Wybacz mi cz 68
I znów usiadłam na tej przeklętej huśtawce. Tam chociaż czułam się wolna. Od wszystkich kłamstw, niedomówień i obietnic. Pierwszy raz od dawna płakałam ja mała dziewczynka. Jak ta mała Lili, którą kiedyś byłam. Tylko że tę duszę i serce małego dziecka straciłam dawno temu. A dziś jestem jak statek na wzburzonym morzu, który nie może dostrzec światła latarni. Powoli zaczęło się ściemniać. A ja dalej siedziałam i płakałam. Czemu to nie ja byłam na miejscu Bila? Czemu Bóg zabrał jego? A mnie kazał żyć w tym fałszywym świecie. Nagle usłyszałam jakiś szmer. Miałam ze sobą tylko telefon więc włączyłam latarkę. A tam moim oczom ukazał się Jack.
- Czego jeszcze o de mnie chcesz?
- Lili, ja naprawdę nie miałem pojęcia, że mam serce twojego Bila. Dobrze wiesz, jaka jest procedura po przeszczepie.
- Może i o tym nie wiedziałeś. Ale czemu tak panicznie bałeś się powiedzieć cztery proste słowa. Jestem chory na serce. Miałem przeszczep czy coś w tym stylu. Ty wiesz.o mnie chyba wszystko. A ja okazuje się, że o tobie nie wiem nic.
- Bałem się litości. Tego, że będziesz się na demną litowała.
- Niepotrzebnie. Nie jestem aż taka dobra. Ale nie żałuje, że wszystko dziś wam wygarnęłam. Bo czuję ogromną ulgę.
- Uwierz mi, że ja też. Bo widzisz ciebie okłamała babka. A mnie ojciec, którego miałem za wzór.
- No faktycznie masz się gorzej niż ja.
- Lili i nie tylko tobie ktoś układa życie.
- Poprawka ja nie dam sobie życia komuś ułożyć. Ja mam swoje zdanie.
- Nie przeczę. Ale muszę przyznać jedno. Twoja babcia chyba nie wie, z kim zadarła. A to, że chwilowo płaczesz...
- Nie płaczę! Oczy mi się tylko pocą!
- Dobrze. Gdy już oczy ci się przestaną pocić, idź do domu. I pogadaj z babcią. Jest naprawdę w kiepskim stanie.
- Sama jest sobie winna.
- Może i tak. Ale widzisz, to moja choroba nauczyła mnie jednego. Że życie to zlepek chwil, słów i obrazów. A my jesteśmy tylko marnym pyłem w tej wielkiej piaskownicy życia.
- Łał. Nie spodziewałam się takich myśli po tobie.
- Widzisz, ja też potrafię zaskoczyć.
- Haha. Dobra więc już kończę użalanie nad sobą. Wracam do domu. Trzeba stawić czoło efektom swoich słów.
- Haha. Lili do nas wróciła. To idź ja tu jeszcze posiedzę.
I jak nigdy porozmawiałam z Jackiem bez żadnych niedomówień czy sekretów. A babcia? No cóż, nie była bez winy. Zobaczę co chce mi powiedzieć.
Komentarze (8)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania