Poprzednie częściHistoria wielkiej miłości (1)
Pokaż listęUkryj listę

Historia wielkiej miłości (7)

Rozdział 7

 

Sms

 

Szybkim krokiem ruszyłam w stronę swojego pokoju, chciałam być sama i pomyśleć co ja mam teraz zrobić. Nigdy by mi przez myśl nie przeszło, że człowiek, którego tak bardzo kochałam, potrafił tak mnie skrzywdzić. Nie wiem, co ja takiego zrobiłam, że zadał mi takie cierpienie. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk SMSa. Biorę telefon i widzę numer, którego nie znam. Otwieram wiadomość i to co czytam robi mi kolejny mętlik w głowie...

Widziałem, że poznałaś prawdę. On nigdy nie wróci do ciebie... Dla twojego i jego bezpieczeństwa wyjedź, bo inaczej twoje życie zamieni się w najgorszy koszmar...

PRZYJACIEL.

Usiadłam i nie wiedziałam co mam myśleć. O co tu do cholery chodzi... Jedyne co stwierdziłam w tym momencie, to dowiedzieć się prawdy i kim jest ten tajemniczy " przyjaciel "

Najgorsze było to, że nie mogłam z nikim o tym porozmawiać, jedynie tylko z Emiliano...

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Wstałam, nałożyłam szlafrok i ruszyłam otworzyć.

- Widzę kochanie, że dobrze ci się spało, ale za pół godziny zaczynamy pracę - stał przede mną Tom.

- Nie tak dobrze, jak to sobie wyobrażasz - odparłam zaspana - za piętnaście minut będę na dole - Tom kiwnął głową i odszedł, a ja skierowałam się w stronę szafy po ubrania. Wzięłam szybki prysznic, zrobiłam makijaż, włosy zawiązałam w koński ogon i ruszyłam na dół.

W jadalni siedział Tom, Steven i ... " Dominic " . Przywitałam się i nie wiem czemu, ale podeszłam do Thomasa i złożyłam całusa na jego policzku i powiedziałam...

- Dzień dobry kochanie - rzuciłam ukradkowe spojrzenie w stronę " Dominica " . Jego spojrzenie było pełne złości, smutku i bólu. Musiałam jakoś go ukarać, niech chociaż przez chwilę trochę po cierpi i w małym procencie czuję się skrzywdzony.

- Witaj skarbie - Thomas wstał, odsunął mi krzesło i też mnie pocałował.

- Miło patrzeć na zakochanych ludzi - rzekł Steven - którzy nie udają, że się kochają - uśmiechnął się do nas - jesteś cholernym szczęściarzem May, Amanda jest piękną, i cudowną kobietą. Gratuluję wam takiej miłości, bo nie każdy ma to szczęście - spojrzałam w stronę " Dominica " i to co zobaczyłam na jego twarzy zaczęło mnie ranić. Jego oczy przygasły, nie miały żadnego wyrazu. Twarz była wykrzywiona w bólu. Tak bardzo chciałam podejść do nie go i powiedzieć, że to nie tak, że ja Thomasa nie kocham, że to tylko na niby, ale nie mogłam. Tak bardzo mnie to bolało, wspomnienia na nowo wróciły. Ten cholerny ból i ten pieprzony sms, to wszystko mnie na nowo zaczęło przerastać. Czułam jak do moich oczu napływają łzy.

- Przepraszam - powiedziałam i odeszłam od stołu, nawet nic nie jedząc. Kiedy wyszłam po biegłam do pokoju, rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać...

Pamiętam słowa Emiliano w ostatniej naszej rozmowie, że bardzo mnie kocha i jest najszczęśliwszym człowiekiem na świecie... Dlaczego on mnie tak okropnie okłamał. I nagle przyszła mi myśl, żeby zadzwonić do Emmy, żeby wszystko jej odpowiedzieć i wyrzucić to z siebie. Kiedy miałam wybrać numer mojej przyjaciółki, nagle drzwi się otworzyły. Przestraszyłam się i podskoczyłam na łóżku. Myślałam, że to Tom, ale kiedy sie odwróciłam, zobaczyłam Emiliano. Zerwałam się na równe nogi.

- Co ty tu do cholery robisz ? - mój głos wydał się bardziej podniesiony niż bym chciała.Szybko otarłam łzy z twarzy.

- Amando, muszę znać odpowiedź od ciebie. Czy ty go naprawdę kochasz? - stał i patrzył na mnie z tym martwym wzrokiem - odpowiedz mi!

- Co ja mam ci powiedzieć! - w głowie szukałam odpowiednich słów, ale nie zdążyłam. Emiliano podszedł do mnie, dłońmi złapał mnie za twarz, przyciągnął do siebie i zaczął mnie całować. Bóg jedyny tylko wie, jak bardzo tęskniłam za jego dotykiem, za jego cudownymi ustami. Kiedy dowiedziałam się, że nie żyje, mój świat się zawalił, a teraz on stoi przede mną i mnie całuje. Chciałam się oprzeć, ale tęsknota zwyciężyła. Przylgnęłam do nie go całym ciałem i oddałam mu pocałunek. Ale on wtedy mnie puścił i odsunął się. Byłam bardzo rozczarowana, że się ode mnie odsunął.

- Ja pierdolę Ami, czemu mi to robisz? - chciałam coś powiedzieć, ale mi przerwał - wysłuchaj mnie i nie przerywaj - kiwnałam głową, że rozumiem, a on dalej mówił - Kurwa - przeklną i zaczął chodzić nerwowo po pokoju - wiem, że to co ci zrobiłem jest nie do wybaczenia, ale nie mogłem inaczej postąpić. Oni by ci zrobili krzywdę - zamilkł i stanął twarzą do mnie. Bił się ze swoimi myślami, a ja patrzyłam na nie go i chciałam dojść bliżej i go dotknąć, ale nie mogłam się ruszyć - musiałem skrzywdzić wszystkich swoją śmiercią... ale to było najlepszym wyjściem dla rodziców, a przede wszystkim dla ciebie - spuścił wzrok i mówił dalej - Amando, moja przeszłość mnie dopadła i zniszczyła mnie, ale najbardziej ucierpiałaś ty - ruszył w moją stronę, złapał mnie pod brodę, żebym spojrzał na nie go - tak bardzo ciebie kochałem i kocham nadal. Jesteś wszystkim co dla mnie najcenniejsze. Jesteś moim życiem, moim światem, powietrzem bez, którego życie nie istnieje. Kiedy ciebie zobaczyłem w tym domu, to był cud, cud którego nigdy bym się nie spodziewał - pocałował mnie bardzo namiętnie, tak jak kiedyś. Czułam jego miłość i to cholerne cierpienie. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Pragnęłam być znów z nim, mieć go blisko siebie. Znów oderwał się ode mnie i zobaczyłam w jego oczach łzy, które zaczęły po woli spływać po jego policzkach, dłonią otarłam jego łzy - Amando, musisz stąd wyjechać, bo oni się w końcu dowiedzą, że tu jesteś i mogą zrobić ci krzywdę. Tyle czasu ciebie chroniłem i teraz też na to nie pozwolę, by coś ci się stało, za bardzo ciebie kocham - słuchałam Emiliano i nie mogłam zrozumieć, dlaczego miałby mnie ktoś skrzywdzić i za co.

- Emiliano posłuchaj mnie - podniosłam rękę w geście by mi nie przerywał - nie wiem kto i za co miałby mnie skrzywdzić. Na razie to ty najbardziej mnie skrzywdziłeś i ten ból ciągle jest we mnie - wskazałam ręką na serce - Dla twojej świadomości ja tu jestem w pracy razem z Thomasem - na dźwięk jego imienia odszedł ode mnie o parę kroków.

- Powiedz mi, czy ty go kochasz? Błagam odpowiedz.

- To nie jest tak jak myślisz, ja z nim pracuję, a to całe narzeczeństwo to blef dla Stevena. Nie, nie kocham Thomasa, bo ... - zamilkłam na chwilę, by powstrzymać łzy napływające do oczu, ale nie mogłam, więc znów się rozpadłam i dokończyłam wypowiedź - bo kocham ciebie, nigdy się nie pogodziłam z twoją śmiercią. A teraz ty stoisz przede mną żywy i mówisz, że mam wyjechać i znowu ciebie stracić? - zrobiłam małą przerwę - nie wyjadę bez ciebię, będę walczyć o ciebie jak lwica o swoje małe - podeszłam bliżej Emiliano, złapałam go za rękę i powiedziałam przez łzy - za bardzo ciebie kocham, by pozwolić ci kolejny raz odejść ode mnie. Rozumiesz !!! Nigdy!!! - złapałam go za szyję i przyciągnęłam w swoją stronę. Spojrzałam kolejny raz w jego oczy - jesteś moim życiem, powietrzem, moim cholernym " ciołkiem " - i pocałowałam go.

Kiedy oderwałam się od nie go, ruszyłam do drzwi i odwróciłam się - a co do skrzywdzenia mnie, to nie ma takiej możliwości. Nawet ten sms, który dostałam wczoraj mnie nie odstraszy - po jego twarzy przeszedł szok i chciał coś powiedzieć, ale mu nie pozwoliłam - nic nie mów, bo żaden cholerny " przyjaciel " mnie nie wystraszy - tymi słowami zakończyłam swoją wypowiedź i wyszłam.

Zeszłam na dół i przeprosiłam Toma i Stevena za swoje zachowanie przy śniadaniu. Obydwoje się uśmiechnęli i skierowaliśmy się w stronę ogrodu.

Dzień był bardzo gorący, a ja ciągle myślałam o tym przeklętym smsie. Muszę rozszyfrować kim jest ten fiut, który próbuje mnie wystraszyć i odsunąć od Emiliano. Nie uda mu się, bo on należy do mnie i nie oddam go bez walki.

Praca w ogrodzie trochę mnie odprężyła, ale czułam już pomału zmęczenie, po nie przespanej nocy. Kiedy kończyłam pracę , przyszedł na mój telefon sms. Wyjmuje komórkę i czytam, a przed moimi oczami robi się czarna plama. Biorę głęboki oddech i siadam na trawie. Czytam jeszcze raz słowa z SMSa.

Pisałam ci, że masz stąd wyjechać... Nie słuchasz, więc teraz zabawimy się w moją grę, w której nie ma reguł. Pamiętaj, ja za wszelką cenę wygrywam ha ha...

Zaczynam się pomału bać, ale nie pozwolę sobie na strach, na pewno nie teraz, kiedy Emiliano jest. Niestety łzy mi zaczynają spływać po mojej twarzy. Ocieram je ręką i wtedy dostaję kolejnego smsa.

Nawet ładnie wyglądasz, kiedy płaczesz i siedzisz na trawie. Już wiem co z tobą zrobię, kiedy do jutra nie wyjedziesz.

Twój przyjaciel... XxX

Wstaje zszokowana i rozglądam się na około, ale oprócz Toma nie widzę nikogo. Nerwy wzbierają coraz mocniej i nie myśląc odpisuje.

Słuchaj ty chory skurwysynu! Nie boję się ciebie. Nigdzie nie wyjadę, żeby to było jasne. Radzę ci, żebyś to ty się zaczął bać mnie. To ty wypierdalaj debilu...

Twój wróg A.S

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • iga 22.06.2015
    Opowiadanie jest świetne :) Kiedy następny rozdział??

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania