Foto Zabawa→9→Absurd Czarowny 1
Nie wrzuciłem linkofotek
bo chyba do wszystkich deczko nawiązałem
W trumiennym lesie mieszka czarownica w czerwonej skrzepłej sukience założonej w białe udka i kacze nóżki. Tańczyła wtem odwiedził ją pan czarownik z zatopionym wzrokiem w powabnych pozeszywanych ustach i policzkach miał chęć na więcej, bo też był podobnej urody więc tańczył razem.
Wyczarowywał komplementy z plam pośmiertnych i całował namiętnie nawet okolice miękkie i słodkim odorem rozdwojonego języka wsadzał i tak wiele razy często, że aż czarownica tańczyła naga z odchodzącym ciałem, w zielonej sukience pofastrygowanej jak ona, a on dał jej prezent w zadurzeniu, pierścionek z jelita z patrzącym oczkiem.
Kiedyś od tych pocałunków usta rozluźniły więzy i wypadły z nich kubki smakowe i wtedy machnął rozkładającym podnieceniem, zniechęcony poszedł sobie w siną sztywną dal Czarownica złapała go za zemstę i doprawiła rogi z drugim czarownikiem, pokochał ją taką jaką była już bez ust zupełnie. A pierwszy czarownik za karę, musiał cały czas tańczyć w sukience ze wspomnieniem biustu, pobrudzonej zgniłymi wnętrznościami co mlaskały w takt tańczenia i dobrze mu tak bo łajdak i kopnęła go w czułość.
Jeżeli w ogóle miała gdzie i z tych całych przeżyć poszli na niski przypływ, a woreczek został pusty. Tam w białej sukni siedziała na kościanym krzesełku, niby taka ładna, ale gdy zobaczyli z przodu, to twarz miała też pofastrygowaną i z tej zgryzoty trzymała łódkę, która zrobiła ją w balona, bo pofrunęła powyżej krętych schodów i ścian z zegarami, by mogła patrzeć z którego wskoczy najbardziej przydatny sztywny ptaszek.
Czarownik powiedział jej, że taka piękna jak ta kamienica, którą wskazał wiszącym na włosku paznokciu z paluszka i kropli krwi. Wtedy zerknęła i potwierdziła, że tak i rada jest a nawet jak twarzowe łyżeczki, które rozjechał magiczny pociąg z różnymi charakterami, z gęstych jak wata cukrowa chmur i odcisnął na nich piętno.
Bodaj na każdej inny ślad zostawił, lecz widelce i noże utkwiły na peronie i zostały jakie były na łaskę i niełaskę biesiadników. Może na własną zgubę w jadłospisie.
A po całej wspólnej przygodzie, jeszcze raz kopnęła go w czułość, a z dzioba czarnego kruka zrobiła świder i wreszcie zamknął paszczę i nie krakał durnych przepowiedni. Dlatego później żyli długo i szczęśliwie czasami, a nawet wspólnie napisali jakże wspaniały tekst, na foto zabawę. Taki rozkład jazdy na dalsze życie.
Komentarze (6)
Udało Ci się bez tych dopowiedzeń napisać cały tekst. I tak prozą poetycką.
Co się z ludzmi dzieje w tej turze foto! Szok!
Treściwie, zmyślnie z elementami baśni. Wszystko przemyślane i spięte w kreatywną całość. (Wypadające kubki smakowe!)
Z wielkim podobaniem i przyjemnością.
Pozdrawiam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania