Poprzednie częściOpowiw *** Jesteśmy?  Opoww
Pokaż listęUkryj listę

Opowiw *** Supełek i Guziczka

Modyfikacja dawnego tekstu

 

°~

Supełka – śpiącego we wnętrzu starego swetra – budzi odgłos tuptania. Przewraca wełenkę na drugi bok związania, szeleści gałgankowym łóżeczkiem, otwiera jeden supełek później drugi i z powrotem zamyka z takim impetem, że aż Guziczka szeleści dziurką, marudnie:

 

– Co mnie tu budzisz, nieznośniku splątany. Śnić o smukłej igle przez ciebie nie mogę.

– Wybacz kochana Guziczko, ale chyba znowu słyszę złowieszcze szelesty powłóczyste.

   

Co dopiero obudzona, a zatem zdenerwowana, zaczyna turlać po włóczkach swoją dyskową tożsamość, mając wokół zielone, kłębuszkowe ściany. Napawają nadzieją, że żaden potwór nie zaprosi ich do siebie, jako pierwsze i drugie danie.

 

Jest jednak roztrzęsiona. Odkręca malusieńki kran, wyszyty na ścianie i nalewa do plecionego kubeczka, trochę kropelek nitkowych pyłków, po czym wypija zawartość. To trochę uspokaja rozdygotaną dziurkę.

 

W przeciwieństwie do swojego przyjaciela. Nie zawsze patrzy roztropnie na świat. Czasami bardzo wszystko plącze, z racji tego, że ma splątany umysł. Ponownie do niej szeleści zlęknionym supełkiem:

  

– Widzę, że ciebie nic nie rusza, oprócz wiatru. Popatrz na mnie. Jestem związany strachem, tam i z powrotem. Nadal słyszę mechatą grozę. A ty?

– Przestań smęcić i narzekać. Lubię ciebie, ale czasami wchodzisz mi na ostatnie obrzeże krągłości. I dobrze. Jesteśmy dobrani jak w korcu ścinków. No cóż, mój drogi. Będzie potwór, będzie wojna.

– Wojna!? Wojna srojna! O zgrozo litościwa! Co ty gadasz. Aż mnie rozwiązało przez to.

– Nawet nie zauważyłam. Choć przyznać muszę, że odgłosy natarczywe są. Co to za bestia, być może.

  

°~

Guziczka nagle czuje potworny wstrząs. Zerka spłoszona nieco, ale Supełka ani widu, ani słychu. Na domiar złego, zaczyna lekko zefirek powiewać. Całe łóżeczko groźnie faluje. Aż bałwany dziergane bielą, groźnie sapią. Dlatego podejmuje natychmiastową decyzję: muszę oswobodzić krągłość, wyjść z bezpiecznego schronienia, muszę go ratować. Bo warto, co? – pyta samą siebie. – No w sumie chyba tak – odpowiada.

   

°~

Nie może złapać tchu. Aż go ściska supeł. Leży przywalony suchymi strzępkami, po których coś łazi nie wiadomo czym. Najgorsza bieda, że nie wie, co to za bestia. Nie widzi twarzy wroga, żeby wiedzieć z kim walczyć, w co śmignąć ostrą nicią, by wypruć z życia. Aczkolwiek w jego położeniu, takie myśli są raczej śmieszne i niedorzeczne. Właśnie w tej chwili przypomina sobie, że marzeniem Guziczki j jego, było odnaleźć Perłowe Usta, żeby przyszyć do nich wspólność. Chociaż niezupełnie, bo to przecież miło wracać, do kogoś, co kocha.

  

°~

Wyswobodzona Guziczka musi uciekać. Chociaż malutka, okrągła i cienka, to zapał przyfastrygowany do walki, dodaje wojowniczego animuszu. Nie wie tylko, w jaki sposób rozsupłać ratunek.

 

°~

Supełek dostrzega potwora. Srebrny, długi i błyszczący, poprzez gąszcz włóczek, gramoli ciało w jego kierunku, żeby go pożreć. Stwór ma niewątpliwie na niego chrapkę, gdyż ścinki włóczek ściekają z zachłannego oddechu. Wie o nim z rozmów z innymi. A właściwie podsłuchał rozmowę. Wypełzał samotnie z jaskini, żeby ktoś go nie ubiegł. Chce mieć obiad w sobie, tylko dla siebie. Przeżuty i strawiony.

 

°~

Guziczka coś sobie przypomina. Że podobno, istnieje Stara Żylasta Wrócha. Nie wygląda zachęcająco, ale z gruntu, to całkiem spoko babsko. Wysyła do niej myśloprośbę, od wieków ustalonym kodem, żeby na gwałt przyleciała, gdyż pilnie potrzebuje pomocy. Stara Żylasta Wrócha, rzeczywiście przybywa w mgnieniu oka. Zrzędzi głośno, ale nie ma czasu, na jakieś czary mary i wywary. Wyostrza jedynie Guziczkę na kolistym obrzeżu, żłobiąc wokół ostre zęby, po czy znowu marudząc o tym, jacy są ci młodzi niezaradni, odlatuje z furkotem na wydzierganej miotle, otwierając z utęsknieniem usta, w czasie robienia skrętów.

  

°~

Supełek tymczasem odskakuje na boki. Złowieszczy czubek, kłapie nad nim, rytmem ostatniej chwili. Na dodatek bestia coraz bardziej natrętna, gdyż piekielnie głodna. Teraz jest pod jej tułowiem. Dostrzega po bokach, siedem tuptających nóg, w tym jedna w łupkach, bo złamana. Przed chwilą chciały go rozdeptać sześcioma, ale jakoś uciekał, by nie zahaczyć o wroga swoim zaplątaniem. Pomimo strachu, wskakuje napastnikowi na górną część końcówki. Przez to stwór coraz bardziej ogłupiały i wściekły, gdyż jedzenie robi go w pasikonika.

  

°~

Wzmocniona Guziczka kołuje na ratunek. Widzi w oddali, że o zgrozo, potwór trzyma ukochanego w przedjedzeniu. Przyspiesza turlanie z podskakiwaniem do przodu. Odbija z impetem zębate ranty i skacze na mechatą głowę paskudnego wroga. Zaczyna z impetem wirować, niczym wściekła piła tarczowa. Szybciej i szybciej. Mocniej i głębiej wchodząc karuzelą zębów, w pancerz, tam gdzie wredny szpikulec, połączony z tułowiem. Potwór wydaje dziwny dźwięk dartego gałgana.

 

Po chwili niby głowa, prawie odpada od reszty. Zwisa na kilku włóczkach. Guziczka krzyczy do Supełka, że niedługo po sprawie. A on, mimo tego, że widzi przed sobą srebrny pysk i koniec swojego życia, wierzy jej zapewnieniu. Zatem cierpliwie czeka, zwisając z drapieżnego gałgana w kształcie paszczy. Aż w końcu spada na zmechacony sweter, na odciętym czubku potwora, prosto w śmierdzącą plamę posoki. Wychodzi z niej, ociekając czymś. Dostrzega Guziczkę. Ma wrażenie, że chce mu coś powiedzieć, lecz nagle przestaje wirować i nieruchomieje na ściegu.

   

– Guziczko! Uratowałaś mi życie. Wielkie dzięki.

– ...

    

~

Jestem nadal Supełkiem. Los sprawił, że nie możemy być razem. To był dla niej wielki wysiłek. Straciła resztkę okrągłego lśnienia. Zarosły jej dziurki tożsamości i nie przemówiła więcej. Ponadto zmatowiała i krótko po tym, skawdraciała.

  

A ja żyję i żyję. Chociaż czasem nie mam ochoty. Tęsknię za nią całym supełkiem, jakbym był nadal z nią związany. Często do niej przemawiam. A ona nic. Milczy. Niech by sobie nawet śniła o igle w dziurce, ale żeby coś do mnie powiedziała. Cokolwiek. Nawet durnyś ty, poplątańcu. No właśnie. Gdy trochę rozplątam umysł, to pójdę szukać razem z nią – lecz niestety bez niej – Perłowych Ust. Wierzę, że znajdę. Może wtedy przemówi, kiedy przyszyję do marzenia, naszą wspólność. Znowu będzie jak było.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • ̣ıpuoꓷ soɐʞǝꓷ 🤣🤣🤣

    Wybacz, ale tylko na tyle jest mnie dzisiaj stać🤣🤣🤣🤣🤣, ale wrócę na pewno z pełniejszą analizą - jak się tylko uspokoję🤣🤣🤣🤣🤣

    "Supełek dostrzega potwora. Srebrny, długi i błyszczący"

    A to były nożyczki z otwartym ustami i jednym - przez czas - nadszczerbionym zębem, i to one właśnie - chciały pomóc splątanemu supełkowi w jego zaplątaniowych kłopotach. Łobuz sam zrzucił ze stołu nożyce, i pewnie chce wmówić guziczce, że to wszystko, przez jej taniec na tymże stole.
    To teraz supełek... niech posprząta ten bajzelek, bo jak wróci guziczka, to użytek zrobi z rzemyczka🤣🤣🤣🤣🤣
  • Dekaos Dondi rok temu
    •••ɐɔ̨ɐɾ̣ɐɔɐɹʍoԀ↔Dzięki:)↔No jak tak można🤣→Biednemu Supełkowi jakąś plecionkę spiskową przyfastrygować. Toż to nie uchodzi, jak z dętki powietrze. Że niby zrzucił nożyce wyszczerbione czasem? Prawie zjedzony obywatel, to by nie miał sił nawet. A na porządki, to już zupełnie.
    A na pewno nie ochoczo↔Ale napisałaś→uroczo!!🤣:)
    Ozdrawiam🤣:)
  • ̣ıpuoꓷ soɐʞǝꓷ 🤣🤣🤣
    Oj tam, oj tam - zaraz przyfastrygować... fastryga, to przecież nic innego jak tymczasowy ścieg prosty - przed igłą i zawsze do usunięcia... mimo, że ściegiem łączącym jest. Cieszę się, że nic nie napisałeś o 'ściegu Janiny'/jest taki/... to by dopiero była plątanina co się zowie, a supełek byłby w dodatkowym/nie wiem czy nie gorszym ambarasie🤣🤣🤣
  • Mak rok temu
    Bardzo sympatyczny tekst, świadczący o niezwykłej wyobraźni autora. Dużo językowych smaczków.
  • Dekaos Dondi rok temu
    Mak↔Dzięki:)↔Fakt!→Wyobraźni mi raczej nie brakuje.
    Oczywiście na tyle ile jej mam:)↔Pozdrawiam🤣
  • Mak rok temu
    Dekaos Dondi każdego dnia rozwijamy bardziej swoją wyobraźnię, przynajmniej niektórzy 😉

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania