Pokaż listęUkryj listę

Uparta miłość t.II r. 23 [3]

Minął tydzień, Mirka znów poprosiła męża, by po pracy odebrał dzieci i zajął się nimi, gdyż przed nią moc domowej roboty. W pośpiechu wywieszała pranie, ciesząc się ze słonecznej pogody w nadziei, ze do wieczora wyschnie. Pilne prace znów zostały przerwane, tym razem przez dwóch rosłych panów w średnim wieku. - Co to, plaga jakaś, czy co? - myślała wycierając ręce w fartuch , by móc sie przywitać.

- Jesteśmy z Powiatowego Komitetu Partii, chcemy z panią, pani Zalewska chwilę porozmawiać - zagaił starszy. Zaprosiła więc gości do mieszkania, poczęstowała paluszkami , zaparzyła kawę, cały czas rozmyślając, co za sprawę mają do niej owi panowie.

- Jak pani zapewne wiadomo, pan Stanislaw Dalszewski w najbliższym czasie obejmie stanowisko wicedyrektora w szkole zawodowej - wyjaśnił młodszy rozpierając się w fotelu. Naszym zadaniem jest znalezienie bardzo dobrego kandydata na jego miejsce - uzupełnił starszy.

- Lepszego, niż obecny zastępca - pan Majewski , nie znajdziecie - poradziła w najlepszej wierze.

- Pani także jest brana pod uwagę - uśmiechnęli się obaj do gospodyni. - Właśnie pan Dalszewski panią rekomenduje. -

- Tak poważną funkcję chcielibyśmy powierzyć osobie godnej zaufania, ukształtowanej ideowo. Dlatego chcielibyśmy, by pani rozważyła kwestię wstąpienia do PZPR.

- Taka decyzja nie może być pochopna, dlatego zostawimy pani Statut i inne materiały, by sobie pani spokojnie poczytała - dodał młodszy widząc zaskoczenie gospodyni. - W przyszłym tygodniu ktoś się z panią , wyjaśni ewentualne wątpliwości no i pewnie wciągnie na listę kandydatów - zakończył starszy dopijając kawę.

- Przemyślę to wszystko, poradzę się męża, dziś doprawdy nie wiem, co mam odpowiedzieć.

Wrócił Adam, zrelacjonował żonie rozmowę z Renią, ze jest tak rada, że Julka po powrocie z rehabilitacji nareszcie nie utyka, że zaprosiła bliźniaki do siebie. Pobawią się razem, a potem zjedzą jakąś specjalną kolację.

- A ja to bym się machnął na godzinkę, jak nie masz nic przeciwko - przymilał się, zupełnie nie spostrzegając tego, ze żona jest czymś bardzo poruszona

Nie było mowy o spokojnym sprzątaniu, zmywaniu - nie miała tego w zwyczaju, ale teraz zostawiła cały bałagan i poszła na przechadzkę. Było ciepło, pachnąco, majowo, lecz dosyć wietrznie. Mama zwykła mawiać - jak wieje, to i coś przywieje. Deszcz by się przydał. Wizyta partyjniaków nie podobała się Mirce. Ojciec latami był nachodzony, agitowany, straszony, ze straci stanowisko. Tu może być podobnie, tylko, ze tu posada jest pewnie wabikiem. Ani przez chwilę nie traktowała możliwości zostania dyrektorką szkoły, Stasiu palnął, co mu do głowy przyszło, a ci podchwycili. Wracając przypomniała sobie, jak kiedyś stały z mamą na ganku, a ojciec odprowadzał kolejnego a agitatora, tan przekonywał

- Przecież sam pan rozumie, ze nie może pan piastować tak odpowiedzialnego stanowiska, nie będąc członkiem naszej partii. - obie zamarły słysząc ojca odpowiedź:

- Myślę, że mogę, bo jestem uczciwym człowiekiem i rzetelnie wykonuję swoją pracę.

Po powrocie mile zaskoczył Mirkę porządek, mąż posprzątał i szykował dzieci do spania.

- Renia była i opowiedziała mi , kto cię odwiedził - zaczął zaciekawiony.

- Jutro ci wszystko zrelacjonuję, wieczór taki piękny, nie chcę tego psuć -uśmiechnęła się zagadkowo.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania