Pokaż listęUkryj listę

Uparta miłość t.II r.27[3]

Pora obiadu minęła; Mirka z teściową wyszły do ogrodu i wciąż spoglądały na drogę, czy tato nie wraca. Dołączyła do nich Alina, miała ochotę na pogawędkę; było jednak w niej coś takiego, że się miało ochotę jak najprędzej oddalić się.Zamierzała aż do rozwiązania zostać u Dalszewskich. Boguś wręczył bratu sporą sumkę, ale wkrótce i Stasiu i Renia żałowali, ze wzięli sobie taki kłopot na głowę. Alina wciąż wynajdowała sobie jakieś choroby, no i wymagała, nakazywała, często też wypominała, że opieka została suto opłacona.

Ojcu pomyliły się drogi, pod Rąbinem jakieś kobiety skierowały go we właściwym kierunku. Nie przyznał się do tego, opowiadał, jak mu się grzyby trafiały, ale, ze były robaczywe, musiał szukać zdrowych; no i dlatego tak mu zeszło.

Gdy Adam przyjechał przed weekendem rodzice powoli zbierali się do powrotu; Mirka namówiła ich jednak, by jeszcze parę dni zostali.Chciała, by ojciec całkiem wyzdrowiał, gdyż opieka nad tak wymagającym pacjentem była ponad siły teściowej. Adam wrócił z przychodni i zastał ojca na ławeczce za garażem, wygrzewał się na słoneczku.

-Co tak dziś wcześnie? - zapytał spoglądając na zegarek.

-Jak nigdy puściutko. Ledwo parę starszych pań przyszło przedłużyć recepty. Ludziom widocznie szkoda tych letnich, pięknych dni na chorowanie - odparł syn sadowiąc się obok ojca.

- Tak, lato niedługo się nam skończy, a myśmy nic z matką tego roku nie użyli. W lipcu wzięliśmy Andrzeja i parę dni pobyliśmy sobie w Międzyzdrojach, ale pogoda się zepsuła, tośmy wrócili. Mama nieszczególnie się czuła, to nie wyjeżdżaliśmy. O, właśnie przypomniało mi się, że Andrzej onego czasu korzystał z usług kręgarza, może jeszcze ma z nim kontakt, chętnie bym do niego pojechał.

- A co nadal cię boli?

- Ostry stan minął, ale jeszcze nie całkiem wydobrzało.

Gdy rodzice wyjechali Adam był bardzo przybity.

- Takiego ojca nie pamiętam! Zawsze prościutki, energiczny, zadbany, pachnący. Nie byłem zachwycony, gdy się zapowiedzieli, a teraz oddałbym wszystko, żeby było, jak dawniej. Niechby dokazywali z dzieciakami, niechby sobie ojciec dogadzał, nawet mógłby marudzić przy stole. Tak mi ich żal.

-Jeszcze wszystko będzie dobrze. Ja pamiętam mojego ojca - skóra i kości - a żyje i ma się dobrze; mamę pamiętasz, jak było kiepsko? Bądźmy dobrej myśli.

Pod koniec sierpnia przyjechał jeszcze Tomek z Igorkiem. Chciał uzgodnić z rodzicami i pozostałymi chrzestnymi, jakie prezenty byłby mile widziane.Co prawda Przyjęcie dopiero w przyszłym roku, ale, że nadarza mu się okazja by wyjechać na jakiś czas do Stanów, to pewne sprawy musi pozałatwiać juz.

- O, to coś nowego, jak do tego przyszło? - zainteresowali się gospodarze.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania