Poprzednie częściWybacz mi. - Prolog.
Pokaż listęUkryj listę

Wybacz mi cz 34

Muszę przyznać, że do końca dnia nie miałam ochoty z nikim gadać. Ale musiałam zgrywać pozory, zresztą to chyba miałam opanowane do perfekcji. Miałam szczęście, że Jack sobie poszedł, bo nie potrafiłabym mu spojrzeć w oczy. Oczywiście moja babcia coś zauważyła i zaczęła zasypywać mnie ogniem pytań.

 

- Lili, czemu Jack wyszedł, a właściwie wybiegł tak szybko?

 

- Nie wiem. Zaprosił mnie na ten bal.

 

- Miło z jego strony.

 

- To znaczy, że znów maczałaś w tym palce?

 

- Proszę tylko się nie denerwuj. Jako syn pana domu musiał mieć towarzystwo. To tylko tak, żeby towarzystwo z niego nie kpiło.

 

- Że co, dziewczyna zostawiła go dla kuzyna?

 

- A ty z kąt o tym wiesz?

 

- Nie tylko ty potrafisz przyciągać ludzi. Ale jeśli chcesz wiedzieć, twój szanowny hrabia się znów wygadał.

 

- Lili, co ty z nim zrobiłaś? On mało komu o swoim życiu opowiada.

 

- No co prawnicze sztuczki. Ale ciesze się. Bo teraz wiem, że on poważnie, ale żartował.

 

- O czym ty mówisz?

 

- Nie ważne. A jeśli chcesz wiedzieć przyjęłam zaproszenie. Ale nie idę tam sama, jeśli się Liam zgodzi pójdzie ze mną.

 

- A co na to Jack?

 

- Coś tam mówił, no ale się zgodził.

 

- Wnusiu, żebyś przypadkiem nie zraniła więcej niż jednej osoby.

 

- Babciu bądź o mnie spokojna. A tak poza tym jadę do Cortachy. Mąż tej kobiety do mnie zadzwonił.

 

- Kiedy jedziesz i z kim?

 

- Jeszcze nie wiem. Czas pokarze kto przyjaciel, a kto wróg.

 

- Zaczynam się bać. Bo zaczynasz mówić tymi swoimi pseudo wierszami.

 

- Nie martw się. Obiecałam coś sobie i zamierzam dotrzymać słowa.

 

- Przysięgni mi w takim razie jedno.

 

- Słucham co?

 

- Że cokolwiek sie stanie, nie zniszczysz komuś życia.

 

- Babciu znasz mnie.

 

- Wiem, ale to tak na wszelki wypadek.

 

- Wypadek czy nie ja idę do siebie. Zejdę na kolacje.

 

Na schodach minęłam Linde rozbawiającą z Liamem. Nie chciałam im przeszkadzać, jednak Linda mnie zaczepiła.

 

- Panienko mam nadzieje, że mnie nie wydałś.

 

- Nie babcia o niczym nie wie. W sensie, że no pani mi tak jakby powiedziała.

 

- Dziękuje.

 

- Nie ma za co.

 

Nareszcie dotarłam do pokoju. Postanowiłam zająć pracą. W końcu ona nie raz mi pomogła wyjść z dołka.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • lea07 28.07.2016
    Świetny rozdział :). Czekam na ciąg dalszy a tymczasem 5 :)
  • Tina12 28.07.2016
    Dzięki, a ja czekam na Piękne Istoty
  • lea07 28.07.2016
    Pojawią się ale nie wiem kiedy, bo dostałam nominacje do One shota i teraz człowieku myśl ahahah :)
  • Tina12 28.07.2016
    Tak myśl myś, tylko nie zostań myśliwym.
    Tak sie w moich stronach mówi.
  • lea07 28.07.2016
    Hahahha też to słyszałam :)
  • lea07 28.07.2016
    Nauczyciel od matmy zawsze tak nam mówił :)
  • Tina12 28.07.2016
    Haha. Czyli to uniwersalne stwierdzenie.
  • Margerita 28.07.2016
    Pięć
  • Tina12 28.07.2016
    Dzięki.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania