Pokaż listęUkryj listę

Uparta miłość t.II r. 30 [4]

Ostatatnimi czasy Dalszewscy odsunęli sie od Mirki. Odczuwała to bardzo boleśnie; do tej pory zawsze miała oparcie w sąsiadce. Po jakimś czasie zorientowała się, że to Staszek skrzętnie jej unika. Ilekroć Renia stanęła, by chwilę pogadać, pojawiał się na horyzoncie mąż i sąsiadka żegnała się pod byle pretekstem.- Pewnie się boi o stołek, a że ja jestem elementem obcym ideowo, woli trzymać się ode mnie z daleka - rozmyślała. Adam nie dzwonił, rzadko pisywał, dzieci nie było - samotność bardzo doskwierała.Czekała na Piotrka, postanowił odwiedzić Pawła, a następnie towarzyszyć jej przez ostatnie dni sierpnia i przez pół września.

Tymczasem wróciły dzieci od dziadków, dom poweselał, nabrał życia. Któregoś dnia wybrali się na szkolne zakupy.Jagusia została w samochodzie, przeglądając podręczniki - mama z Heniem wrócili jeszcze do sklepu.Wracając spostrzegli, że jakiś mężczyzna trzyma się otwartych drzwi samochodu i zagaduje córkę. Po chwili byli na tyle blisko, że poznała Barańskiego.

- Pan w jakiej sprawie i do kogo? - zapytała ostro.

- A, to pani! Ata piękna panienka-

to córeczka? - zabełkotał. Był dobrze wstawiony.

- Proszę odejść, jest pan pijany. Dlaczego zaczepia pan dziecko? Patrzył na Mirkę wściekły i zawstydzony.

- Zawsze mnie tępiłaś, jak stonkę. Nienawidzisz mnie, podła babo! Liliany nie lubiłaś. - bełkotał rozzłoszczony - Ciebie też dosięgło: chłop cię zostawił, z roboty lada dzień cię wywalą!~Przestaniesz łep zadzierać!

- Odejdź człowieku i nie wchodź mi w drogę. Wara ode mnie i mojego życia! - odepchnęła Barańskiego, wsiadła do samochodu i gwałtownie ruszyła z miejsca.

-Spokojnie, mamo, mitygowały dzieci.- Co, pijaków nie widziałaś? co to za jeden, znasz go? Mirka zjechała na pobocze, bo choć do domu było blisko, była tak roztrzęsiona, że bała się jechać. Ukryła twarz w dłoniach i pomyślała - Boże mój gonię resztkami sił. Pomóż mi...

Gdyby nie serdeczna opieka dzieci, przepłakała by następny dzień; wieczorem przyszła Renia, powitała ją serdecznie. Nareszcie był ktoś komu mogła się wyżalić. całą litanię kłopotów zamykał ten najgorszy: Adam od dluższego czasu nie daje znaku życia.

- Brak wiadomości, jest dobrą wiadomością, te złe nas dopadają, czy chcemy, czy nie. Odezwie się z całą pewnością. A ciebie ludzie podziwiają, naprawdę, ze wszystkim sobie radzisz.

- No nie bardzo ze wszystkim - nie mam opału na zimę. Czekam na braciszka i na pogodny wrzesień, żeby trochę podeschło, co przywieziemy.

- Brańskim się nie przejmuj, jego nikt nie scłhucha, to degenerat. Dziwię się pani Janickiej, że mu pokój wynajęła. Co tam zajdę, on chodzi po obejściu pijaniutki. Nie wiadomo, jak długo w firmie będą go tolerować.

- Szkoda chłopa, taki zdolny inżynier, elegancki , niegdyś mężczyzna. Ponoć w Banistowie ma żonę i córkę, tylko, że go nie chcą. Twój nie będzie zły, że u mnie przesiadujesz?

- Mają szkolenie w Mielnie przed rozpoczęciem roku. Jutro ma wrócić. Jak byłaś u rodziców odwiedził nas Boguś z synkiem. Mały jest po ciężkiej operacji, ale już wszystko dobrze. Piękny i mądry chłopaczek; czarniutki, jak Cygan. Bogdan przeniósł się do Straży Granicznej, najwyżej trzy dni jest poza domem, no i wynajął nianię.

- A o Alinie są jakieś wiadomości?

- A jakże, jak ci powiem, to z krzesła spadniesz.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania