Drabble↔ Zuzia i Lalka / Ӏƙɑɾ
Zuzia i Lalka
Okno na parterze, a w nim mała Zuzia. Nie zawsze rozpoznaje twarze, ale poza tym jest całkiem normalną dziewczynką. Jednak bardzo jej smutno. Nie wie, czy zostanie wysłuchana. Wtem zauważa uśmiechniętą panią. Trzyma w ręku lalkę. Taką, o której marzyła. Owa pani, podaje dziecku prezent, coś do niej mówiąc...
… lecz w tej samej chwili, rozpędzony samochód wpada na chodnik.
A obdarowana biegnie radośnie do kuchni.
– Babciu. Zobacz, co mam! Tyle się modliłam i wreszcie spełnił moją prośbę. Dzisiaj dodatkowo
podziękuję Jezuskowi, że miłą panią nie zabrał do nieba, trochę wcześniej.
*
– Zuziu… muszę tobie o czymś powiedzieć.
– Dlaczego musisz?
Ikar 3
Syn Ikara nie w ciemię bity, tak jak ojciec. Odwiedza Syzyfa:
–– Posłuchaj Syziu. Skoro i tak łazisz wte i wewte z tym kamieniem, to mam propozycje. Zmontujmy wiatrak, którego będziesz nieprzerwanie napędzać, chłodząc moje skrzydła.
–– A jaka dla mnie z tego korzyść?
–– Obiecuję, że przestaniesz.
Syzyf skołowany łażeniem w kółko, na warunek przystał.
Ikar pofrunął. Wyżłobił tunel w słońcu i poleciał dalej. Jednak zakłócił strukturę gwiazdy. Dała plamę i spadła na Syzyfa i wiatrak. Ikar zboczył w stronę gorącej, ponętnej Wenus i spłonął, bo wiatrak już nie działał.
Wnuk starego Ikara, nie poszedł w ślady dziadka i ojca. Został strażakiem.
Komentarze (18)
Drugie: również pełne wyobraźni. Tym razem jednak w zdecydowanie weselszym tonie, mimo że jeden z bohaterów, i to pierwszoplanowych, nie dożywa do końca opowiadania.
5, pozdrawiam :-)
Jakby dwie błędne decyzje↔Syzyfa i Ikara:)↔Pozdrawiam:)
A co do strażaka, to nie stoi, gdzie i kiedy:)↔Pozdrawiam:)
W drugim wnuk jakby idzie naprzeciw wyzwaniom, bliska osoba spłonęła, za to on będzie ratował innych. Racjonalne wyjaśnienia spadają na drugi plan.
Te dwa zakończenia jakby łączą oba drabbelki. Tak myślę, niekoniecznie musi być to Twoim zamierzeniem.
Pozdrowienia!
Cenne są inne spojrzenia. To może jedynie cieszyć:)↔Pozdrawiam:)
Bardzo mi się podobało.
Samo tak wyszło ale miło, że przypadło do gustu. Czy tylko mnie przeszkadza ta nienawiść i hejt ???
.. jeżeli całkiem na poważnie→mówiąc skrótem myślowym. Tutaj panuje "wzbogacony" pluralizm.
Jak to w życiu bywa↔coś za coś. Gdy coś zyskujesz, jednocześnie coś tracisz.
Ważne, by mieć dystans do samego siebie:))
Historię rozwinęłam sobie tak: kolejny potomek - syn strażaka - był zimny jak kamień, aż w kamień się przemienił, i wtedy jakiś nowy Syzio zaczął go wtaczać na szczyt góry, a on - jak przodkowie - spadał, nigdy nie osiągnąwszy tego szczytu. Nawet wnoszony, nawet wciągany - spadał. I to niejeden raz. I tak się zakończył los tego rodu. Nie kończąc się zresztą.
Ostatni Ikar to kamień Syzyfa.
Tz: w sensie kolejnego potomka, co zimny jak kamień itd... i w końcu...''I tak się zakończył los tego rodu. Nie kończąc się zresztą. Ostatni Ikar to kamień Syzyfa''↔No chyba, żeby go odwiedził kolejny Ikar, z propozycją...? No nie. Bez przesady:))
Co do pierwszego drabble... to tak trochę... ''bliższa koszula ciału''
Np: to mogła być jej matka, którą nie rozpoznała. Ale, mogła nie być.
Pozdrawiam:)
A za drugim razem Ikar dostał chłodzenie, ale zabrał kawałek słońca. Wyszło na zero, o czym mógł nie wiedzieć, podobnie jak wcześniej nie wiedziała Zuzia. Tylko Zuzi babcia wszystko w końcu opowiedziała, a Ikarowi nie miał kto, więc zginął marnie na Wenus, niczym samiec modliszki.
Nie najlepiej wyszedł na tym wszystkim wnuk Ikara. Przejechał samochodem strażackim kogoś z rodziny Zuzi i teraz będzie miał traumę do końca życia (ale też coś za coś - zabrał życie, dostał traumę)
co rozjechał wozem strażackim...i "sklamrował" obydwa teksty:)↔Lubię bardzo inne spojrzenia:)↔Pozdrawiam:)
Byłam stop przeczytałam stop... i jak zwykle zrozumiałam po swojemu... bez stopu.
Wzruszasz.
Nieustające
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania