Pokaż listęUkryj listę

Uparta miłłość t.III r. 11 [7]

Gdy tak panowie doktorowie radzili, dziadek zapytał:

- A pani Zuzia gdzie? Adaś może byś zrobił kawę dla Pani Zuzi, w końcu jest naszym gościem.

- Dla niej zajmować się maleństwem, to największa przyjemność, nie będzie chciała przyjść i słuchać medycznych dywagacji - rzekł Przemek

- Póki co to mała z Mirką słodko śpią, a Zuzia dołączyła do młodych i drylują wiśnie

 

. Zapraszałem ją, ale podziękowała - rzekł Adam

- Onego czasu, jak bardzo walczyłem, by wyrwać Elwirę z nałogu, naczytałem się różnych książek o sprawach duchowych - rzekł Przemek po chwili milczenia. - Otóż jest tak, ze mamy pewien zasób energii życiowej. Pracując, czy po prostu żyjąc, zużywamy ją. Sen i odpoczynek pozwala uzupełnić braki. Bywa jednak tak, że przychodzi trauma, stres, czy zmartwienie i energia jest blokowana - nie napływa. Wtedy organizm niedomaga; pamiętam, co Mirka przeżywała w czasie tego nieszczęścia z Jagusią.

- No tak i zaraz po tym była choroba i śmierć Maryni - dodał dziadek. Adam tylko westchnął i spuścił głowę, bo wiedział, ze wcześniej było to....

Organizm jeszcze dobrze nie wrócił do normy, przyszła ciąża i poród. No i dlatego ta depresja poporodowa.

- Tak, ale dlaczego nie ustępuje? - zapytali i ojciec i Adam.

- Być może dlatego, ze chora ma taki luksus, ze nic nie musi. Może od świtu do nocy rozmyślać - co się dzieje i co będzie dalej.

- Namawiałem ją, by przestała karmić, przecież to ją osłabia.

- Nic gorszego nie mogłeś wymyślać, Adam. Odwrotnie chwalić, podziwiać, zachęcać. Powolutku włączać do roboty, to lepsze niż siedzenie w pokoju z zaciągniętymi zasłonami i zamartwianie się. Zobaczycie, jak szybko wróci Mireczce dawna werwa i energia.

- Obyś się nie mylił , Przemuś, oby się obeszło bez gruntownego badania i leczenia, nie daj Boże w szpitalu.

- Obejdzie się! Zawsze podziwiałem Mirkę...

- Ja natomiast podziwiam twoją żonę. Mimo młodego wieku, do czegoś doszła - a skromniutka, a cichutka.

- Moja mama pokochała ją od pierwszego spotkania. Utrzymuje, a ma w tym doświadczenie - że gdy się ktoś wychował w domu dziecka, ma w naturze chęć bycia użytecznym, a ona ma to po stokroć!

- Powiedz, jak się urządziliscie po ślubie?

- Zajmujemy skrzydło w tym nowym domu wypoczynkowym. Na dole są biura i nasze mieszkanie; piętro urządziliśmy dla Natalki. -

- Dogadują się? - zapytał pan Wiktor.

- Bardzo dobrze. Natalka skacze ze spadochronem, robi prawo jazdy na motocykl, chodzi na różne zajęcia sportowe. Nieraz przyszła poobijana, no to Zuzia ją tuli, całuje - Moje maleństwo kochane, gdzieś ty takiego guza nabiła? - użala się. A przecież Natalka podniosła by ję jedną ręką i zrobiła z niej wiatrak! Było dobrze, ale nie jest. Pojechała zobaczyć, co u matki - a tam masakra! Elwira straciła pracę na uczelni, jakiś czas była bezrobotna, groziła jej eksmisja - więc została.. Jakoś znalazły pracę w domu opieki, na razie są z niej zadowoleni. Tylko, ze wieczorami w mieszkaniu zbiera się towarzystwo - wszyscy wykształceni, inteligentni, ale butelek trzeba wynieść później pełne torby. Bywa, ze towarzystwo trzeba wypraszać; jak to Natalka elegancko nazwala - na kopach.

- Dzielna dziewczyna, tylko, ze traci najpiękniejsze lata młodości - westchnął Adam

 

- Przyjeżdża, opowiada; postanowiła do matury zostać w Szczecinie. Ja natomiast obmyślam plan, jak skłonić Elwirę do ponownego leczenia.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania