Poprzednie częściOpowiw *** Jesteśmy?  Opoww
Pokaż listęUkryj listę

Opowiw *** Fruwek

Tekst powtórkowy, trochę zmieniony

 

Mieliśmy u nas takiego Fruwka, co koniecznie chciał być ptakiem i fruwanie, szybowało mu wciaż w głowie. Przez tego typu myśli, może nie z gałęzi na gałąź, ale ogólnie wysoko mierzył w swoich lotnych marzeniach, w przeciwieństwie do rozumu, o którym pociesznie zapominał. Nikt go nie traktował poważnie, mówiąc zazwyczaj głupi Fruwek i tyle, ale wszyscy nawet go lubili, jak akurat mieli humor, w przeciwieństwie do Fruwka.

 

Bo Fruwek zawsze miał humor na twarzy. Gdziekolwiek by na niego spojrzeć i o każdej porze dnia, a nawet o zmierzchu, bo w nocy Fruwek spał, śniąc o lataniu. Zbierał wszystko, co mogło posłużyć za skrzydła. Kiedyś chciał indykowi wyrwać, ale ten gulgotał na Fruwka, a Fruwek na niego i w końcu Fruwek uciekał, próbując chociaż ze strachu wzlecieć, ale nie wzleciał, tylko walnął w drzewo, a te wystraszyło ptactwo, a wtedy Fruwek tęsknie spozierał szybującym wzrokiem.

 

A kiedyś z kartonów posklejał cudaczne skrzydła i skoczył z niskiego dachu i złamał rękę tubylcowi i ten mu sprawił manto, ale nie złamaną, bo zwisała w dół, tylko tą na chodzie. Fruwek chodził też w temblaku, a kiedy przestał, to zrobił znowu skrzydła z puszek po piwie i tym razem skoczył z wieży strażackiej, aż syrenę włączył, tylko nikt nie wiedział, którym członkiem skrzydła i w jaki sposób wylądował w grajdołku pełnym wody i różnych kaczek, co szybko wyskoczyły, widząc to co zobaczyły ze strachu.

 

Między próbami latania, Fruwek miał jeszcze inne, fajne zamiłowanie. Lubił torturować obiekty nieożywione. Takim niby sadystą był, na szczęście dla różnych niepotrzebnych rupieci. Kiedyś wszyscy jak jeden mąż, obserwowali z wesołą zgrozą w oczach naszego Fruwka, co to staremu krzesłu, nogę tępą piłką ucinał. Widzieliśmy uśmiech na jego rozanielonej twarzy, bo podobno słyszał, jak krzesełko wyję, jęczy i błaga o litość.

 

Innym razem, miażdżył starą lampę gołymi rękami. I znowu słyszał żarówkowe jęki i narzekania. Powiedział nam w tajemnicy i z radosnym przejęciem, że zmiażdżył lampie światło w żarówkach z szybkością dźwięku. Ktoś zakrzyknął, ej Fruwek. To pofruń na niej.

 

Ogólnie mieliśmy z niego straszny ubaw. Aż kiedyś znalazł ludzkie zwłoki na polu ornym, co w rajce leżały bez ruchu, bo jeden z nas umarł na śmierć. Jadnak dla Fruwka to był obiekt nieożywiony i pociął komuś z rodziny członka, na wiele części, słuchają jęków torturowanych zwłok.

 

Rodzina nieożywionego obiektu, miała za złe Fruwkowi profanacyjne usia siusia, a Fruwek w międzyczasie przyczepił sobie skrzydła z różnych badyli i kończyn zmarłego i uciekał na skraj ucieczki, nie chcąc robić sobie kłopotów, a jednocześnie skorzystać z rozpędu galopującego stresu i pofrunąć.

 

I poleciał prosto do przepaści, bo nasze domostwa, wyżej jakoś tak są. Aż niektórzy złowieszczo wesoło klaskali, że wreszcie poleciał, a później poszliśmy na dno, by zeskrobać ciało Fruwkowe ze skał i powyciągać resztę z rzeki nieco czerwonej ze skrzydlatą kością piszczelową i mokrą gałką oczną, z piórkiem w źrenicy.

 

Włożono Fruwka do worka i zakopano u nas, w trumnie ze skrzydłami i beznożnym krzesłem i lampą ze zmiażdżonym światłem. Było nam w sumie szkoda Fruwka. Bo jakoś żadne z nas, nie miało ochoty wzlecieć wyżej. Nawet nie próbowało, by chcieć. Już nie mówiąc, o obiektach nieożywionych. Leżały niechciane, bez żadnego zainteresowania naszej społeczności. Kiedy wiało i wiatraczek wirował na grobie Fruwka, to było nam tak jakoś nostalgicznie, aż niektórym łzy z oczu wzlatywały do nieba, jakby chciały dogonić i przytulić Fruwkową duszę.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • ***Dekaosiu*** 💛❤️
    Póki co, to tylko tak, żebyś wiedział, że przeczytałam... 'jestem w rodzinnym niebie' 🤣🤣🤣, więc skomentuję trochę później... najwyżej przeczytasz 'późnodzisiaj'
    😘-:3)))~💥~💛~💥~
  • ***Deduś***❤️
    Tak prawdę mówiąc, to nie wiem na jakie łąkowo - leśne spacery chodzisz wieczorami/mogę się jedynie domyślać/, a myśli mam różno - różniste🤣
    Ale tym razem... jak nic - buszowałeś w galeryjkowym poddaszu, choć tyle razy prosiłam, żebyś poskromił tę swoją ciekawość gdy jesteś sam w domu. No przecież nie znasz jeszcze wszystkich tajemnych zakamarków🤣
    Miałeś jedynie zająć się nieboskłonem - podwieszając tę konstelację Skorpiona, a nie wchodzić boczną drogą mleczną... a jakbyś obudził św.Piotra... zastanawiałeś się nad tym?🤣
    Tyle razy prosiłam, żebyś przyprowadził swojego zmartwychwstałego Fruwka do mnie... przecież za modrzewiem mam obszerną wolierę z dwiema wieżami/jedną wyższą, a drugą niższą/ i to byłaby dobra szkółka, żeby przypomnieć Fruwkowi sztukę latania - krok po kroku🤣
    A Ty tymczasem wszedłeś na poddasze, potknąłeś się o stary zakurzony kufer i oderwałeś nieszczelne wieko - wypuszczając tym samym mojego Fruwka/Fruwkę, bo to ptaszka była - wypchana różnym nadzieniem, a ja nie zdążyłam zaszyć jej brzucho - rany🤣
    Pewnie dmucho - kichnąłeś... uwalniając różne procho - kurze, które wpadły Ci do oczu... i zacząłeś latać jak opętany po całym poddaszu.
    Jak ja się dowiem, że zerwałeś całe podwieszenie nieboskłonu, pozrywałeś gwiazdki, odłamałeś choćby rożek księżycowi, a nie daj panie - pas Oriona dynda i powiewa... to nie ręczę za siebie🤣🤣🤣

    💛😘-:3)))~💥💣🌛~💥~
  • Dekaos Dondi rok temu
    ***Doszufi***💛↔A myśli mogą być różnorodne, nie zawsze trafne, nie zawsze swobodne.
    To jeno ogólne skojarzenie, bez ukierunkowań🤣
    Fakt. Przyznaję ja. Buszowałem, bo było ciekawie w czym. Niektóre zawilgocone zakamarki to urocze tajemnicą. Zmartwychwstały Fruwek, dopiero dochodzi do siebie, lecz jak zwykle, ma zawsze daleko. A nie lepiej gdyby wprost z modrzewia, skoczył? No nie. O kufer zachaczyłem przypadkiem, ale przyznaję→przez ch. Faktycznie, psiknąłem, bo tam było, jak w korcu maku ziarenek wiatru. Nie ręczysz?↔E tam... przeżyję.
    😘💛-:3)))~💥💣🌛~💥~

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania