Drabble↔Ȥմzíɑ í Kotki Dwa
Cześć Zuzia.
Cześć.
Dokąd w rączce białą myszkę niesiesz, z przetrącony grzbietem.
Powiedz mi proszę.
Na grób kotka niosę, którego kochałam najbardziej na świecie.
Głodny na pewno. Szkoda, że mam dla niego tylko jedną.
Położysz ją na grobku?
Tak. I zawołam, wyjdź kochany kotku. Zjedz myszkę przed drogą.
Nie miałam okazji pożegnać się z tobą. Widzisz moje łzy?
Szkoda, że nie możesz ze mną być.
Rozumiem, Zuzia.
A jeżeli przyjdzie inny głodny, by chcieć myszkę zjeść.
No wiesz! Walnę złodzieja kamieniem w łeb!
Na Boga dziecko. W łeb? Nie pożałujesz go nawet trochę?
Pożałować? Przecież to nie będzie mój kotek.
•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Dziękuję za takie właśnie pytanie.
No cóż. Teraz po latach, kiedy na spokojnie wspominam te pamiętne wydarzenie i w jaki sposób wyszłam z tego cało, to aż trudno uwierzyć, że taki zdawać by się mogło, nieważny incydent, zdecydował o tym, że gdy spadłam na dno, potrafiłam się odbić, wrócić do krawędzi przepaści, podźwignąć ciężar i wyjść na płaskowyż. A co najbardziej istotne, już na solidniejszych zasadach, bardziej wzmocniona i pełna wiary we własne siły, które często omijałam szerokim łukiem.
Rozumiem, że nie wszystko w życiu, idzie jak po maśle. A jeśli nawet, to prawdopodobieństwo, poślizgów i upadków, może być – chociaż nie musi – nader częste i cholernie dołujące. W moim życiu jakoś musiało. Pocieszało mnie to, że inni też nie mają łatwo i lekko, tylko gorzej i trudniej, a niektórzy, są jeszcze bardziej potrzaskani i zapętleni, ode mnie, co dawało pewną dozę satysfakcji.
Paradoksalnie, szczęście innych, także potrafiło podbudować i dać mi cholernie dużo frajdy. Szczególnie w sytuacjach, kiedy na swój pokrętny sposób, próbowałam się do tego przyczyniać. Pomagać kreować szczęśliwe chwile. Chociaż coraz częściej, z odwrotnym skutkiem, niż oczekiwany. Co mnie niestety często zniechęcało, do dalszych tego typu działań.
Tak czy inaczej, zapominałam wtedy chociaż na chwilę, o własnych problemach, zapakowanych w blizny. Wypalały niekiedy mózg, ze wszelkich pozytywów. Mimo wszystko, często starałam się dziękować opatrzności, że tak naprawdę, jeszcze nie jestem na straconej pozycji. Nie dusiłam w sobie pretensji do całego świata i zawiści, że są inni, którym się wszystko układa.
Chociaż… czy ja wiem? Zdarzały się przecież wyjątki, kiedy było zupełnie odwrotnie i ponownie musiałam kupować obiekty codziennego użytku, doszczętnie przeze mnie rozbite, spotęgowaną frustracją, zniechęceniem i zwykłą ludzką słabością. Bywało też, że wychylałam się przez okno i błogosławiłam świat, środkowym palcem.
Komentarze (14)
À propos miłowania się i w ogóle: jeśli wszyscy ludzie byliby braćmi........ to by nie było sióstr! ;)
A inaczej: jeśli człek kochałby wszystkich, to nie mógłby mieć pretensji, że partner nas zdradził, bo tego, z kim zdradził, też trzeba kochać! ;)
Pozdrość.
Pozdrawiam:)
Przecież to z miłości, z dobrego serduszka,
nie puszczę cie nigdzie, przywiążę do łóżka
będziesz ze mną zawsze, na wieki i koniec
a kto nam przeszkodzi, temu grobu kopiec
Ciekawe rymy :))
Pozdrawiam Dekaosie!
Ogromnie mnie to cieszy, poczytam sobie :)
Pozdrawiam:)
Dzieci bywają kochające i okrutne.
Pozdrowienia!
Piąteczka
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania