Pokaż listęUkryj listę

Uparta miłość t.II r.22[1]

Dobrze, że przestało padać. W ulewę by nie przyszły. Co to za lato, nie pamiętam takiego. Jeszcze nic nie pokoszone, zboże w dolinach wymokło. Maćkowiak przez to zachorował, ledwo chodzi; w zeszłym tygodniu pogotowie do niego wzywali. Pies ganiał te pieniądze i zaszczyty, jak stanowisko zdrowie zżera- mama komentowała sytuację krzątając się przy szykowaniu poczęstunku.

Wieczorem Henio zrobił się senny, położyły go spać, a same wyglądały gości. Halinka przyszła bez wyglądanych córek. Prezentowała się, jakby czas się dla niej zatrzymał. Patrzyły obie z mamą na smukłą, jak dawniej, sylwetkę, pięknie opalone ciało; wyszukaną fryzurę. Przy tym kobieta nabrała manier - żadnego przeklinania, żadnego dopalania petów. Od nałogu nie udało jej się uwolnić, ale papierosy były te lepsze i sapała je do połowy; bo dalej, to sama trucizna!

- Lisowa, Bój się Boga, dla kogo to wszystko?Siadaj tu wreszcie, nie noś tego jadła. Mama usiadła i przyglądała się gościowi. A ta dała się namówić jedynie na krokiecika i filiżankę barszczu.

- Przyjechałam, bo chcę spotkać i nacieszyć się tymi, których znałam i lubiłam - pewnie nie prędko się zobaczymy. W przyszłym roku starsza córka kończy osiemnaście lat,jako pełnoletnia zostanie na włościach, a ja z młodszą - Jainką wyjeżdżam do Szwecji!

Tak mama, jak Mirka słuchały tych rewelacji z otwartymi ustami. Halinka miała to do siebie, ze umiała człowieka zaskoczyć.

- Trafia mi się dobry człowiek - Szwed, chce się ze mną ożenić. Zeszłej jesieni byłam u niego przez trzy miesiące.

- Tam w Szwecji? To tak sobie można wyjechać.Nasz Adam, to się miesiącami starał, nim dostał pozwolenie.

- Nie jest tak źle.Pojechałam na zaproszenie. On wszystko załatwił i opłacił. Byłam w Sztokholmie. Olaf ma tam małe mieszkanko przy firmie. Byłam też na wyspie Lignino, gdzie ma dom, którym opiekuje się matka. On jest wdowcem, ma dorosłego syna.

- A gdzieś ty poznała tego swojego Olafa?

- Jak to gdzie? U nas w Skanpolu! Przecież ostatnio, jak byłam, to opowiadałam, że tam pracuję w kuchni.To hotel dla Szwedów. On szukał odpowiedniej Polki, bo słyszał od znajomych, że to dobre żony - no i znalazł! - dodała z filuternym uśmiechem. .Zaraz na początku wysłali nas z obsługi na kurs szwedzkiego, no to dziewczynki też zapisałam; jakbym coś przeczuwała. Ale Zuzia nie chce wyjeżdżać, jej tu dobrze. Teraz dogląda interesu.

- A pewnie! Czy ta zagranica, to taki raj? Popatrz, ten segment i te fotele wzięliśmy sobie na raty. W kuchni nowy kredens widziałaś? No! A żebyś u Mirusi zobaczyła, jak pięknie mają w mieszkaniu i bez zagranicy!

- Ja to wszystko wiem, Lisowa, mnie bieda nie wygania. Przychodzi lato, to całą górę wynajmujemy letnikom. Niech się tylko pogoda poprawi, to się polówki wstawi do kuchni i do naszego pokoju; my się zmieścimy w jednym. Obejście mamy niewielkie, a bywało, że i trzy namioty stały. Wczasowicze za wszystko płacili. Uskładałam gotówkę na mieszkanie, jak która zechce. Żyję dostatnio, tylko, ze w moim wieku, nie ma na co czekać!~Jak się szczęście uśmiecha, to trzeba korzystać, no nie , Mirusia?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania