Pokaż listęUkryj listę

Uparta miłość t.II r.12 [1]

Od kiedy Adam zaczął przyjmować w Rostowie, zdarzało się, że ktoś potrzebujący porady przychodził do domu. Teraz, gdy był gotowy gabinet, pacjentów przybywało Na szczęście Zalewscy i Dalszewscy doczekali się instalacji telefonu! Mirka przyjmowała zgłoszenia i zapisywała na określony dzień

Zdarzyło się któregoś dnia, że zasłabła młoda, świeżo zatrudniona matematyczka. Wzbraniała się przed wezwaniem karetki, a na wizytę w Przychodni nie miała siły. Koledzy prosili więc Mirkę, by załatwiła poradę u męża.

Zgodziła się, choć w zasadzie był komplet na ten dzień; jednakże choroba koleżanki oznaczała dodatkowy przydział godzin dla niej. Adam dał się uprosić, by przyjąć ją poza kolejnością. Wieczorem, gdy dzieci poszły spać, można było nareszcie wypytać, co z młodą siłą pedagogiczną.

– Ta sympatyczna panienka jest przemęczona, do tego, to kłębek nerwów, a z sercem wszystko w porządku – uspokoił żonę. – A swoją drogą, czym wy się tak stresujecie, przecież nic wam nie grozi. Spokojna robota, nie to, co u mnie - żartował, gdy żona szykowała mu ziołową kąpiel.

– No to kamień spadł mi z serca; gdyby się Aldona rozchorowała, byłabym zawalona robotą, nie wiem, czy mogłabym dalej studiować.

Gdy mąż wyszedł z łazienki miała ochotę jeszcze pogadać, lecz ten słuchał mało uważnie. Po chwili milczenia rzekł:

- A wiesz kogo parę dni temu przywieziono do nas też na skutek zasłabnięcia? Nie zgadniesz – naszą Lilianę!

- Dlaczego właśnie do was? Coś z sercem? A co młodzi Bondosowie już w Warszawie nie mieszkają? – dopytywała się zaskoczona.

– Widzisz, to było tak- rzekł Adam nalewając sobie i żonie po kieliszku nalewki -. Spotkałem kiedyś na stacji benzynowej wujka Józefa. Usilnie zapraszał, bym ich odwiedził. Bardzo dumny pochwalił się, że Tomek z grupą dziennikarzy pojechał do Francji, by relacjonować wizytę Gierka. Wspomniał też , że na czas nieobecności męża wzięli synową do siebie, bo źle znosi ciążę.. Pomyślałem sobie, że wpadnę do nich, jak Tomek wróci. Bądź, co bądź taka umowa o współpracy między Polską a Francją to jest ewenement na skalę europejską! Rad bym o tym posłuchał – w ogóle ciekawy byłem, co tam chłopak widział i przeżył. A tu traf chał, że przywieziono Lilianę, gdy pomagałem na izbie przyjęć. Kolega ją zbadał, stwierdził totalne niedotlenienie i chciał zostawić w szpitalu. Pacjentka się nie zgodziła – więcej, wyszła nie zabierając ani recept, ani skierowań na dodatkowe badania. Gdy pielęgniarka komentowała ów fakt, podała nazwisko – wtedy wybiegłem przed szpital. Lila właśnie wsiadała do samochodu. Wiesz, kto był kierowcą?

– Aż się boję pytać, Barański?

– Właśnie on! W tej sytuacji nie wiem, czy mam iść do wujostwa, czy nie. Nie sądzę, by się przyznała, że straciła przytomność, a tym bardziej, z kim się spotkała. Z drugiej strony trzeba by jej uświadomić, że igra ze zdrowiem swoim i dziecka.

– Musisz pojechać i pogadać z nią na osobności. Adaś, musisz!

– No to pojadę. A teraz chodźmy już spać. Stąpając po schodach za mężem Mirka utyskiwała;

- Co to głupie dziewuszysko ma w głowie? Ma wspaniałego męża, dziecko w drodze; po jaką cholerę jej ten Barański?! Przemów jej trochę do rozumu, trzeba! Już raz nabraliśmy wody w usta...

.-Nic byśmy nie wskórali Tomek wierzył jej bezgranicznie wtedy i tak jest i teraz.

Mirka niecierpliwie czekała męża w następnym tygodniu, ale okazało się, że nie ma żadnych rewelacji. Tomek wraz z całą delegacją wrócił wprost do Warszawy, a wuj odwiózł Lilę dzień wcześniej, by, stęskniona, mogła powitać męża na lotnisku.

Ciocia opowiadała mu, jak synowej nadskakiwali, jak jej dogadzali, bo biedactwo, tak mizernie wygląda. Relacjonując żonie wizytę u wujostwa pominął milczeniem to, co mu nieustannie przychodziło na myśl: co by było, gdybym ja teraz tak bardzo stał na straży moralności, jak wy niegdyś?

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania