Pokaż listęUkryj listę

Uparta miłośc t.III r. 14[3]

Renia powoli dochodziła do siebie; przytomniejszym wzrokiem popatrzyła na sąsiadów i usiłowała wstać.

- Spokojnie, posiedź jeszcze aż będziesz silniejsza.

- Głowę wam zawracam swoimi sprawami...

- Są rzeczy ważne i najważniejsze - nie zawracasz głowy - rzekła Mirka.

- Tak, ale u mnie wszystko pootwierane,światła pozapalane, nawet radio w kuchni gra i znów spróbowała się podnieść z fotela.

- To ja pójdę pozamykam, pogaszę - zaofiarował się Henio. Wyszedł i zaraz wrócił , poszedł do kuchni.

-Tylko tyle mamy soli? - pokazał solniczkę- nie da się stanąć na schodach.

- Na dole w szafce powinno być całe kilo, a może i dwa. Ojciec pośpieszył z pomocą: z soli i popiołu zrobili mieszankę, posypali schody i dróżkę do sąsiadów i dopiero chłopak. ostrożnie stąpając mógł przejść do mieszkania Dalszewskich. będąc w przedsionku, usłyszał, że dzwoni telefon.

- Halo!

- Tu mówi Jóżwiakowa, z kim rozmawiam?

- Z synem.- skłamał myśląc: niech to spadnie na mnie, ja udźwignę.

- Wiecie co się stało?

- Wiemy.

- Powiedz mamie, że Stasiu w karetce odzyskał świadomość, rozmawiał z lekarzem. Wzięli go na blok operacyjny. Rano będzie coś wiadomo, to zadzwonię.

- Pani może chodzić?

- Mogę. Nic mi nie jest, mam bark wybity, myślę, że za dwa, trzy dni mnie wypiszą.

Nie były to radosne wieści, ale Reni bardzo pomogły. Nieżywego przecież by nie operowali.

- To Terenia Jóżwiakowa dzwoniła?Pamiętam ją z GS-u.

- Stare dzieje, od lat jest główną księgową u Stasia w zawodówce. Wracali z narady.

Adam, widząc w jakim stanie jest sąsiadka, zaproponował, by Henio zanocował u nich.

- Rano pod dom podjechała piaskarka; doktor jadąc za nią mógł bezpiecznie dotrzeć do Przychodni, gdzie czekali chorzy i poszkodowani. Mirka wyglądała syna, godzina już była przedpołudniowa - a jego nie było Wzięła wiec córeczkę i poszła zobaczyć, co u Reni. Ta siedziała przy stole ze zmierzwioną fryzurą, z zapadniętą twarzą, w starym swetrze - wyglądała żałośnie.

- Henio jeszcze śpi; ja zapadałam w krótkie drzemki, a on zasnął dopiero nad ranem.

- Masz jakieś wiadomości.?

- Jóżwiakowa dzwoniła, że jest na intensywnej terapii, tam nie zajrzy. Jak powiedziała decydujące będą najbliższe dni. Pojechali jej nowym samochodem i ona prowadziła w te i z powrotem. Byli już koło Suchego, jak zrobiło ślisko. Zatrzymali się na kawę i Staszek zaproponował, że on teraz poprowadzi,że ona jest zmęczona. No i po paru kilometrach zniosło go i wpadli pod ciężarówkę.

- Czego potrzebujesz, oprócz tego, że obiad ci przyniosę?

Renia nic nie odpowiedziała, gdyż bała się wybuchnąć płaczem, by nie straszyć i tak mocno niepewnej Marii.

Po południu temperatura tak wzrosła, ze królowała głównie woda, bo i śnieg topniał na protegę i po oblodzeniu nie było śladu. Henio pojechał do internatu, a do Reni zawitali zaniepokojeni goście - Boguś z nową zoną i urodziwym, paroletnim synkiem. Późnym wieczorem zadzwoniła Jagusia, że Maciek przyjechał,że byli u ojca, ale go nie widzieli, uzyskali tylko informację, że stan jest ciężki, ale stabilny.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania