Pokaż listęUkryj listę

Uparta miłośc t.III r. 11[2]

Wiosna była tuż, tuż; ludzie liczyli na powiew ciepła. Tymczasem dosypało śniegu i przymroziło. W dzień słoneczny, ale bardzo zimny z powodu wiatru, Adam odebrał telefon od dziadka, żeby wyjechać na stację, bo przyjeżdżają z Jagusią na parę dni Okazało się, że u dziewczyny, w szkole jest awaria ogrzewania, stąd wolne, a pan Wiktor był ciekaw zdania syna, co do podjętej decyzji. Już w samochodzie począł Adamowi wykladać swoje racje.

- Wyobraź sobie, że Irena znalazła piękny domek w ogrodzie z sadkiem - na Kijewie, niedaleko Andrzeja.

- Tak, pamiętam - potwierdził Adam - w tej dzielnicy są urocze domki otoczone drzewami owocowymi. Rozumiem, że ten domek zamierzają kupić?

- Zamierzają, ale brakuje forsy.

- A Danka? Po tylu latach pracy w Niemczech na pewno miałaby z czego dołożyć rodzicom.

- Nie wiesz, że oni już, nie w Niemczech, ale w Kanadzie? Wyemigrowali na dobre i niewiele ich obchodzi los ojca i matki.

- Rozumiem, że chcesz sprzedać mieszkanie w Stargardzie i dołożyć/

- Nie śpię nocami rozmyślając, co mam zrobić.

Podjechali pod dom i rozmowę kończyli już przy obiedzie.

- Tato, będziesz od nich zależny, nie na swoim - ostrzegał syn.

- Jest szansa na osobne wejście, no i na starość nie byłbym syn

- Z twoim charakterem ciężko ci będzie przystosować się. Andrzej sieje i sadzi - to jego pasja, ty, tato, lubisz pomagać chorym, chyba w życiu nic nie posadziłeś - dogadywał Adam dokładając ojcu gulaszu.

- Jak tam tacie będzie żle, to zamieszka z nami - ucięła milcząca dotąd Mirka.W tym momencie w kuchni jakby pojaśniało, temat był zamknięty.

- Wieczorem z kolei córka wyjawiła, z czym przyjechała.<>

- Zbliżają się nasze urodziny - zaczęła ostrożnie - Chciałabym zaprosić dwie kumpele, ale nie wiem, czy coś organizujemy. Czy ja świętuję u siebie, a Heniek u siebie, czy w domu, czy też nic nie robimy? Mirkę zastanowiła wielka pokora córki: żadnych żądań życzeń, roszczeń.

Ojciec ma jakiś pomysł, w sobotę przyjedzie Henio, to pogadamy, tymczasem powiedz mi , jak przebiegało spotkanie z Kasią.

-Pierwszego dnia mieliśmy dwie godziny przed obiadem, drugiego, godzinę po obiedzie; no to się podzieliliśmy z rodzicami. Jest taka salka spotkań, Kasia siedziała po jednej stronie takiego obszernego biurka, my po drugiej.

- Bardzo zmarniała w tych murach?>

- No co ty , mamo. Przytyła i powiedziałabym - rozkwitła. Tak, tak, wyładniała, spokojna, pogodna- żeby nie powiedzieć - radosna. To jest dla mnie niewyjaśnione, zagadkowe - ona nic nie ma, zamknięta w murach, nie decyduje o sobie; czas ma wypełniony po brzegi przeważnie modlitwą. A jest przeświadczona, że jest tam, gdzie powinna i robi to, co jej przeznaczone. W tym jest jakaś tajemnica

Pogoda zepsuła się na tyle, że Henio, z obawy, ze nie wróci na czas, zrezygnował z przyjazdu.

Ojciec opowiadał, jak jego współpracownica wynajęła małą salkę w knajpie dla dziesięciu osób, zamówiła gorącą kolację i słodkości, była też miejscowa kapela i niewiele ją to kosztowało.

- Mamy jeszcze miesiąc, coś wymyślimy - rzekła Jagusia rozglądając się za psem

- Dziadek ucina sobie drzemkę, rzecz jasna Dino mu towarzyszy - śmiała się Mirka.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • piliery ponad rok temu
    A opowieść się snuje jak prawdziwe życie. :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania