząc na mnie powiedział - Jak mogłaś być taka naiwna i dać się tak łatwo omamić Thomasowi. Nie powinnaś tu być - usiadłam na łóżku i odstawiłam tacę.

 

- Proszę, poczekaj - zwrócił się w moją stronę - Ty nie jesteś taki jak oni, ty tu nie pasujesz.

 

- Co ty kobieto możesz wiedzieć.

 

- Widzę po twoim zachowaniu, po tym jak się do mnie zwracasz - spojrzał na mnie, a ja na nie go - Ty nie pasujesz do nich.

 

- Nie twoja sprawa, gdzie i czy do tego wszystkiego pasuję - odwrócił się na pięcie i otworzył drzwi - Jutro rano przyjdę i porozmawiamy - kiedy drzwi już prawie zamknął, uchylił je i powiedział - Postaram ci się pomóc ze względu na mojego dawnego przyjaciela Emiliano - zamknął drzwi i przekręcił klucz.

 

Czyli on zna Emiliano, może Sznyta pomoże mi się stąd wydostać i ucieknę razem z Emiliano jak najdalej stąd. Zjadłam do końca zupę i zasnęłam.

 

W nocy coś mnie obudziło. Na dole słyszałam jakieś krzyki i huki. Ktoś kogoś bił. Zerwałam się z łóżka i podbiegłam do drzwi. Nagle podskoczyłam ze strachu, bo usłyszałam strzał. Szybko schowałam się pod łóżkiem. Ktoś otworzył drzwi mojego pokoju.

 

- Gdzie ona kurwa jest, mówiłeś że tu będzie. On nie będzie zadowolony.

 

- Przecież była tu. Zajrzyj pod łóżko, a ja zobaczę w łazience - i w tym momencie wpadłam.

 

Zostałam wyciągnięta za nogi, nadal leżałam na brzuchu, głowę miałam skierowaną w drugą stronę, że nie mogłam zobaczyć kto jest ze Szramom. Naglę Szrama podszedł do mnie i coś mi wstrzyknął w ramię. Znów straciłam przytomność ....

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Luna 28.06.2015
    Czekam na kolejne części
  • kesi 28.06.2015
    Następny rozdział będzie dziś wieczorem lub jutro rano.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania