Pokaż listęUkryj listę

Uparta miłość r.VI [3]

- Zaraz po powrocie, Adam przyjechał do Pogórza. Ciocia Melania przywitała go wylewnie. Wypytała o najważniejsze rzeczy, ale ze szczegółami kazała poczekać, aż wróci wujek; na razie dogląda kombajnistów, którzy koszą rzepak.

Poszedł więc do Lisów. Wyszedł pan Piotr i oświadczył, że Mirki nie ma i chciał odejść. Tu coś Adama tknęło, bo nie rozmawia się tak z człowiekiem, który wrócił z daleka po tak długim czasie.

– Czy coś się stało? – zapytał łudząc się jeszcze, że to nie w nim tkwi przyczyna tego chłodu.

– Panie Adamie, pan wie najlepiej, co się stało. Proszę, niech pan odejdzie i zapomni drogi do naszego domu. – stał zdruzgotany, jakby mu pomyjami chluśnięto w twarz.

– Chciałbym jednak zamienić parę słów z samą Mirką – rzekł z trudem.

– Ani dziś, ani kiedy indziej! Jej dla pana już nie ma! – odpowiedział Lis z rzadką u niego mocą i oschłością.

Adam nie miał ochoty na rozmowę z ciotką, a wujka wciąż nie było. Poszedł do parku. Błądząc wśród tak dobrze znanych dróżek, w nagrzanym słońcem gąszczu, rozpamiętywał od początku – najpierw frapujące zaciekawienie, luźną znajomość; później wypełniającą serce słodycz – zakochanie. Czyżby koniec? I to miałoby być z powodu Katie? Przez to idiotyczne omotanie, chwilowe szaleństwo? Przecież to się zrzuca z siebie, jak brudny łach!

Zaczynał rozumieć, że rodzina Lisów wie o jego romansie z piękną Szwedką; ale żeby o czymś takim donosić – miał żal do pani Rozalii. Tylko, co myśli Mirka? Nieraz przywoływała go ostro do porządku, co nie oznaczało zerwania. A jak będzie teraz? W tej rodzinie tak – znaczy tak; a nie - znaczy nie, Czy jest jeszcze nadzieja?

Dzieciaki biegały po dróżkach, swoim krzykiem przeszkadzały w rozmyślaniach. Poszedł do pałacu i korzystając z chwilowej nieobecności cioci, napisał kartkę z przeprosinami , zapowiedzią przyszłej wizyty i pojechał do domu.

Zdawał sobie sprawę, że Mirki szybko nie ujrzy, a że tęsknota była ogromna – pisał listy. Zrazu chciał znajomość z Katie przedstawić tak, by dziewczyna doszła do wniosku, że w zasadzie nie ma się o co gniewać.

Napisał, że to ona go zaczepiła, chciała koniecznie namalować jego portret. Nawet skłonna była płacić za pozowanie. Ale, że nie mógł wytrwać nawet kwadransa w jednej pozycji, skończyło się na paru szkicach. Znała trochę Paryż, wiedziała , co warto zobaczyć, jak tam dojechać, gdzie kupić tańsze bilety – to była szczera prawda. To co dalej – tego już prawdziwie przedstawiać nie mógł. Kłamać zaś nie chciał. Doszedł do wniosku, że jak pisać , to tylko o tym, co przed nimi, za przeszłość przeprosić i wymazać z pamięci i jej i swojej.

A serce dyktowało najprawdziwsze słowa, że tylko ona zasługuje na miłość, że nikt inny, tylko ona - szczera, czysta , bezinteresowna- warta jest uwielbienia i szacunku. Mimo że treść była prawdziwa i górnolotna – ani słowa odpowiedzi. Pisał jednakże list za listem.

 

-

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • piliery 03.11.2019
    nadal pięknie :)
  • krajew34 03.11.2019
    Polecam założyć konto, czytelnicy łatwiej znajdą twoje poprzednie teksty. Taka mała rada.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania