Pokaż listęUkryj listę

Uparta miłość t.III r.3[3]

Była już połowa grudnia, w mroźnym powietrzu czuło się nadchodzące Święta.Mirka z mężem i córką jechali do Pogórze wioząc już świąteczne sprawunki. Rozmyślali o tym, że dopiero teraz, gdy bywając często w szpitalu i patrzą na morze ludzkiego cierpienia - w całej pełni doceniają to, że są zdrowi, że tak sobie jadą razem i znowu jest dobrze.Jagusia westchnęła głęboko i podzieliła się z rodzicami swoimi przemyśleniami.

- Medycyna idzie na przód, lekarze dokonują cudów - a ludzi chorych wciąż przybywa.Przy takim potępienie nie powinno ich być wcale.

- Dawniej była naturalna selekcja, najsłabsi umierali w dzieciństwie, poza tym człowiek dla wygody i zysku porzucił to, co naturalne- sztuczne nawozy, chemia w lekach - no i jest, jak jest - odrzekł ojciec włączając wycieraczki, bo zaczął sypać gesty, suchy śnieg.

- Najbardziej to mi szkoda cierpiących dzieci. One nic złego nie uczyniły, a cierpią. Zresztą dziadek Zyguś też jest, jak dziecko. Dziś mi opowiadał o swoich króliczkach, o czereśniach, co zdążył posadzić i wierzy, że rosną. Przecież on może już tego wszystkiego nie zobaczyć.

-To dobrze, ze myśli o tym, co lubił, a nie o chorobie; to go trzyma.

- Czyli nadzieja trzyma człowieka przy życiu?

- Powiedziałbym siła woli, wiara w opiekę Opatrzności. Wtedy ciało słucha rozumu, albo ducha i wypełnia jego rozkazy

.- Tato, tyle się uczyłeś, studiowałeś i co z tego wszystkiego nie leczysz ludzi.

- Tato kocha święty spokój rzekła drzemiąca na tylnym siedzeniu Mirka.

- Moja obecna praca też służy leczeniu. To, co zbada laboratorium, to drogowskaz dla lekarza. Chociaż, masz rację, czegoś mi brakuje. Jak w marcu zdam pozostałe dwa egzaminy, to przejdę na dział hematologiczny, tam będę też leczył!

- Ja dziś rano miałam dziwną rozmowę z Igorem - odezwała się Mirka -. Byliśmy u Tomka, później chwilę rozmawialiśmy na przystanku autobusowym. I on mówi tak: Ja to jestem takim nic nie znaczącym śmieciem. Najpierw Pan Bóg zabral mi matkę a teraz o mało co - ojca. Zaniemówiłam, , później zaczęłam tłumaczyć. _ popatrz wyrosłeś na silnego, zdrowego i pięknego młodzieńca. Jesteś mądry i masz dobre serce. Przecież to wszystko dzięki łasce Boga i perzy udziale twojej mamy. Miłość nie umiera, nasza towarzyszy tym, co odeszli, a ich chroni nas przez całe życie. Do tego w tych naszych niespokojnych czasach, pełnych agresji i wzajemnej nienawiści z ojcem mogło się źle skończyć,tymczasem po Świętach mają mu zdjąć kołnierz ortopedyczny, pewnie twoja pomoc przy ćwiczeniach bardzo się przyda. A dziadkowie? Przecież oni kochają cię nad życie i w przyszłości pewnie będą oczekiwać pomocy. Jesteś wszystkim potrzebny i na pewno wszystkiemu podołasz. Przyjechał mój autobus , Igor przytulił się na chwilę i szepnął:

- Dzieki , ciocia, ze to powiedziałaś; czuję się tak jakbym dostał piękny prezent na Święta.

ó

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania