Pokaż listęUkryj listę

Uparta miłość t.r.18.[3]

Statek zwolnił, by turyści mogli obejrzeć pałac na wodzie. Jeśli by się zatrzymał, możnaby wejść na werandę owego pałacu. Adam zagłębił się w lekturze folderu, pod tekstem niemieckim, były wyjaśnienia po rosyjsku.

– August Mocny podarował ten pałac swojej kochance – hrabinie Casel – poinformował żonę.

– W zamierzchłej młodości czytałam książkę o tej damie. Wiesz, że marnie skończyła? Zamurowano ją w twierdzy, o ile pamiętam - Stolpen – odrzekła Mirka i wróciła do lustrowania nabrzeża przez lornetkę, która krążyła z rąk do rąk.

Tysiącletnia Miśnia zrobiła na nich wielkie wrażenie. Do tego miejsce to było dziwnie ciepłe i swojskie; słońce rozpanoszyło się na niebie na dobre i wszystkiemu przydawało miłego wdzięku.. Porośnięte dzikim winem kamienice były przytulne i jakby skądś znane.

Życzliwa Ślązaczka ze sklepu w centrum Drezna miała rację; przy manufakturze był sklep! Obejrzeli proces wypalania talerzy i poszli coś kupić. Największym powodzeniem cieszył się dział, gdzie sprzedawane były produkty przecenione ze względu na drobne wady. Tu Zalewscy wybrali piękny serwis do kawy i wielki, ozdobny dzban. Gdy pod wieczór wsiedli na statek, stwierdzili, ze tylko oni są tak objuczeni; inni poprzestali na drobnych pamiątkach.

Zaczął siąpić deszcz, skonstatowali, że mieli podarowane te parę godzin, by przy względnie ładnej pogodzie odbyć tę cudowna wyprawę. Piękne widoki podziwiali teraz z zadaszonej części parowca. Turyści siedzieli przy długich stołach; wielu popijało wino, pewnie z winnic, które rozciągały się na przybrzeżnych wzgórzach. Dzień był tak bogaty w różne wrażenia, że gdy dotarli do swego apartamentu, nie mieli siły, aby zejść na kolację. Zamówili do pokoju lekki posiłek i poszli spać.

Od rana trwały przygotowania , by godnie się zaprezentować na uroczystym obiedzie u rodziców Jean. Przyjechał Waldek – elegancki i pachnący, do tego niezwykle podekscytowany. Adam widząc to, stracił humor i najchętniej zostałby w hotelu; coś takiego jednak nie wchodziło w rachubę.

Musiał się zrealizować plan: rodzina Jean pozna nie jakiegoś tam kuzyna, ale lekarza, człowieka bywałego w świecie, do tego bardzo urodziwego mężczyznę. Za Mirkę też nie trzeba się wstydzić – ona ma swoją klasę – tak rozmyślał wioząc gości do rodziców. W dzielnicy willowej, na przedmieściach – stał piętrowy, obrośnięty pnączem dom. Tam na progu czekała równie, jak młodzian przejęta Jean. Po chwili wyszli też państwo Ardenowie. Gospodarz uśmiechał się szeroko i serdecznie zapraszał do środka żona nawet głowy nie skłoniła na powianie – stała sztywna, wyniosła, zimna. Poznali też przybyłego specjalnie z Berlina brata Jean i jego żonę; ci zdobyli się na zdawkowe uśmiechy. Stół przygotowano w wielkim salonie, przybranym sztucznymi, białymi kwiatami.

– Co oni tu szykują? Myślisz, ze to zaręczyny? – szepnął Adam do żony, gdy zajmowali wskazane przez gospodarz miejsca.

– Chyba nie, zresztą zobaczymy. Goście usiedli na swoich miejscach. Waldek dwoił się i troił, by zabawiać towarzystwo. Sypał dowcipami to po polsku, to po niemiecku. Dbał przy tym, by kieliszki nie były puste, a najbardziej pilnował swojego.

– On się upije. Pamiętasz, by Waldek tyle pił? Może byś mu coś powiedział, Adaś? Popatrz na Jean, wciąż coś donosi, a przecież najrozmaitszych dań jest bez liku, chce by było na medal. A ten może wszystko zepsuć – tak Mirka szeptała do męża, korzystając z tego, że Niemcy prowadzili miedzy sobą ożywiona rozmowę.

Z sąsiedniego pokoju wybiegł żywy, jasnowłosy chłopiec; może sześcioletni. Zobaczył Waldka, przecisnął się miedzy stołem a siedzącymi i przytulił się do niego. Młodzieniec odstawił swój kieliszek na tacę i wziął małego na kolana. Chłopczyk objął go za szyję i zawzięcie coś szeptał do ucha. Matka Jean patrzyła na to ze zmarszczonym czołem po czym przywołała dziecko do siebie. Po deserze Adam poprosił kuzyna, by mu pokazał obejście. – Chodź na górny taras, coś zobaczysz – ożywił się Waldek.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania