Pokaż listęUkryj listę

Uparta miłość r.20 [3]

– Ujęła męża pod rękę i zeszli razem z innymi do dużej sali, gdzie czekała uroczysta kolacja.

Orkiestra stroiła instrumenty, a goście przystąpili do degustacji. Adaś wygłodzony do cna nie dał się długo prosić. Panie z lewa i prawa podawały mu wciąż nowe przysmaki. Powolutku rozchmurzała się jego urodziwa twarz; już miał ruszyć do tańca, gdy ktoś zaprosił żonę. Krążyła po sali, a on wodził za nią wzrokiem.. Choć bardzo chciał, nie mógł przyłączyć się do rozmów toczonych przy stole.

– Jestem, cholera , zazdrosny; no jestem, nic na to nie poradzę – myślał przypominając sobie niezbyt udane powitanie. Postaram się nie popsuć jej zabawy; jest taka zadowolona. Tylko, czemu nie patrzy w moją stronę?

Wróciła, usiadła obok, a on ujął jej dłoń i ucałował

– Jesteś najpiękniejsza na sali – szepnął. Zagrała orkiestra, ruszyli do tańca. Sunęli posuwiście po parkiecie zapatrzeni w siebie. Wyróżniali się gracją i wdziękiem; przykuwali uwagę wcale tego nie pragnąc.

Popłynęła inna melodia, Adam uniósł dumnie głowę i szedł w tanecznych krokach przez salę, jak zawodowy tancerz; a Mirka tylko radośnie i miłośnie poddawała się jego woli. Towarzystwo z rosnącym zainteresowaniem patrzyło na nowe tu twarze. Odsuwali się, by lepiej widzieć. Orkiestra przycichła, tancerze wracali na swoje miejsca, ale nieoczekiwanie huknęło – Tango Milonga!

Tak to wyglądało, jakby panowie muzykanci chcieli zobaczyć, jak też sobie poradzą ci najlepsi.

– W Adasia jakby coś wstąpiło, objął żonę i ruszył do tańca z wielką gracją Przebyli takim niby skradającym się truchcikiem całą przestrzeń, żeby zawinąć się zaraz w paru namiętnych obrotach. A trąbka ciągnęła swoje:” Tango Milonga, tango mych marzeń i snów „

Goście stanęli kołem klaszcząc i przyśpiewując, a oni krążyli, jak w transie. Ach, ten Adam! Cała jego namiętna natura była w tych nagłych skrętach głowy, w tych obrotach pełnych powabu i czaru. Mirka leciutko na palcach sunęła w jego ramionach nie czując ani zmęczenia, ani tremy.

Można powiedzieć, że tym tańcem Adam Zalewski wszedł w społeczność rostowską. Nie był takiego, któryby nie zapytał: kto to tak tańczy z ta nową z księgowości? A dowiedziawszy się, ze to jej mąż, klaskał z jeszcze większym entuzjazmem. Zabawa trwała w najlepsze, gdy Adaś szepnął do żony

– Miruś, pryskamy?

– Nie podoba ci się, źle się bawisz? – zapytała poważnie. A on szepnął z szelmowskim uśmiechem:

- Bardzo dobrze, ale znam zabawy przyjemniejsze. Wymknęli się niepostrzeżenie, a bal dopiero się na dobre rozkręcał. Podjechali pod dom, noc była ciepła , pachnąca, jedwabiście ciemna. Przytuleni poszli w czerwcowy las.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania