Pokaż listęUkryj listę

Uparta miłość t. III r. 5[6]

Postanowili pilnie jechać do Piły. Po długim milczeniu, Mirka zapytała zdawkowo:

- Nie chodzisz do pracy?

- Musiałem wziąć wolne ze względu na przesłuchania w prokuraturze.

- No tak, twoją sytuację pogarsza fakt, że uciekłeś z miejsca zdarzenia. Adam parsknął śmiechem, choć absolutnie nie było mu do śmiechu, po czym rzekł:

- Faktycznie, jak ktoś widział z jaką prędkością jechałem do Rąbina, mógł pomyśleć, ze uciekam. Na szczęście szybko znalazłem dom sołtysa i wezwałem pomoc.PO chwili milczenia dodał:

-- A to nie było takie oczywiste, bo miałem być martwy, a żyłem. Zaryglował drzwi. wyskoczyłem przez okno. Przewidział to i czekał. Strzelał do mnie, jak do kaczki, gdy się czołgałem pod krzakami do samochodu. Wsiadłem, dalej strzelał, trochę uszkodził tylną szybę, na szczęście nie przedziurawił

.Mirce zimny pot wystąpił na czoło, gdy tego słuchała. Przemogła się, opanowała i powiedziała swobodnie:

- To tak, jakbym słuchała człowieka, co opowiada: Włożyłem ręce do rozpalonego pieca i stała się rzecz niesłychana: poparzyłem się

Adam westchnął głęboko i pomyślał: Ona taka , oddana kochająca, zignorowała to, że śmierć zajrzała mi w oczy. Obojętna, nieczuła. Czy mi kiedyś wybaczy, czy wróci uczucie? A Mirka widząc, że w ten mglisty dzień, droga jest mokra i śliska, kierowca zaś niewyspany, poprzestała na tym.

Obszerna hala przy starym stadionie była wypełniona po brzegi .Jedyną osobą , która mogła udzielić informacji, była pani w kasie. Trwała przerwa, bilety zaś kosztowały tyle samo, co na całość. Chętnych nie było wielu. Poszli więc, by się czegoś dowiedzieć.

- Lista uczestników? Oczywiście, że jest, mają ją organizatorzy. Dziś biura nieczynne.

Kierownicy są na sali, albo w kawiarence.

Adam położył banknot za bilety i nie chciał reszty - pani odrobinkę się ożywiła

- Jadwiga Zalewska? Nie, nie było takiego nazwiska, zresztą wielu podaje tylko pseudonim. Była jakaś Jaga, nawet ich zespół - David , bodajże -

 

jakieś wyróżnienie dostal. O ile nie śpiewali przed przerwą, to teraz wysypią.

Z odrobiną nadziei, że może ta Jaga, to ich córka, próbowali dostać się bocznym wejściem dla artystów.Dwaj rośli ochroniarze, pilnujący wejścia, byli głusi na ich pytania i prośby.Trzeba było próbować wejść na salę. Niewyspani, głodni przepychali się przez tłum młodzieży i ciągnęli resztką sił. Tylko ta nadzieja, że następnym wykonawcą może okazać się Jagusia - trzymała ich na nogach.

- A jeśli nigdy jej tu nie było? - Mirka odpędzała natrętną myśli i drobnymi kroczkami zmierzała do ściany, by się oprzeć, bała się, że upadnie.

I wreszcie... Tak! zespół David ze swoją solistką - Jagą! Mirka śmiała się i płakała ze szczęścia, które chciała rozsadzić serce!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania