Poprzednie częściWybacz mi. - Prolog.
Pokaż listęUkryj listę

Wybacz mi. Cz 10

Z samego lotu nie pamiętam zbyt wiele. Tylko niekończący się błękit morza i nieba. Może dla tego tak szybko zasnęłam. Gdy się obudziłam, właśnie mieliśmy lądować. Z tego powodu byłam prze szczęśliwa, bo sześć i pół godziny lotu to wystarczająco dużo. Gdy wyszłam, z samolotu było już ciemno, tylko olbrzymie lampy rozpraszały mroki.

 

- Babciu, która jest godzina?

 

- Dwudziesta pierwsza trzydzieści.

 

- Acha.

 

- Nie martw się, przyzwyczaisz się do nowego klimatu. No i do strefy czasowej.

 

- Tak teraz mogę wyprzedzać moje stare jutro. Szkoda, że wtedy nie mogłam wyprzedzić życia.

 

- Nie będę ci powtarzać, że zapomnisz, bo to nie prawda. Ale mogę ci pomóc, nie myśleć tyle o tym.

 

- Gdyby to było takie proste.

 

I tak rozmawiając poszłyśmy po walizki. A w sali przylotów czekali już na nas jacyś panowie. Jak się później okazało był to szofer i lokaj mojej babci.

 

- Dobry wieczór pani Berg.

 

- Witam Krisie. Zabierz bagaże do samochodu.

 

- A ta pani, to zapewne pani wnuczka?

 

- Tak, Lilianna.

 

- Wystarczy Lili.

 

Gdy szłyśmy do samochodu, patrzyłam jak wygląda Edynburg Airport nocą. Muszę przyznać, że zmienił się od mojej ostatniej wizyty. Gdy podeszłam, do wielkiej czarnej limuzyny zaniemówiłam.

 

- Babciu, to jest ten twój malutki samochodzik?

 

- Tak, a co? Baronowa ma jeździć taksówką, moja droga musisz się jeszcze wiele nauczyć.

 

- No dobra.

 

To nie był samochód, a przenośny dom. Było tam wszystko od telewizora, tablet z internetem na mini barku kończąc. Gdy podjechaliśmy pod wielki dwupiętrowy dom doznałam kolejnego szoku.

 

- Babciu, ale ten dom. On był mniejszy. Te domy obok to są.

 

- Tak są maleńkie. A teraz nie marudź. Musisz coś zjeść.

 

- Dobrze, a moje rzeczy?

 

- Nie martw się o nie. Są w dobrych rękach.

 

Ja nie wiedziałam co mówić. Pierwszy raz w życiu, dobrowolnie milczałam z zachwytu. Weszłam do ogromnego holu, a tam schody jak w zamku. Jedna z pokojówek zaprowadziła mnie do jadalni. Był to pokój z czterema oknami, pianinem i olbrzymim stołem dla dwudziestu osób. A kolacja to był majstersztyk. Kucharki specjalnie dla mnie przygotowały pieczone mięsa, różne sosy, sałatki. No czułam się jak królowa.

 

- Babciu, i tak masz na co dzień? Bo mi by brakowało swobody.

 

- Nie. To tylko skromne powitanie.

 

- Skromne powitanie?

 

Babcia nie zdążyła odpowiedzieć, bo rozległ się dzwonek do drzwi.

 

- Babciu, nie otworzysz?

 

- To należy do obowiązków Lindy.

 

- Ach tak.

 

Wtedy do pokoju weszła kobieta, około czterdziestu pięciu lat. Ubrana w białą bluzkę i czarne spodnie.

 

- Pani Berg przyszedł pan Jack Franks.

 

- Wpuść go.

 

- Babciu kto to?

 

- Wnuk mojej przyjaciółki. Zawsze wpada mnie powitać.

 

- Jak mniemam też to jakiś baron bez ziemi.

 

I wtedy palnęłam pierwszą gafę.

 

- Nie baron, ale hrabia. Pani..

 

- Jack to moja wnuczka Lilianna. Ale mów do niej Lili.

 

- Babciu!

 

- Cicho dziecko rozmawiam.

 

- W takim razie idę na taras.

 

- Dobrze. A ja sobie utnę pogawędkę.

 

Moja babcia zawsze umiała mnie, doprowadzić do białej gorączki. A ten cały hrabia, wyglądał jak zwykły mieszkaniec choćby USA. No może był bardziej naburmuszony niż typowy nowojorczyk. Nie zdążyłam mu się nawet przyjrzeć. Wiem tylko tyle, że ma niebieskie oczy. I taka cała rozwścieczona usiadłam sobie na krześle i patrzyłam w niebo. A tam w środku toczyła się debata.

 

- Jack jak tam pobyt w USA? Wszystko dobrze.

 

- Tak, na szczęście wszystko poszło dobrze. I mogłem wczoraj przylecieć do domu.

 

- Ciesze się, że chodź tobie życie się poukładało. Bo moja wnuczka, ma teraz jeden z gorszych etapów w życiu.

 

- Słyszałem, mama mi opowiadała. O tej tragedii.

 

- Czemu się tak pocisz?

 

- Nic, jeszcze nie jestem w pełni sił.

 

- Mam nadziej, że za niedługo twoja choroba będzie przeszłością.

 

- Oby. No nic, idę się pożegnam z tom kapryśnicą.

 

No i jakby tego było mało, on ośmielił się mi przerwać moją zadumę. Moja zaduma polegająca na płaczu i oglądaniu zdjęć, które miałam w telefonie.

 

- Do widzenia Lili, nie Lilianno.

 

- Dobranoc.

 

- Chyba tak silna osoba, jak ty nie płacze?

 

- A skąd wiesz, że jestem silną osobą?

 

- No bo na wejściu mnie, już prawie z ziemią zrównałaś.

 

- Sory.

 

- Nie ma za co. A o czym myślisz?

 

- O tym, czy dane mi będzie, jeszcze kogoś pokochać. Dotrzymać danych obietnic.

 

- A jakich?

 

- Pewni znasz moją historię. Chce znaleźć osoby, które mają narządy mojego Bila. No i jest jeszcze druga część planu. Ale tego to ci nie zdradzę.

 

- I co jak tam poszukiwania?

 

- Odnalazłam chłopca z wątrobą należącą do Bila. Ma na imie Aleks. Dobra idź już, bo rozkleję się przy obcym facecie.

 

- Dobra, dobra.

 

Uf co za ulga, nareszcie sama. Czułam się trochę niezręcznie. Poszłam do jadalni, a tam babcia już wydawała polecenia odnośnie jutra.

 

- Babciu, gdzie jest mój pokój.

 

-Lindo zaprowadź Lili.

 

Szłam więc posłusznie za pokojówką. Weszłam na drugie piętro.

 

- Pani Lili. Do końca korytarza i ostatnie drzwi.

 

- Dobrze. Dziękuje.

 

A ten pokój to był apartament, nie pokój. Miał łóżko obok okna, balkon, a nawet łazienkę. Jak na dziś było już, zbyt wiele emocjii. Dlatego przebrałam się w piżamę i poszłam spać. Z myślą co mi przyniesiesz nowy dniu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (19)

  • Margerita 15.07.2016
    Pięć
    Przed chwilą dodałam Przyszła wojowniczka część 1 moje najnowsze opowiadanie i chciałabym żebyś mi napisała czy Ci się podoba
  • Tina12 15.07.2016
    Ale już je czytałam. I oceniłam.
  • Margerita 15.07.2016
    Tina12
    Olgi dziedzictwo mnie do tego zainspirowało
  • Tina12 15.07.2016
    Margerita
    Podejżewałam tak. Bo i wakacje, i wybawiciel. Tylko inne miasto.
  • Margerita 15.07.2016
    Tina12
    Od czegoś musiałam zacząć
  • Tina12 15.07.2016
    Margerita
    No grunt, że to nie plagiat.:)
  • Margerita 15.07.2016
    Tina12
    Wiesz dobrze nigdy bym nie przywłaszczyła sobie czyjegoś utworu
  • Tina12 15.07.2016
    Margerita
    Wiem, ja nie chciałam cie obrażać. Taki nie udany żart.
  • Margerita 15.07.2016
    Tina12
    Nie gniewam się oczywiście Życie Basi nadal będę pisała a to wbiłam dla próby
  • Tina12 15.07.2016
    Margerita
    To ok
  • Margerita 15.07.2016
    Tina12
    czy Ty też uważasz, że ja nie potrafię pisać
  • Tina12 15.07.2016
    Margerita
    Nie uważam, że to troche inny styl posarski.
  • Margerita 15.07.2016
    Tina12
    bo przed chwilą coś takiego właśnie usłyszałam od xxECxx i powiedziała też że nie umiem uczyć się na błędach
  • Tina12 15.07.2016
    Margerita
    Każdy ma jednak orawo do własnego zdania. I tegi nie da sie zabronic
  • Margerita 15.07.2016
    Tina12
    To prawda
  • lea07 15.07.2016
    Świetne opowiadanie. Jestem ciekawa czy pomiędzy Lili a Jackiem coś będzie. Zostawiam 5 i czekam :)
  • Tina12 15.07.2016
    Pożyjemy zobaczymy.
  • little girl 01.08.2016
    Nie pamiętałam na którym skończyłam rozdziale i tak szukałam, aż znalazłam xD
    Popraw Sb. wyrazy typu: z tąd - stąd ; tom-tą
    jutro zajrzę następnych części :)
  • Tina12 01.08.2016
    Oki

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania