Poprzednie częściOpowiw *** Jesteśmy?  Opoww
Pokaż listęUkryj listę

Opowiw *** Na Brzegu Dzieciństwa

Tekst z NSzO

 

Jako mała dziewczynka, często chodziłam z babcią nad rzekę. Mieszkaliśmy niedaleko w niewielkim domku. Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Babcia nie chciała powiedzieć, jak to naprawdę było. Mieszkałam z dziadkami. Dziadek lubił przesiadywać na bujanym fotelu przed drzwiami i palić fajkę. Nie lubił chodzić nad rzekę. Kiedyś go o to zapytałam. Powiedział tylko, że nieszczęścia chodzą parami. Nic mi więcej nie wyjaśnił. Babcia też nie chciała powiedzieć, ale w ulubione miejsce, chętnie ze mną chodziła.

 

Po drugiej stronie rzeki był las i tylko trochę domów stało. Często siedziałam z babcią na brzegu. Opowiadała magiczne historie. Kiedyś pokazała ręką drugi brzeg i powiedziała, że tam mieszka rzeczna wróżka. Byłam już na tyle dorosłą dziewczynką, że z tą wiarą we wróżki różnie bywało, ale słuchanie dziwnych opowiastek, dawało mi wiele radości.

 

Babcia zazwyczaj pachniała jaśminem i najbardziej lubiła chleb z pomidorem i rzodkiewką. Ja chociaż byłam dziewczynką, to najbardziej chleb z wątrobianką i serem. Dziadek powtarzał, że chichoczę jak głupia do sera. Też go kochałam, jednak trochę mniej, bo czasami za dużo marudził na otoczenie.

 

Kiedyś wyszeptała tajemniczo, że owa wróżka w niektóre dni, rzuca kwiaty do wody. Kiedy przypłyną na nasz brzeg, to znaczy że osoby, których już nie ma, o nas pamiętają. Widzą nas z nieba. Pytałam często, gdzie jest niebo. Babcia tylko kiwała smutno głową. Nic nie mówiła, ale widziałam, że też by chciała wiedzieć, tak samo jak ja.

 

Chleb z miodem, też bywał naszym pokarmem oraz sok z wyciśniętych owoców. Kiedyś siedzieliśmy jak zwykle przy brzegu, słuchając przepływających fal. Babcia okleiła nieuważnie rękę kleistym złotem i płukała później w rzece. Ja przeważnie zlizywałam miód.

 

Czasami nawet łowiliśmy ryby na taką śmieszną wędkę, zrobioną przez dziadka. Babcia przeważnie je wypuszczała, gdyż było jej żal tych wszystkich stworzeń. Chociaż czasami gdy miałyśmy wielki apetyt na pieczoną rybę, to żal odstawialiśmy na później.

 

Dzisiaj jestem dorosłą kobietą. Właśnie siedzę w naszym ulubionym miejscu. Babcia już dawno umarła. Dziadek też. Mam męża i dwójkę dzieci. Często ich tutaj przyprowadzam. Dzisiaj jednak przyszłam sama. Może źle zrobiłam, że bez nich, ale tak jakoś chciałam i nie wiem sama dlaczego. Opowiem im o tym.

O kwiatach, które przypłynęły z drugiej strony rzeki.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Joan Tiger ponad rok temu
    Sentymentalne. Jednak jakaś tam wróżka mieszkała za rzeką. Samotna wyprawa. Widocznie tak miało być i tylko wtedy niewidzialna siła puściła kwiatki, uświadamiając pogrążoną we wspomnieniach kobietę, że osoby, które kochała, są blisko i o niej pamiętają. Wystarczy uwierzyć i otworzyć umysł, a niemożliwe nabierze kształtu. Dziadkowie nie ukazywali się, kiedy była z rodziną, może dlatego, że nie znali historii, lub po prostu nie dopuszczali do siebie takiego wariantu, jakim były symboliczne kwiaty. Pozdrawiam. 😊
  • Dekaos Dondi ponad rok temu
    Joan Tiger↔Dzięki za ciekawe spojrzenie. Nie pomyślałem w ten sposób o "samotniej wyprawie" ale faktycznie, istniała taka możliwość, że dlatego:)↔Pozdrawiam😊

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania