Pokaż listęUkryj listę

Uparta miłość r 20 [2]

– Może byś poszła z nami na spacer? – zaproponowała Mirka. Dziewczyna spłoszona chciała cofnąć się do pokoju; matka dawała znaki, by nie nalegać.

– Milczący dotąd Szymek począł gorąco namawiać:

- Trzeba trochę wyjść na powietrze. U nas w Białośliwiu to tak ślicznie sady kwitną, żeby to pani zobaczyła! A i tu jabłonie zaczynają kwitnąc. A przecież kwiat lada dzień opadnie, potem trzeba czekać cały rok. Adam słuchał zdziwiony elokwencją małomównego Szymona .

Brygidka uśmiechnęła się i po chwili wahania zgodziła się na wspólną przechadzkę. Poszła się przebrać, a oni czekali przed domem. Grzelakowa też wyszła i opowiedziała im, jak dziadek Czyżewski komuś zdradził, co u nich zaszło.

Wieść rozniosła się błyskawicznie i w Pogórzu i okolicy. Dlatego Brygidka tak niechętnie wychodzi z domu.

Z Pogórza – wsi niósł się głos dzwonu zwołując ludzi na Nabożeństwo Majowe. Szli grupkami ciesząc się ciepłym wieczorem, cudnym majem dookoła. Przy niektórych domach żegnano gości odjeżdżających po uroczystości. Wiele też rodzin spacerowało ze swoimi pociechami w strojach komunijnych.

Brygidka rozglądała się trwożnie i kurczowo trzymała rękę Mirki, dopiero w parku uspokoiła się. Zdarzało się bowiem, że słyszała za sobą szyderczy śmiech, lub nieprzystojne żarty. Ale ten wieczór był wyjątkowy – piękny i pełen ludzkiej dobroci. Spacerowali z lubością aż zaczęło się ściemniać.

Adaś z żoną mieli swoje wspomnienia z tej części parku, zostali w tyle i wspominali i tulili się do siebie i całowali się.

– Szymek nieśmiało dotknął dłoni Brygidki, a ona machinalnie ścisnęła jego rękę. I tak przeszli przez wieś, nie pomni tego, ze wielu mogło ich widzieć . Widziała to też pani Lusia i mocno zmarszczyła czoło.

– Pan Florian Liebmann napisał nareszcie kiedy przyjeżdża do Polski.

Po krótkiej gościnie u Zalewskich, udał się do Szczecina, gdzie podejmowali go profesorowie z Akademii Medycznej i władze polityczne. Rozmowy dotyczyły wymiany stażystów, badanie nowych leków, oraz wspólne badania nad wytwarzaniem szczepionki. Zaproponowano mu bezpłatne zwiedzanie wybranych miejsc w kraju.

Dla Adama nie miał czasu , Adam nie był mu potrzebny, chwilami wyglądało to tak, że pan Florian wstydzi się zażyłości z nic nie znaczącym studenciną.

Niedoszły przewodnik przyjechał do domu zły i upokorzony. Chciał wszystko opowiedzieć żonie, wyżalić się, ponarzekać; a ona nie miała głowy do słuchania, bo właśnie szykowała się na bal!

– - Można wiedzieć, gdzie się wybierasz?

– Jesteśmy zaproszeni na uroczystą akademię z okazji jubileuszu naszego GS – u –odrzekła ze spinką w ustach i podała mu leżące na radiu zaproszenie.

– My jesteśmy zaproszeni, ale widzę, że idziesz sama – rzucił kartonik na stół i dodał nieprzyjemnym tonem – Wesołej zabawy!

Skłonił się i wyszedł na podwórko. Był pewien, że żona przybiegnie za nim, ze będzie tłumaczyła, ze przecież nie wiedziała, kiedy wróci, że nie wiedziała, gdzie dzwonić.

Nic takiego się nie zdarzyło. Mirka spokojnie szykowała się do wyjścia i dla niego zwyczajnie nie miała czasu.

Wrócił do domu i siadł przy stole ponury, jak chmura gradowa. Żona wrzucała do torebki jakieś drobiazgi, przed samym wyjściem zapytała; -

- No to jak, idziesz ze mną, czy zostajesz w domu?

– Nie chciałbym psuć ci zabawy – zaryzykował, by ją skłonić, by zaczęła nalegać, by go wreszcie na dobre spostrzegła.

Mirka odłożyła torebkę, rzuciła na krzesło żakiet i zajęła się przygotowaniem posiłku dla niego; czyli przystała na to, że mąż zostaje.

-Pójdzie sama, a ja tu się zadręczę czekając na nią – pomyślał i rzekł pojednawczo

– Co się tak śpieszysz? Przecież zaczyna się o osiemnastej. Zjem, przebiorę się i pojedziemy.

– No to idź do łazienki, jeść nie musisz, tam pojesz, co dusza zapragnie. Dopiero teraz uśmiechnęła się do niego.- Byłam tam przed obiadem. Kobiety z Praktycznej Pani nakrywały stoły. Tak mnie nakarmiły, że ledwo wstałam!

– Widzę, ze masz tu szalenie urozmaicone życie – rzekł z przekąsem. A że znów się nachmurzyła zniknął w łazience, a później szybciutko się wyszykował i stanął przed swoją połowicą na baczność

- Może być?

Jak przewidywała, spóźnili się na część oficjalną, gdy weszli, przemówienia dobiegały końca. Przyszedł czas na nagrody dla wyróżniających się pracowników. Mirka zawstydzona, ale bardzo szczęśliwa odebrała swoją, usiadła obok męża a ten rzekł;

- Całe szczęście, że zdążyliśmy na tę chwilę, jestem z ciebie dumny!

– Jeśli się nie zgrywasz, to dziękuję – odpowiedziała.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania