Pokaż listęUkryj listę

Uparta miłość r.25 [1]

Ci, co liczyli na wczesną wiosnę, bardzo się zawiedli. Pod koniec marca wróciła zima z tęgim mrozem. Adam namawiał żonę, by już poszła na urlop macierzyński. Mirka nie chciała o tym słyszeć. Czuła się bardzo dobrze i utrzymywała, że nic jej tak nie służy jak codzienny spacer do pracy i z powrotem.

Tymczasem w rodzinie zapanował stan pogotowia. Adam obstalował u siebie w szpitalu położnika, pielęgniarkę i położną. Tato Zalewski zaklepał sobie urlop, by zamieszkać u młodych i doglądać dzieci po wypisaniu ze szpitala. Obie mamy przygotowały całe stosy pieluszek, różnych akcesoriów i kaftaników. Lila przesiadywała w domu, jakoś nikt jej nigdzie nie woził. Ona też zapowiedziała, że jest do dyspozycji i w dzień i w nocy.

Na tydzień przed wyznaczonym terminem, Mirka od rana czuła się dziwnie podekscytowana, jakby na lekkim rauszu. W pracy żartowała, dowcipkowała, tak że współpracownicy wielce się dziwili tej odmianie.

Przed zakończeniem zajęć, dostała gwałtownych buli; pogotowie zabrało ją do Szamotuł. Wieczorem przyszła na świat najpierw dorodna córka, a chwilę po niej nieco mniejszy synek. Mama, aczkolwiek wymęczona porodem, wciąż była w dobrym nastroju.; radosna i szczęśliwa, że już po wszystkim i że dzieci zdrowe.

Koleżanki z pracy zadzwoniły do szpitala i wśród szerokiego grona znajomych rozeszła się radosna wieść, że ta miła blondynka z księgowości urodziła bliźniaki!

Wkrótce wiedzieli wszyscy, oprócz męża. Przyjechał po dwóch dniach, Renia wyszła z mieszkania widząc podjeżdżający samochód. Ledwo wysiadł, rzuciła mu się na szyję gratulując parki.

– Jaka parka? Dzieci się urodziły? Kiedy? Dlaczego? - pytał przytrzymując się otwartych drzwi samochodu, bo nogi zrobiły się jakieś słabe. Zrobił parę kroków i usiadł na schodach mokrych od szronu.

– Adaś, wszystko dobrze, dzieci zdrowe, chodź do domu. Nie wiedziałeś?

- Rano zszedłem z nocki, może i kto dzwonił, jak spałem. Mój Boże, jak się cieszę! Teściowie przyjechali zaraz, jak Mirkę wypisano ze szpitala.

Obaj panowie doktorowie każdego dnia badali maluszki, udzielali mądrych rad, robili zakupy, gotowali obiady . Jeśli przyszli kolejni goście z kwiatami, upominkami i gratulacjami - brali ich do pokoju gościnnego i raczyli koniaczkiem.

A panie doglądały dzieci na zmianę; karmiły, przewijały, kąpały, prały i bywało, że wieczorem padały z nóg.

Gdy panom pokończyły się urlopy i dom opustoszał, przybyło zajęcia, ale było jakoś spokojniej i składniej. Mama Zaslewska okazała się być doskonałą piastunką – spokojną i pogodną. Przy niej nie straszne były nocne wrzaski dzieci, napady kolki, brzydkie kupki, czy wymioty. Jej spokój udzielał się Mirce, nie bała się niczego; a kiedy teściowa zaczynała pakować się do powrotu, synowej zbierało się na płacz. Dopiero teraz doceniła drugą mamę, jej serdeczność i prawdziwe oddanie.

Gdy przyjeżdżał Adam, choć się bardzo starał, po dwóch, trzech dniach brakowało mu cierpliwości; a widząc niezadowolenie żony, stawał się nieznośny.

Wysyłała go więc na zakupy, do prac wiosennych w ogrodzie, albo na spacery z jednym z dzieci. W głębi duszy bolał nad tym, że dzieci zawładnęły sercem żony bez reszty, on zszedł na drugi plan.

W Pogórzu też było wiele radości z narodzin wnucząt, ale rodzice, póki co, przyjechać nie mogli.

Tato siadał do pisania listu i też szło mu niesporo. Wiele się wydarzyło, ale nie o wszystkim można było napisać. Kręcił więc w palcach pióro i rozważał: że mama trafiła do szpitala, bo straciła trochę krwi – nie, tego nie napisze. Po co ma się dziewczyna zamartwiać. O tym, że ledwo ją podleczyli, na własne żądanie wypisała się, też nie napiszę. Ale o tym, że pojechały we dwie ze znajomą z Ciłków do księdza - zielarza aż pod Łódź – to mogę napisać. Mogę też pocieszyć córkę, że po tej ziołowej kuracji, jest dużo lepiej; jak się utrzyma ta poprawa, to w połowie maja przyjedziemy do Rostowa.

Bywały dni, że Mirka doglądała dzieci sama; jedno i drugie gwałtownie domagało się jedzenia krzycząc do utraty tchu, wtedy nie bacząc na porę, stukała w kaloryfer i Lila śpieszyła z pomocą.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania