Pokaż listęUkryj listę

Uparta miłość r.26 [3]

- Na początku listopada znalazł się nauczyciel chętny do nauczania matematyki w starszych klasach.

Jednakże pojawił się problem: do kierownika szkoły przyszła delegacja rodziców z prośbą by pani Zalewska uczyła ósmą „c” do końca roku! Młodzież ją polubiła, przekonali się wreszcie do tego trudnego przedmiotu, no a przecież przed nimi egzaminy do szkół średnich!

I znowu Stasiu przyszedł i znów prosił, by uczyła dalej. Zrobi się taki plan, by mogła odbyć lekcje przed pracą w GS-ie, lub po.

- Adam nie miał nic przeciwko temu, głównie dlatego, że dzieci miały doskonałą opiekę; a i on nieraz był zaproszony na obiad.

Maluchy zdrowo rosły, oni pracowali nie szczędząc sił, czuli, że żyją pełnią życia!

Niedziele mieli dla siebie, starali się więc przygotować wszystko tak, by to było małe, rodzinne święto. Jagusia umiała już podnieść się w łóżeczku i dreptać przy szczebelkach. Henio dopiero uczył się wstawać. Siostra we wszystkim go wyprzedzała, a do tego wymuszała pierwszeństwo. Ją pierwszą trzeba było karmić, przewijać, zabawiać. Braciszek nauczył się cierpliwie czekać na swoją kolej. Był kochanym spokojnym dzieckiem, prawie nie słyszało się jego płaczu.

W deszczową niedzielę listopadową, gdy po południu baraszkowali z maluchami na dywanie, niespodziewanie odwiedził ich Tomasz. Wytłumaczył, że zbiera materiały do reportażu w tej okolicy, więc wpadł. Przy kawie wyjawił powód wizyty: chodziło o to, by Adam spowrotem zamieszkał u Bondosów, a jego kawalerkę zwolnił. Liliana znalazła pracę w Świetlicy dla młodzieży z trudnych rodzin, właśnie niedaleko jego mieszkania. Na koniec jeszcze nadmienił, że próbuje ustalić, gdzie obecnie przebywa niejaka Wioletta Baciarek i wytoczyć jej proces.

– To przecież nie jest wina LIli, że jest piękną dziewczyną i ktoś tam może na nią popatrzeć; a już z całą pewnością, to nie powód, żeby ją pobić!

Mirka popatrzyła na męża, ten delikatnie począł przekonywać, że taki proces to strata czasu, pieniędzy i co najważniejsze nerwów. Najlepiej machnąć na wszystko ręką. Z kawalerki rzecz jasna wyprowadzi się, a gdzie – to się jeszcze zobaczy.

- Tomek odjechał, Adam siedział w kuchni i palił papierosa. Już długi czas nie palił, z czego był bardzo dumny. A teraz poddawany coraz poważniejszym próbom i w szpitalu i w przychodni – wrócił do nałogu.

– Widzę, że ci Tomasz zepsuł humor? - podała mu Henia, sama zaś wzięła małą do łazienki, by umyć jej umorusaną buzię. Zgasił papierosa, przytulił dziecko i uspokoił się. Gdy żona siadła obok rzekł:

- Miałem z nim pogadać, jak z przyjacielem, ale ł jak tak, to niech sobie robią, co chcą! Chodził za mną: „Adam wprowadź się, bo już za długo stoi puste. Teraz „ Adam wyprowadź się, bo Lilianna...” I widząc, że Henio zasną, dodał: Ma swoje lata i swój rozum, niech patrzą gały, co będą brały!

Do geesowskiego biura każdego ranka przychodził listonosz; rzucał na stolik listy służbowe i prywatne. Tego dnia Mirka była bardzo zajęta, dopiero pod koniec pracy przejrzała korespondencję. Do Adama był Jakiś list, który wpierw trafił do Stargardu, został przeadresowany i przyszedł do Rostowa.

Położyła list w kuchni na radioodbiorniku i zapomniała o nim. Dopiero w sobotę przy porządkach przypomniała sobie i podała list mężowi Adam przeczytał początek chwycił się za głowę i wykrzyknął:

- Mój Boże, mój Boże! Mirka przybiegła z pokoju

– Co się stało? Skąd ten list?

- Pisze dziewczyna Przemka Zeligi; pamiętasz takiego dryblasa, co szukał roboty w wojskowej służbie zdrowia?

– Pamiętam, gdzieś go zawoziłeś, a myśmy czekali na was chyba ze dwie godziny. A co się stało?

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania