Wybacz mi cz 48
Gdy weszłam do sali balowej zauważyłam ja Helen rozmawia z ojcem. Miałam nadzieje, że się jej go przekonać. Ale postanowiłam poszukać Liama. Znalazłam go siedzącego na moim miejscu.
- Lili gdzie ty zniknęłaś?
- Bawiłam się w terapeutkę. Bo tak to chyba można nazwać.
- Chyba lepiej nie będę pytać o szczegóły.
- Liam no bo musisz mi pomóc.
- Z czym?
- No ktoś musi dyskretnie podsłuchać rozmowę tej dziewczyny w czerwonej sukience z tym facetem.
- Co? Szpiega ze mnie robisz? A co w zamian dostane?
- Mistrzyni świata w deptaniu palców podaruje panu taniec.
- Haha. Trzymam za słowo. Twój agent melduje gotowość do działania.
- Bez przesady.
Teraz tylko zostało mi znaleźć jakieś pudełko na pierścionek. I chyba będę musiała poprosić o pomoc Jacka. W końcu pomagam jego dalekiej krewnej. Ale nim ja zaczęłam go szukać, on mnie znalazł.
- No nareszcie cię znalazłem! Bo myślałem, że jeszcze ty wykombinowałaś coś głupiego.
- A coś się stało?
- Wyobraź sobie, że moja kuzynka Helen nie chce wyjść za mąż za Petera.
Robi się gorąco. A ja z trudem maskowałam śmiech.
- Jak można nie chcieć ślubu z ukochanym?
- To nie do końca tak wygląda. Ale ty tego nie zrozumiesz.
- Niby czego? Małżeństw z przymusu?
- A ty z kąt o tym wiesz?
- Każdy ma swoje sposoby. A ty, zamiast się na nią wściekać pomóż jej!
- O co to nie! Łamie naszą tak jakby tradycje.
- Tradycje?! To chyba żyjecie w średniowieczu. A teraz wybacz. Muszę pomóc tym, o których nikt nie myśli.
- Lili czekaj!
Ale ja nie chciałam go słuchać. Poszłam do salonu. A tam czekał na mnie jakiś przystojny mężczyzna.
- Ty jesteś Lili Green?
- A ty to kto?
- Nicolas ten od Helen. Dzięki, że nam pomagasz.
- Nie ma za co. Mam coś dla ciebie.
I wyjęła z torebki pierścionek. A więc żegnaj rocznicowy podarku.
- Skromy, ale to wszystko, co wykombinowałam.
- Skromy? Jest piękny! Sam bym nie znalazł lepszego.
A ja tylko spojrzałam na ziemie.
- To był dla pani szczególny pierścionek. Widze to po oczach.
- Mniejsza z tym. Tylko nie znalazłam pudełeczka.
-O to już zadbałem sam. Gdy Helen mi powiedziała o tym spisku.
- Haha. To, co zostaje tylko czekać. Trzymam kciuki.
I z powrotem poszłam do sali balowej. A tam czekał na mnie Jack.
- To ty ją namówiłaś?! Wszystko zniszczyłaś!
- W przeciwieństwie do was ja mam serce.
- Za chwile zaczynamy bal. Podarujesz mi pierwszy taniec?
- Ty chyba jesteś niepoważny?! A tak poza tym komuś już to obiecałam. A teraz muszę iść.
Och jak on mnie denerwuje. Czemu to właśnie ja muszę mieć takiego pecha? No cóż, on też knuje za moimi plecami. To jest tylko moja zemsta. A, że komuś przy okazji pomogę. To sprawia mi podwójną frajdę.
Komentarze (10)
- Haha. Trzymam za słowo. Twój agent melduje gotowość do działania."
Hhahaha Boże jak ja kocham twój styl pisania. Opowiadanie jest po prostu boskie <3. Mam nadzieję, że nic nie przeszkodzi zakochanym i że będzie piękne "Tak". Oczywiście zostawiam 5 ale dałabym 10 :D
kiedy dodasz nowe opowiadanie
zostawiłam Ci komentarz na wierszu Psotny wiatr
Zobacze
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania