Pokaż listęUkryj listę

Uparta miłość t.III r. 12[6]

- Tato, ale myśmy przyjechali prosić ich o błogosławieństwo. Oni zaś wyszli zanim Maciek otworzył usta, tylko dlatego, że byliśmy razem i trzymaliśmy się za ręce. Mirka podeszła do szafki, wyjęła krzyżyk; młodzi widząc to - uklękli. Tłumiąc łkanie wypowiedziała słowa błogosławieństwa i próbowała wziąć małą na ręce. Ta jednakże wtuliła się w ramie ojca i na wszelkie próby reagowała płaczem. No więc Adam trzymając dziecko, uniósł krzyżyk, uczynił znak krzyża i przez chwilę modlił się w milczeniu. Po czym rzekł,

Ważny to moment, ale najważniejsze jest codzienne życie. Przyjdzie czas, że i tamci rodzice będą wam błogosławić. Młodzi siedzieli w milczeniu ogromnie wzruszeni,

- Czy mój małżonek może u nas spać?- zapytała Jagusia z delikatnym uśmiechem.

- Może, pod warunkiem, ze przygotuje samodzielnie kolację; czyli udowodni,że nadaje się na męża - śmiał się ojciec.

Maciek, aczkolwiek, ręce mu się trzęsły uwinął się w mig, Jagusia nakryła stół; Mirce zaś udało się ułożyć w wózku małą, która mimo zamętu dookoła zdążyła w ojcowskich ramionach zasnąć. Siedli do stołu i chwilę jedli w milczeniu.

-To kiedy był ten wasz ślub? cywilny? Teraz w w Wielkim Poście chyba kościelnego nie udzielają?

-I ten i ten - odrzekli młodzi.

- Mieliśmy ten dylemat i pojechaliśmy do Kasi. No bo ja od maja zaczynam staż, niedaleko Słupska, stanowisko moich rodziców było jednoznaczne, więc szukaliśmy wyjścia. - zaczął Maciek.

Pojechaliśmy z duszą na ramieniu, co ona powie - kontynuowała Jagusia. - Trafiliśmy na próbę chóru, trzeba było czekać i później mamy pozwolenie na półgodzinne widzenie. Ona łapie w lot i doradza że w dniu Sw. Józefa można brać ślub , nawet z muzyką i tańcami.

- Zaprowadziła nas do kaplicy, przyszła jeszcze druga, starsza siostra i odmawiały nad nami modlitwy o szczęśliwy związek i błogosławieństwa.

- Mnie to już tak kolana bolały, ale co tam; czułam się , jak w przedsionku raju.

- Na koniec przyszło parę sióstr z tego chóru i jak huknęły jakąś wzniosłą pieśń po włosku, czy łacinie - to żeśmy się trzęśli, jak dwie osiki- wspominał Maciek ze łzami w oczach.

- Bryło mało czasu, ale wszystko udało nam się dopiąć na czas.

- Córcia, moja śliczna i ty tak bez białej sukni, bez welonu? -pytała Mirka bliska płaczu.

- Ależ mama, a co ja bym dzieciom, a co wnukom pokazywała?! Maciek, gdzie twoja torba?

- W ganku zostawiłem.

- Idż przynieś zdjęcia. Rodzice pochylili się nad plikiem zdjęć

- To jest piękne - wskazał Adam na zdjęcie młodej pary na tle ośnieżonych iglaków.

- To szef powiększył i stoi w witrynie ,na wystawie przy wejściu do zakładu fotograficznego.

- No bo pogoda od rana była dziwna - zima, a po chwili lato. Jak byliśmy w kościele sypał śnieg, jak wyszliśmy - świeciło jaskrawe, ciepłe słoneczko i to był ten moment.

- Skąd miałaś taki piękny, biały kapelusik z woalką, niczym księżna angielska - zachwycała się matka. Suknia też wspaniała ze złotymi zdobieniami - pewnie kosztowała majątek

- Grosze, mamo - to wszystko z wypożyczalni.

 

- Ale kolia twoja, od babci?

- Ja wybierałem biżuterię. Ona siedziała przed lustrem, Edytka układała fryzurę, a ja przebierałem, wybierałem; w pewnej chwili dotknąłem tego cacka - a to było ciepłe, jakby ktoś trzymał to w gorącej dłoni. Byłem tak poruszony, że pobiegłem do nich - a ona tylko głową pokiwała i kazała zapiąć.

- Przy tych klejnotach jest babcia, wiem o tym i się nie dziwię.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania