Drabble↔Aniołowie Stɑjenni
Przeraźliwe wycie na kozłach, słychać z wierzchołka góry. Strzelają baty i klekoczą bryczki, zaprzężone do setek tętniących kopyt, z doczepionymi końmi. Bogato zdobiony w wielobarwne wstęgi szał, niczym szal, szybuje pośród rżenia spienionych, żółtych zębów. Wichrzy pyszne kłaki, jedynej w swoim mniemaniu, skołtunionej słusznie grzywy.
Spod kopyt wylatują Roziskrzeni Aniołowie Stajenni. Szybują, lecz nie spoczywają na laurach, tylko na spoconych zadach, by zadać pytania i zjednać słońce. Okrągły koński befsztyk, o krwawym smaku przeznaczenia, wiruje na horyzoncie, segregując galopowanie. Balsamiczno wrzące krople, kapią cwałem pincetami, szukając szpilek w żłobie. Grzebią uczciwie, lecz papierowe ostrogi, szalonym popiołem jeno. Na szczęście podkowy ocalały.
Komentarze (16)
Jakoś tak strasznie brzmi... szczególnie te ocalałe podkowy.
Ten szał jest straszny, jest jak strwożone rżenie. Chyba że myśli me podążyły w złym kierunku, a że prostak jestem nieobyty w hiper trudnych arkanach poezji, to uchwycę się tego.
Dlaczego nie na konkurs?
Z całkowitą powagą, to u mnie trudno:)
To jest modyfikacja początku, dłuższego tekstu: Gdy zgasną płonące dzwony:)↔Dlatego tak:)
Podkowa to chyba symbol szczęścia?
Dokładnie tak, przyciąga szczęście i chroni przed niebezpieczeństwem, zwłaszcza, gdy jest przybita siedmioma gwoździami (ufnalami).
Dałeś do pieca :-) i w tym szale między wierszami takie ukryte smaczki :-)
Cosik tak, ale nie wszystko, a nie lubię nie rozumieć. O! ?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania